Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Omnibus81

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Omnibus81

  1. Bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że z Ty tego wyjdziesz. Niestety nie łudź się - nigdy tego nie zapomnisz Opiszę w kilku słowach moją sytuację... Jestem wrażliwym facetem dziś prawie 40 latkiem. Moją obecną żoną poznałem 19 lat temu. po 3 latach znajomości zdradziła mnie z innym i nie tak, że się z nim całowała czy coś, tylko uprawiała sex. Nie była ta żadna jednorazowa akcja na ipmrezie czy coś, tylko kilka spotkań, gdzie w końcu wylądowali w łóżku. Dodam, że ja wtedy zaczynałem pracę po studiach, ona była studentką. Już razem mieszkaliśmy, spaliśmy pod jedną kołdrą itp. O wszystkim dowiedziałem się kilka dni po tym. Wybaczyłem (przynajmniej tak mi się wydawało). Bardzo mnie to zabolało, chciałem się wyprowadzić, ale nie miałem gdzie więc zostałem w tym samym pokoju z nią. Przeprosiła, mówiła, że już tego nigdy nie zrobi i zostaliśmy razem. Zaczynałem wtedy swoją pierwszą pracę więc pewnie skupiałem się bardziej na tym niż na dziewczynie (choć może to tylko moje tłumaczenie). Na chwilę chyba nawet zapomniałem, tzn w natłoku tego wszystkiego tj zamartwiania się o pracę/karierę, wspólną przyszłość itp nie skupiałem się bardzo na tym problemie. Po dwóch latach od tego zdarzenia wzięliśmy ślub, mamy teraz dwoje nastoletnich dzieci. Ktoś patrząc z boku powie, że życie nam się ułożyło. Sfinansowałem żonie studia, podyplomówki itp. miała co chciała, kupiłem dla nas mieszkanie i wybudowałem piękny dom pod miastem, co roku wakacje głównie w ciepłych krajach. Pomyśleć by można sielanka. Ale wcale tak nie jest. Ja ciągle myślę o tym co stało się lata temu. Dlaczego mi to zrobiła. Czasami (niezbyt często, bo wiem, że nie chce o tym rozmawiać) ją o to pytam. Na początku jeszcze coś mówiła, że nie wie dlaczego itp. Od kilku lat uważa, że to nie jest nasz, a mój problem, że to ja muszę sobie z tym jakoś poradzić. A ja... żyję z tą zadrą z przed lat, niepogodzony z przeszłością. Gdybym mógł cofnąć czas, nie jestem pewien czy bym postąpił tak samo. Niby jest ok, ale życie z osobą którą z jednej strony kochasz, a z drugiej strony czujesz ciągły żal nie jest łatwe. U mnie już nic się nie zmieni, sprawy zaszły za daleko, ale piszę to ku przestrodze dla młodszego pokolenia: jeśli jesteś osobą czułą, wyznajesz wartości, że sex to coś więcej niż wymiana płynów ustrojowych i spotka Cię coś takiego to lepiej odejdź, zakończ związek i nie brnij w to dalej. Inaczej będziesz miał na pozór może i fajne życie, ale te ciągłe pytania bez odpowiedzi "dlaczego", "czy ja naprawdę byłem/jestem nikim, że można mnie tak upokarzać" są jak kwas lany na otwartą ranę. Nie warto.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.