Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

przemo77

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

przemo77's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Dzień dobry, proszę o pomoc, bo sam nie wiem jak wyjść z tej sytuacji. Jestem od kilkunastu lat w związku małżeńskim. Mamy dwójkę cudownych dzieci, niczego nam nie brakuje, oboje mamy pracę, nieźle zarabiamy ale nie możemy się do końca dogadać. Mam wrażenie że moja żona to trzy różne osoby. Sytuacja wygląda następująco: 90% czasu naszego związku jest w porządku. Żyjemy, mieszkamy, zajmujemy się bieżącymi sprawami, dziećmi. Niestety co jakiś czas żona nagle zmienia się i dochodzi u niej do wybuchu złości. Nie potrafię powiedzieć dlaczego. Powody są prozaiczne, a to zjadłem coś co było przeznaczone do czegoś innego, a to nie wyniosłem w tym momencie czegoś co powinienem wynieść itp. Po wybuchu psychika mojej żony zmienia się diametralnie, nagle wszystko co było kiedyś dobre okazuje się niedobre, żona na każdym kroku robi mi na złość, nie uważa ani na mnie, ani na konsekwencje swoich czynów ani, co najgorsze, na dzieci. Wtedy żona obarcza mnie jakimiś bezsensownymi zarzutami, np, że zmusiłem ją kiedyś do nauki, albo że 10 lat temu powiedziałem, że jej rodzina to nie moja rodzina. Żona w tym stanie nie ma żadnych refleksji, nigdy nie powstrzymała się, nie zastopowała, generalnie za każdym razem posuwa się dalej. Jest to zupełnie inna twarz mojej żony. Oczywiście z tym stanem związane jest milczenie, zwracanie się do mnie przez dzieci itd. Ja po pierwsze nie lubię takiego stanu po drugie myślę sobie, że może rzeczywiście coś zrobiłem nie tak, więc zwykle wyciągam rękę na zgodę. Po tym stanie, jeśli oczywiście moja żona zdecyduje się pogodzić, przychodzi trzeci stan, stan, w którym płacze, zapewnia mnie, że świata poza mną nie widzi, że nie wyobraża sobie bycia z kimś innym itd. Wtedy jesteśmy w stanie porozmawiać, nawet doszliśmy do wniosku, że to co ona robi nie jest normalne, że powinna skorzystać z pomocy. Udało mi się ją nawet umówić do psychologa, ale była tam tylko dwa czy trzy razy i stwierdziła, że nie ma zaufania i rezygnuje. Teraz chodzi co jakiś czas do psychologa- swojej koleżanki, ale nie widzę poprawy. Taka sytuacja trwa już kilkanaście lat. Ja przejrzałem już na oczy i chcę coś z tym zrobić. Zdecydowałem, że nie wyciągnę pierwszy ręki. Cisza trwa już ponad miesiąc. Oczywiście żona nie tylko niczego nie zmienia w swoim zachowaniu ale brnie dalej. Wczoraj, kiedy powiedziałem, że mam już tego dosyć i trzeba coś postanowić, oczywiście usłyszałem, że jestem najgorszy, że zmieniam jej życie w koszmar, że jak mogłem zasugerować żeby poszła się leczyć i że oczywiście żałuje że ze mną jest. Ja już nie mam siły na znoszenie tego po raz kolejny więc, niestety przy płaczu dzieci, spakowałem się i wyprowadziłem. Nie wiem co zrobić, kocham ją i nie chcę kończyć tego związku. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie dalej żyć w ten sposób. Jedynym momentem żeby z nią sensownie porozmawiać to to trzecie stadium. Wtedy jesteśmy w stanie coś ustalić, ale nasze ustalenia trwają tylko do do chwili wybuchu. Po wybuchu to inna osoba. Dodam jeszcze, że jak spokojnie rozmawiamy to żona sama mi mówi, że ona sama wie, że wzbiera w niej złość, że nie umie sobie z tym poradzić, że niepotrzebnie wybucha, ale też mówi, że ona nie umie sobie z tym poradzić i jak widać nie bardzo chce pomocy. Każda pomoc z mojej strony spotka się kiedyś z agresją. CO robić?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.