Jestem tu nowa, na forum natknęłam się przez przypadek, z góry przepraszam jak będzie chaotycznie. Mam już prawie 20 lat a od jakiś 10 borykam się z problemami, ale tutaj nie chodzi o moje tylko moich rodziców. Od kiedy pamiętam kłócą się o jakąkolwiek małą rzeczy, potrafili przy mnie i bracie klnąć do siebie i wyzywać się od najgorszych, ale tto nie wszystko, bo jak taki obraz ,,miłości'' potrafię zrozumieć, to mój tata najprawdopodobniej jest alkoholikiem. Potrafi zjechac z trasy i iść zamiast do domu do kolegi na drinka i tak jest zawsze nie potrafi odmówić, up[ija się a ja od najmłodszych lat jak mam na nocce w pracy była, to czekałam na niego nawet do 3 w nocy, płacząc i martwiąc się a on przychodził nawalony i miał mnie gdzieś. Na drugi dzień nawet nie potrafił przeprosić, nienawidzę go za to, czy to dobrze? Nie odpowiadam za nich dwóch ale jakaś cząstka mnie nienawidzi ich za to, że zamiast się rozwieść siedzą w tym a ja nie wierzę w zdrowe relację, bo co jeśli mój partner taki będzie ( a ponoć podświadomie wybieramy na wzór ojca) , nienawidze siebie za to, że nienawidzę ich. Nie mam sił i wyjeżdżając na studia na drugi koniec Polski, nie było mi smutno, cieszyłam się, że oc nich odpocznę. Czy to jest ok? Dlaczego moja rodzina taka jest?