Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

K4ktns

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

K4ktns's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam 32 lata mężczyzna w związku jestem od 13 lat mam 2 synów jeden ma 6 drugi 10 lat. Swój związek uważałem za doskonały prawie... zona od zawsze była wycofana ja musiałem walczyć latać problemy ale dogadywalismy się jak nikt... jestem szczera pewna siebie osoba mówiącą zawsze co myśli ale zawsze kalkuluje na 5 różnych rozwiązań każde słowo czy dana sytuacje tak już mam. Dla mnie liczy się rodzina ponad wszystko z kobieta takze bylem tylko jedna. Cyrki zaczęły się od 2 lat kiedy żona postanowiła iść do pracy. Muszę nadmienić że wszystko co mówiłem było odbierane i obracanie w zły sposób nie wiem czy specjalnie A ja sam praca dom dzieci zabawa sprzątanie gotowanie wspieralem żonę w każdym aspekcie... żona pewnego dnia wybierając się na trening zostawila mega balagan w domu zwróciłem jej uwagę że głupoty ważniejsze itp więc stwierdziła że ja uważam iż nic nie robi i zaczela dana pracę. Praca miala byc na pol etatu okazala sie po 14h od 10am do 22pm wracając do domu po 1-2 w nocy gdziebsam chodzę od 10 lat na nocną zmianę na 2-10 rano żeby być ciągle z rodziną. Ciągle spiny o to że jej nie ma brak jakiejkolwiek pomocy w domu jak już była to z laska robiła cokolwiek. Jak już coś robiła niezgodnie ze mną to obracala to w sposób taki że to ja byłem winny. Np nie sprzątała nic jak miała weekend wolny wracając z pracy widzę ja na telefonie rzucam torbę w kont sprzątam sam dom oczywiście zwracam uwagę po czym idę spać po dzieciach wyladowywala swoje frustracje krzycząc po nich A kiedy zwracam jej uwagę że powoli zachowuje się jak gestapo w pozwie o rozwód oskarża mnie o wyłączanie jako matce no i dobra kontynuujemy wysyłam żonę na kwarantanne 4 miesiące do rodziców bo miałem covida. Kończy się kwarantanna żona oznajmia że nie wraca dowieladuje się że spotkała ekipę z którą świetnie się bawi. Pozew miał być bez winny napisane było jasne strasznych rzeczy... rzeczy nie prawdziwych po prostu głupot wszystko było przez nią tak zmienione że ja krzywdze psychicznie maltretuje teraz z dziećmi gdzie dzieciaki nie chciało siedzieć u rodziców do takiego stopnia że z płaczem musiała ich wyrywać mi z rąk kiedy kończył się mój weekend. Musze dodac aby troche ja obronic ze zona jej brata wyznala ze niby sie do niej dobieralem a dama po 2 miesiacach go zdradzila zagranica sa juz po rozwodzie dawno. Mija pol roku oczekiwania na rozwod kolejnie 2 miesiace widze zmiane zona przebywa z dziecmi jakos inaczej sie odzywa do mnie jak po nie przyjezdzam tzn jedno stronnie bo ja stwierdzialem nir utrzynuwac nawet z nia kontaktu zwrokowego. No i grudzien przyjezdza z dziecmi ze niby chcieli mnie zobaczyc ze zrobiny sushi ja zdziwioby jsk do takirgo terrorysty itp dzieciaki ida spac zaczyna sie rozmowa płaczu zaczyna tłumaczyć jak się czuła że jak się dowiedziała o szfagierce że niby ja zdradzilem co ukrywała przedemna chyba z rok zniszczyło ja ta. Okazało się że była szfagierki widząc co się z nami dzieje wyznała prawdę że sklamala że jestem nie winny... płacze przeprosiny że przy mnie może być tylko sobą itp że poddała się manipulacja innych np teściowej... ach te teściowe... kochane tesciowe... ze widzi jaki jestem że zepsula itp zebysmy dali sobie szanse. Ja oczywiscie kochojac ja ponad wszystko zgodzilem sie dla niej dla siebie przedewszystkim dla dzieci. Mija tydzien oznajmia mi ze zeby bylo ok musi wyznac mi wszystko... pach serce bije szybciej mowi to czego sie domyslalem noecaly miesiac po oznajemieniu rozwodu oddala sie zaraz innemu twierdzac ze vzula sie skrzywdzona on wydawal sie na takiego samego i pyk. Oznajmila ze zostala tylko wykorzystana ... potem jak juz dowiedziala sie ze to nie moja wina itp zaczelo do niej docierac to oddawala sie innemu w momentach kiedy ja bralem dzieci na weekend tlumaczac sie ze to z zabicia czasu i samotnosci zeby zapelnic pustke po mnie... i teraz najgorsze jest to ze najpierw otwarla mi ponownie serce zeby potem mi jeszcze w nie wbic noz oczywiscie bylo juz po fakcie bo dzieciakom oznajmilem ze wracaja itp widze jak sie ciesza widze wierze jej jak sie stara jak zaluje wierze zr tak sie mogla czuc wirm ze dajac szanse nam musze isc na przod i wybaczyc nie wracajac do tego... ale to bardzo boli kiedy mowi do mnie kotku czytajac jej wczesniejsze smsy jak mowila kotku do tego drugiego jak mu wysylala zdjecia siebie tzn nog itp ze sie opala zeby nie bylo... ahh ja ja sam bronie... jak dochodzi do aktu i mam przed oczami innego... gdzie 1 to narkoman a drugi to kolo 50 facet jak to stawia mnie przed samym soba heh. Wszystko co kiedys bylo dla mnie wartosciowe calus...przytulas glupie slowo nie wspomne juz o seksie nagle traci dla mnie sens jest nic nie warte... oczywiscie rozmawiany o tym ona o tym ze czuje sie jakby wszydtko co robila nie naprawialo tego jaj jej oznajmiam ze nirma sie starac naprawic bo tego sie nie da tylko z3by sie statala zevy bylo lepiej i jest naprawde jest tak jak wczesniej idealnie nawet lepiej widze ja czuje ja wierze ale no to co zrobila teroryste ze mnie gdzie teraz cała rodzina zdziwiona czemu wróciła... to co oddała co miało być tylko nasze ja chce ale nie potrafię o tym zapomnieć jest okej i nagle przychodzą takie myśli że aby robię to dla siebie czy tylko dla dzieci itp palpitacja serca nagle myśli brzydkie określenia w jej stronę oczywiście wszystko w głowie... no i ona płacząc przepraszajaca starająca się. Nie mogę tego tak wyrzucić i zdeptac ale jak z tym sobie poradzić...?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.