Witam
Mam problem z którym nie umiem sobie poradzić.
Półtora roku temu weszłam w związek w którym nie powinnam się znaleźć. Od początku miałam wyrzuty. Mianowicie w pracy uganiał się za mną pewien mężczyzna miał żonę dzieci (ja też jestem matką dwójką dzieci tylko ,że samotną). Długo nie dawał mi spokoju i uganiał się za mną,aż zgodziłam się na spotkanie, potem kolejne i zaczęło się...
Jednak wielokrotnie próbowałam to zakończyć, ale on mi ciągle obiecywał że zostawi swoją rodzinę że kicha mnie itp.
Wierzyłam mu bo chciałam w to wierzyć. Myślałam że w końcu znalazłam tą swoją połowę. Do momentu kiedy okazało się że jestem w ciąży. On automatycznie przestał się odzywać twierdząc, że potrzebuje czasu i ani razu nie zapewnił mnie o tym że mnie zostawi, że będzie dobrze. Żadnego słowa otuch po prostu milczenie. A we mnie złość zaczęła narastać aż w końcu napisałam do jego żony jaka jest sytuacja. Po trzech tygodniach zadzwoniłam do niego i okazało się że on po prostu poleciał w ramiona żony. Żony której niby nie kochał.
Załamałam się jeszcze bardziej. Wierzyłam mu a on mnie tak oszukał. Od dłuższego czasu nie potrafię się pozbierać. Nie funkcjonuję normalnie, dzieci nie mają ze mną praktycznie kontaktu ja nawet nie mam siły z nimi porozmawiać, Całymi dniami leżę w łóżku i żałuję ,że sie w ogóle obudziłam, gdy już udało mi się zasnąć. Nie chce mi się żyć a mam dla kogo. Moje dzieci patrzą na mnie a ja już nawet przy nich nie potrafię opanować łez. Jestem osobą z silnym charakterem nie załamuję się tak szybko, wiele w życiu przeszłam i nie raz dostałam porządnego kopniaka i sobie radziłam a teraz nie potrafię.
Jak ja mam przez to przejść gdy ja już siły nie mam.
Proszę o pomoc i radę