Witam. Jestem w trakcie rozwodu. 12lat małżeństwa, dwójka wspaniałych dzieci. Miłość która zdąża się raz. Wiele ciężkich chwil, jeszcze więcej szczęśliwych. Dla każdego wzorowe małżeństwo. Świetnie dopasowani. Problemy pojawiły się z czasem, mąż zaczął wychodzić do kolegów, wracał kilka godzin później z pracy bo z kolegami pod blokami siedział. Zle towarzystwo. Mnóstwo innych czynników. Prosiłam, groziła rozwodem. Pomagało na chwilę. Nie docenial mnie. Oddalilam się od niego. Poznałam kogoś kto pomógł mi się wyprowadzić i stanąć na nogi. Początkowo tylko przyjaciel. Mąż w szoku. Od płaczu po groźby. Związałam się z nowym partnerem bo czułam się przy nim bezpiecznie i wiedziałam że mogę na niego zawsze liczyć. Za to go na jakiś swój sposób pokochałam. I tak 1,5roku. Dla mnie i dla dzieci zrobi wszystko. Niedlugo ostatnia rozprawa rozwodowa. A ja mam watpliwosci.. Z mezem pomimo tych kryzysow dobrze sie rozumielismy tylko że on nie słuchał. Obecny partner jest zupełnie inny, stonowany, odpowiedzialny. Złoty człowiek Ale zupełnie inny niż mąż który z reguły był optymistą i często mi poprawiał humor. Oczywiście nie licząc tych złych chwil. Proszę o poradę. Pozdrawiam.