Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

kubaxa

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

kubaxa's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Wiem, aby jej o takich myślach nie wspominać, potrafię jako tako logicznie myśleć, wiem, że sporo zdesperowanych osób wykorzystuje je jako szantaż wobec drugiej osoby-nigdy o czymś takim bym nie pomyślał, liczę, że czas mi pomoże, ale chcę Ci podziękować szczególnie za jedno zdanie: Wcześniej dziewczyna się wycofała bo naciskałeś ją na zmianę samej siebie. Na wyjście do ludzi w tym przypadku. Kurde dziękuję, chyba dopiero teraz to zrozumiałem, tak naprawdę. To nie tak, że 6lat na nią czekałem, tylko wręcz teraz irytujące jest, że przez tyle lat nie poznałem nikogo z kim równie dobrze na dłuższą metę mi by się rozmawiało i mi się równocześnie podobała fizycznie. Dzięki za komentarz
  2. Cześć, opiszę swoją sytuację w skrócie, bo wariuję i ciekawi mnie opinia innych ludzi, aby może przyjąć inny punkt spojrzenia. Mam 25lat, mieszkam w mieście wojewódzkim, dobra praca, studia zaoczne, znajomi, przyjaciele na których mogę liczyć ogólnie bez większych problemów poza tymi w własnej głowie, ale do meritum, wszystko zaczyna się w liceum 16-17lat, od pierwszej klasy wpadła mi w oko jedna dziewczyna nazwijmy ją M., poznawaliśmy się, od samego początku nowej szkoły, świetnie się dogadywaliśmy, było to coś więcej niż zauroczenie, szło razem z tym wspólny mindset, zrozumienie, poczucie humoru, pisanie do rana w środku tygodnia itp. finalnie nawet byliśmy parę miesięcy w związku, ale finalnie się rozstaliśmy (z jej inicjatywy, w skrócie, nie był wtedy to mój najlepszy okres w życiu, rozwód rodziców, byłem trochę toksyczny, ona była aspołeczna trochę i zbyt często starałem się ja wyciągnąć z domu), rozstanie znosiłem cholernie ciężko, nadmiar problemów sprawiał, że w głowie pojawiały się myśli samobójcze, ale żyłem dalej, zawsze byłem tym sportowcem, jakoś nigdy nie miałem problemu z poznawaniem dziewczyn, problem był inny, mało która mnie specjalnie interesowała, dlatego tę z historii M. uważam za wyjątkową, później poznawałem, nadal w liceum nowe dziewczyny, ale nawet nie wchodziłem z nimi w związek (pomimo początkowego zauroczenia im bardziej dziewczynę poznawałem tym mniej wydawała mi się interesująca i kończyłem takie niedoszłe relacje), trochę się tym przejmowałem bo zawsze gdzieś z tyłu głowy wracała ta największa miłość, a może tęsknota za nią, ale żyłem dalej skupiony na własnym rozwoju bo to było dla mnie priorytetem, tak czas mijał, były przelotne relacje, ale tak jak pisałem, nigdy nie było nic więcej niż pociąg fizyczny i po 5latach mamy spotkanie klasowe na którym była również M. 6lat ze sobą nie rozmawialiśmy-również cała trzecią klasę w liceum i zwykła rozmowa z nią dała mi ogrom szczęścia, uczucia wróciły jak za pstryknięciem palca, rozmowa tak się kleiła między nami, jakbyśmy zaledwie 2 dni nie rozmawiali, totalna swoboda, czucie się w rozmowie, coś niesamowitego dla mnie, gdy jednym w drugiej połówce szukam bratniej duszy, nie tylko dziewczyny, ale przyjaciółki i przez całe życie czułem to tylko wobec tej jednej dziewczyny, spotkanie się zakończyło i jak wróciłem do domu to na krześle usiadłem i łzy mi poleciały bo zawsze sobie wyobrażałem, że kiedyś poznam dziewczynę tą bratnią duszę, miłość na całe życie i siedząc na krześle uświadomiłem sobie, że już znałem taką dziewczynę i nawet byłem z nią w związku (rozstanie wcześniej przeżywałem ciężko i starałem się w ogóle o niej nie myśleć, nie przypominać sobie jej), płakałem również z szczęścia, fakt, że dalej tak dobrze nam się rozmawia i dalej mi się ona podoba fizycznie dawał mi ogrom szczęścia, poszedłem spać, na drugi dzień napisała przepraszając, że zapomniała się pożegnać bo śpieszyła się na pociąg-zwyczajnie chciała zagadać, od tamtego czasu co jakiś czas pisaliśmy, gdzie pod koniec roku zaczęliśmy ze sobą regularnie pisać-pisała, że jak wspominała związki różne to tylko o naszym myślała tak, że rozstanie to może był błąd, było jej zainteresowanie, oczywiście mniejsze niż to z mojej strony, ale było super, spotykać się, tworzyliśmy przez krótki moment coś na zasadzie związku (nie był to oficjalny związek, jednak raz skończyliśmy w łóżku i mieliśmy zasadę bez otwartości na trzecie osoby, czyli zasady jak w związku, ale nie chciała tego nazywać związkiem bo mówiła mi, że w czerwcu się przeprowadza na drugi koniec polski i będzie przez ponad rok mocno zajęta zawodowo (powiedzmy, że działa w internecie i ten wyjazd/projekt to spełnienie jej marzeń), sugerowałem, aby to dalej ciągnąć również na odległość, jednak plany się zmieniły i już w kwietniu się przeprowadza i niedawno mieliśmy ważną rozmowę, ze względów zawodowych (mocno już się skupia na projekcie) zawiesiliśmy kontakt (nie chce ciągnąć naszej relacji na "pół gwizdka", a i takie coś jest dużym obciążeniem psychicznym, pisała, że gdyby miała się kierować sercem to by chciała to ciągnąć, ale ten projekt to spełnienie jej marzeń i gdyby odpuściła to by sobie pluła w brodę do końca życia, po części ją rozumiem, pisała, że chciała się zdecydować na ponowny związek bo uważa, że dojrzała do mnie, że dlatego, że świetnie się dogadujemy i po prostu pasujemy do siebie bylibyśmy dobrymi partnerami i najbardziej bolesne jest to "dobra osoba zły czas", pisała, że zawsze miała mnie jakoś w serduszku, nieważne czy byliśmy razem czy nie, dalsze utrzymywanie relacji pewnie sprawi, że zarówno ona i ja będziemy czuli obciążenie psychiczny (sama pisała, że wariuje i nie wie jaką decyzję podjąć, ale wie, że przez ponad najbliższy rok jest wyłączona z życia towarzystkiego)...i wariuję, na samym początku znów pojawiły się u mnie myśli samobójcze, wysyłałem jej wiadomości na messengerze, że liczę, że w przyszłości trafimy na dobry czas i jeszcze będziemy ze sobą, reagowała na to serduszkami, teraz napisałem, aby się zapytać czy widzi w ogóle dla nas szansę w przyszłości czy w jej przekonaniu jesteśmy przekreśleni-czekam na odpowiedź. Przepraszam za dość chaotyczną wypowiedź, ale nadal mocno mi to siedzi na głowie, bo po 6 latach będąc również w jakiś przelotnych relacjach związkach, nigdy nie poznałem takiej dziewczyny wobec której czułem to co wobec M. i nie tyle boli mnie obecne rozstanie jako rozstanie, co świadomość, że właśnie ją postrzegam jako miłość swojego życia, tą bratnią duszę, tą jedyną-pewnie może poznam kiedyś kogoś z kim równie dobrze się rozumiem, ale przez 6lat nikt nawet delikatnie pod tym względem jej nie dorównał, nie wiem jak teraz funkcjonować, mam jakąś depresję, ciągle o niej myślę, albo skupiam się na pracy, wyszedłem z znajomymi nawet ostatnio do klubu, "poderwałem" jedną dziewczynę którą nawet w nocy zaprosiłem do siebie...ale nawet do niczego nie doszło bo wiecie co robiłem? Pijany jej opowiadałem o miłości swojego życia...nowopoznana dziewczyna została koleżanką i opowiadając jej moją historię sama się poryczała z wzruszenia, ogólnie komina jest ta sytuacja Z jednej strony rozumiem, że projekt to spełnienie marzeń i logicznie to rozumiem, z drugiej pojawiają się uczucia i po prostu czuję odrzucenie i chęć starania się o nią, nigdy nie powiedziała definitywnie, że jesteśmy skreśleni-czekam co mi odpisze właśnie na wcześniejsze pytanie, wiadomo możemy sobie różne rzeczy pisać, ale podczas przerwy na ponad rok u każdego z nas może wiele się zmienić, ale ogólnie mam wyobrażenie, że nie znajdę nigdy osoby, która do mnie bardziej pasuje niż M. i chce teraz się skupić wyłącznie na rozwoju zawodowym i sporcie. Gdybym ją tak postrzegał tylko po pierwszym rozstaniu to łatwiej uargumentować i poprawić sobie humor tym, że to pierwsza wielka miłość, poznam kolejną dziewczynę, ale przez 6lat do nikogo nie poczułem niczego co było trochę zbliżone względem tego co czuję do M., były tylko chwilowe zauroczenia. Iść do psychiatry po jakieś leki (nie bardzo to mi się podoba), ale wariuję, ciągle o niej myślę, chyba że narzucam sobie nadmiar obowiązków, ale później i tak w w wolnej chwili o niej myślę, de facto kontakt zawiesiliśmy 3 tygodnie temu, ale na walentynki wysłałem jej kosz z różami i trochę pisaliśmy, teraz czekam na odpowiedź czy ona widzi dla nas szansę w przyszłości bo wtedy wiem, że skupię się na sobie, jak będzie uważała nas, że jesteśmy skreśleni to pewnie pójdę do psychiatry bo wiem że myśli samobójcze się nasilą, do psychoterapeuty nie bardzo chce mi się iść (chodziłem kiedyś, aby przepracować rozwód rodziców i nie bardzo uważam tamtą pomoc za wartościową).
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.