Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Aga3

Użytkownik
  • Zawartość

    13
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Aga3

  1. Hej,

    myślę, że odwet to nie jest dobre rozwiązanie. Wszystko zależy od charakteru. Ja bym się zatraciła w niemocy już doszczętnie. A tak wiem i czuję dumę sama z siebie, że potrafię odeprzeć od siebie takie pokusy. A to dodaje mi pewności siebie, tak bardzo nadszarpniętej przez najbliższą mi osobę.

    Pozdrawiam Was serdecznie i życzę spokojnych dni.

    A.

    • Jestem za to wdzięczny 1
  2. Niestety, choćbyśmy nie wiem jak zaklinali rzeczywistość, ona się nie zmieni. To siedzi w głowie i siedzieć będzie. Każdy taki dotyk od razu uruchamia mi wyobrażenie, że oni .... Ale co ja teraz mogę? Kocham męża i zatracam się w danej chwili. 

    Sama sobie się dziwię, że to wszystko pospinałam w jedną całość, jakby się nic nie stało - oczywiście na zewnątrz. Ale nie takiego życia emocjonalnego oczekiwałam. 

    I niestety zatraciłam wiarę w drugiego człowieka. Ja - optymistka. Ciężko. 

    Oj, chyba dziś mam trudny dzień.

  3. Dnia 18.03.2024 o 19:22, Dimka napisał:

    Witajcie,

    Zaglądam tu od kilku miesięcy, wracam do Waszych historii, sprawdzam, czy dopisujecie ich dalszy ciąg...Też doświadczyłam w swoim życiu zdrady... stare dzieje, bo sprzed 20lat, a ciągle boli. Momentami emocje są tak ogromne, że nie potrafię sobie z nimi poradzić. Przerabiałam już różne stany emocjonalne i niby jest lepiej, a i tak czuję, że utknęłam gdzieś w miejscu.

    Stosunku nie było, był petting i to z kimś zupełnie obcym, przypadkowym... nie pojmuję, jak on w ogóle mógł... choć nasza relacja w tamtym czasie była skomplikowana, nie sądziłam, że byłby zdolnych do takiego czynu. Straszny zawód 😔

    Aga, jeśli jeszcze kiedyś tu zajrzysz napisz proszę, jak Ty, jako kobieta, radzisz sobie obecnie w kontaktach fizycznych z mężem? Czy zdarza Ci się mieć wstręt przed tego samego rodzaju dotykiem, na który Twój mąż pozwolił sobie z koleżanką ze studiów? Czy udaje Ci się o tym nie myśleć? Ja mam niestety z tym problem...

    Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie i trzymam kciuki za dobre zakończenia❤️

     

  4. Robkon,

    jeszcze do Ciebie też skieruję kilka słów.

    Ja też wolałabym nie wiedzieć, nie po tylu latach. Stało się. 

    Popatrz na to z perspektywy tych lat. Czy jesteś dumny z Waszego życia? Z Twoich wpisów wynika, że tak. 

    Mi nasz wspólny przyjaciel powiedział; "wykop się wreszcie z tego dołka" . I wiesz, z kilkoma osobami rozmawiałam na ten temat, ale te słowa dały mi chyba największego kopa. Przekazuję je teraz Tobie :) 

    A.

    • Jestem za to wdzięczny 1
  5. Dnia 4.07.2023 o 15:49, kiniak1995 napisał:

    Wasze wpisy rozdzierają serce. Autentycznie. Ogromnie Wam współczuję, całym sercem. Doświadczyłam podobnej sytuacji, choć może mniejszego kalibru. Mój już teraz narzeczony w Internecie wyznawał miłość swojej byłej dziewczynie. Pisał o niej jako o miłości życia, tej jedynej, prawdziwej, pierwszej. Poświęcił jej mnóstwo wpisów, a mnie ani jednego, chociaż spotykamy się już ponad dwa lata. Jeśli o mnie pisał, to w zasadzie nie zawierał w tych wiadomościach żadnych ciepłych uczuć. Z uwagi na wiele przeprowadzonych z narzeczonym rozmów na ten temat, z uwagi na to, że związek z byłą trwał zaledwie 4 miesiące, postanowiłam pozostać w relacji, ale mimo wszystko dalej czuję się bardzo niepewnie. I dalej to do mnie wraca, i dalej się zastanawiam, czy nie robię życiowego błędu - czy skoro on idealizuje swoją poprzednią miłość, to czy nie będzie tak robił zawsze w naszych gorszych chwilach, albo czy gdyby ta dziewczyna się do niego odezwała, to by do niej nie wrócił; pojawiają się też myśli, ze może też się otworzyć na kogoś innego, skoro jego uczucie do mnie nie jest takie wielkie. Podziwiam Was bardzo i mocno trzymam kciuki. Życie z takimi myślami jest dużym wyzwaniem i dużym utrudnieniem na co dzień. Pozdrawiam Was, doceniajcie się na co dzień i dbajcie o siebie :)

    Kiniak, 

    Życie z obciążeniem emocjonalnym jest bardzo trudne. Ja nie wyobrażam sobie życia z ciągłym wahaniem, z obawami gdy on wyjdzie np. z kolegami na miasto.

    Każdy z nas jest jednak inny i inaczej sobie radzi z emocjami. Inaczej też patrzymy na życie mając 40, 30 czy 20 lat. 

    Gdybym dowiedziała się o ekscesach mojego męża wtedy, te 20 lat temu, z pewnością nie bylibyśmy razem. Ale teraz patrzę na dzieci, na nasze osiągnięcia i to jak dobrze nam razem. Więc ja mam zupełnie inną perspektywę. 

    Jeśli rozmawiacie o Twoich obawach i on Cię zapewnia o swojej miłości do Ciebie i że to z Tobą chce spędzić resztę swojego życia to odpowiedz sobie na pytanie - jak Ty się czujesz po takiej rozmowie. Wierzysz mu? Uspokaja Cię taka rozmowa? Czy i po jakim czasie od takiej rozmowy nachodzą Cię wątpliwości? 

    Przykro mi, że ma masz takie rozterki, bo czas narzeczeństwa powinien być czasem pięknych wspomnień.

    Powodzenia.

     

    • Jestem za to wdzięczny 1
  6. Dnia 8.10.2021 o 12:20, Omnibus81 napisał:

    Bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że z Ty tego wyjdziesz. Niestety nie łudź się - nigdy tego nie zapomnisz :(

    Opiszę w kilku słowach moją sytuację...

    Jestem wrażliwym facetem dziś prawie 40 latkiem. Moją obecną żoną poznałem 19 lat temu. po 3 latach znajomości zdradziła mnie z innym i nie tak, że się z nim całowała czy coś, tylko uprawiała sex. Nie była ta żadna jednorazowa akcja na ipmrezie czy coś, tylko kilka spotkań, gdzie w końcu wylądowali w łóżku. Dodam, że ja wtedy zaczynałem pracę po studiach, ona była studentką. Już razem mieszkaliśmy, spaliśmy pod jedną kołdrą itp.

    O wszystkim dowiedziałem się kilka dni po tym. Wybaczyłem (przynajmniej tak mi się wydawało). Bardzo mnie to zabolało, chciałem się wyprowadzić, ale nie miałem gdzie więc zostałem w tym samym pokoju z nią. Przeprosiła, mówiła, że już tego nigdy nie zrobi i zostaliśmy razem. Zaczynałem wtedy swoją pierwszą pracę więc pewnie skupiałem się bardziej na tym niż na dziewczynie (choć może to tylko moje tłumaczenie). 

    Na chwilę chyba nawet zapomniałem, tzn w natłoku tego wszystkiego tj zamartwiania się o pracę/karierę, wspólną przyszłość itp nie skupiałem się bardzo na tym problemie.

    Po dwóch latach od tego zdarzenia wzięliśmy ślub, mamy teraz dwoje nastoletnich dzieci. Ktoś patrząc z boku powie, że życie nam się ułożyło. Sfinansowałem żonie studia, podyplomówki itp. miała co chciała, kupiłem dla nas mieszkanie i wybudowałem piękny dom pod miastem, co roku wakacje głównie w ciepłych krajach. Pomyśleć by można sielanka.

    Ale wcale tak nie jest. Ja ciągle myślę o tym co stało się lata temu. Dlaczego mi to zrobiła. Czasami (niezbyt często, bo wiem, że nie chce o tym rozmawiać) ją o to pytam. Na początku jeszcze coś mówiła, że nie wie dlaczego itp. Od kilku lat uważa, że to nie jest nasz, a mój problem, że to ja muszę sobie z tym jakoś poradzić. A ja... żyję z tą zadrą z przed lat, niepogodzony z przeszłością.

    Gdybym mógł cofnąć czas, nie jestem pewien czy bym postąpił tak samo. Niby jest ok, ale życie z osobą którą z jednej strony kochasz, a z drugiej strony czujesz ciągły żal nie jest łatwe.

    U mnie już nic się nie zmieni, sprawy zaszły za daleko, ale piszę to ku przestrodze dla młodszego pokolenia: jeśli jesteś osobą czułą, wyznajesz wartości, że sex to coś więcej niż wymiana płynów ustrojowych i spotka Cię coś takiego to lepiej odejdź, zakończ związek i nie brnij w to dalej. Inaczej będziesz miał na pozór może i fajne życie, ale te ciągłe pytania bez odpowiedzi "dlaczego", "czy ja naprawdę byłem/jestem nikim, że można mnie tak upokarzać" są jak kwas lany na otwartą ranę. Nie warto.

    Hej Omnibus81,

    a Tobie jak się układa? 

     

  7. Dnia 3.09.2022 o 16:25, Anek0 napisał:

    Aga3, jak czujesz się teraz, gdy minęło już sporo czasu od Twojego pierwszego wpisu? Ja zajrzałam tu przypadkiem, całkiem niedawno.

    Moja sytuacja przypomina do złudzenia Twoją. Udane małżeństwo (20 lat razem), wspaniała córka. Ostatnio w chwili szczerości mój mąż przyznał, że gdy byliśmy zaręczeni przez kilka miesięcy spotykał się z inną dziewczyną. Ona przez 2 lata usiłowała go uwieźć i w końcu jej się udało. Spotykali się najpierw po przyjacielsku, a potem sprawy zaszły dalej i powstał z tego jakby związek, chociaż nie spotykał się z nią zbyt często. Nie uprawiali seksu, ale 'prawie że'. Mąż twierdzi, że chciał być ze mną, ale dał się zauroczyć i potrzebował czasu, żeby uporać się ze swoimi uczuciami. Nie powiedział mi, bo bał się że go zostawię. Zerwał z nią po kilku miesiącach, a parę miesięcy później byliśmy już po ślubie.

    Sęk w tym, że ja nie miałam bladego pojęcia o jego rozterkach, o tym, że zdradzał mnie z inną. Nic nie dał po sobie poznać - byliśmy razem, snuliśmy plany na przyszłość, często sypialiśmy razem. Ta wiadomość była dla mnie ciosem w brzuch i to z zaskoczenia! Jak to możliwe, że mógł wtedy kłamać przez kilka miesięcy? Zawsze tyle mówiliśmy o zaufaniu i szczerości. Ja wierzyłam, że nie mamy przed sobą tajemnic i że mogę mu ufać... Prawdy doczekałam się po 20 latach i źle mi z tym. Jestem w proszku. To głupie, ale wpadam w jakieś wisielcze nastroje, jestem totalnie rozchwiana, budzę się w nocy i o tym myślę... Czasem nie mogę się powstrzymać, żeby nie 'mielić' tematu - tylko po co to robię? Wiem, ze to bez sensu. Czym jest kilka miesięcy naprzeciw 20 lat. A jednak cholernie mnie ta zdrada boli.

    Mąż mnie przeprosił, widzę, że jest mu przykro, że mnie tak zranił. Mówi, że to było dawno i że przecież jesteśmy świetnym małżeństwem i nigdy później  już tak nie postąpił. Wiem, że nie ma się co szarpać o sprawę sprzed 20 lat, bo i po co. Temat przegadaliśmy, ja go przepłakałam, była też wściekłość. Chciałabym teraz o tym zapomnieć. Tylko jak to wyrzucić z głowy? Czy z czasem jest lepiej? Proszę daj znać.

    Pozdrawiam Cię serdecznie!

     

    Anek0 - co tam u Ciebie? Pozbierałaś się. Tak bardzo chciałabym Ci podrzucić trochę mojej siły - tak czuję tą siłę. Ona przyszła z czasem. 

    Nie wyrzucisz tego z głowy - no nie da się. Ale staraj się zmieniać myśli, gdy nadejdą te przykre wspomnienia. Ja nawet brałam się za prasowanie, sprzątanie łazienki itp. Proste, ale jakie pomocne i .. cała rodzina zadowolona, że mama posprzątała :) 

    Mam nadzieję, że się uśmiechnęłaś :)

     

  8. hmm.... mineło już 2,5 roku od kiedy założyłam ten wątek ... to długi czas, ale wydaje się jednak jakby to było wczoraj. 

    Co się zmieniło? Mój mąż :) - jest do rany przyłóż, wreszcie czyta w moich myślach ;) zrobił się otwarty, widzę, że ujawnienie swojej przeszłości przyniosło mu ulgę. To pocieszające, bo jest duże prawdopodobieństwo, że już niczego nie ukrywa :) 

    A ja? Z pewnością zaklinam teraźniejszość - teraz łzy mi same napływają do oczu, ale staram się znaleźć jakiś pozytyw w tej sytuacji. Jak mi się przypomni to wszystkie neurony wciąż stają na baczność, jak jechałam ostatnio przez jej miasto to aż mi tchu brakowało. Ale to już dzieje się coraz rzadziej.

    Mam wspaniałą rodzinę, bardzo dobre życie. Cieszę się, że on jest moim mężem, bo naprawdę wiele w życiu razem osiągnęliśmy. W chwilach kryzysu właśnie o tym sobie przypominam i jest mi lepiej. 

    Nie chciałam takiego wątku w moim życiu, ale się zdarzył.

    Wam wszystkim życzę powodzenia. Może warto na wszystko spojrzeć z boku, jakby oczami obcej osoby. To trudne, ale można to zrobić. Wtedy jest łatwiej. 

    Trzymajcie się!

     

  9. Omnibus81, dopiero zobaczyłam Twój wpis... w sumie to chyba dobrze, bo to znaczy, że dawno nie musiałam tu zaglądać :)

    Tak, zadra pozostała i daje o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach. Nie chciałam takiego rozchwianego życia emocjonalnego. Zawsze mówiłam, że ja na temat zdrady nie będę nawet rozmawiać. Wiedziałam, znam siebie, że to jest dla mnie temat nie do przejścia.

    Życie napisało mi jednak inny scenariusz. W sumie lepiej tak niż jakaś choroba...

    My też na pozór jesteśmy rodziną bez skazy, z idealnym życiem.

    Szczęście w nieszczęściu, że ja się dowiedziałam po 18 latach (!), a w między czasie nic już nie wskazywało na jakiekolwiek ich kontakty . Szczerze, to od tamtej pory nie miałam do niego pretensji o żadną relację z inną dziewczyną, w sumie to nawet nie można mówić, by jakąkolwiek relację miał. Trzymam się myśli, że mój aktualny mąż należy do wyjątków, co to rzeczywiście uczą się na błędach. 

    Mimo wszystko jestem dobrej myśli.

    Omnibus, bardzo Ci współczuję, wiem jak to jest, gdy kładziesz się wieczorem obok ukochanej osoby i zastanawiasz się "kim on właściwie jest?, dlaczego mnie tak potraktował?". Nie przeskoczysz tego. Podobno trzeba wtedy szybko zacząć myśleć o czymś innym, przyjemnym. Ja coraz więcej książek zaczęłam wieczorami czytać, aż prawie do zamknięcia oczu. Wtedy nie mam czasu na rozmyślania wieczorne :)

    Powodzenia!

    A.

  10. Minęło juz pół roku, od kiedy się dowiedziałam. Dziś z pewnością jestem już o wiele spokojniejsza. Zdarzają mi się jeszcze dni dużego żalu i smutku tzw. dół, mąż chyba to wyczuwa, bo schodzi mi wtedy z drogi - a szkoda, bo oczekuję, że mną "potrząśnie" (oczywiście słownie) i każe odrzucić złe myśli. Mówiłam mu o tym nie raz, ale widocznie on inaczej nie potrafi. 

    Niestety wszystko wciąż mi się kojarzy z tą sytuacją - imię, miejscowość, ksywka tej dziewczyny, wszelkie wspomnienia czasów studiów i to mi teraz najbardziej przeszkadza. Nie umiem się cieszyć wspomnieniami z przeszłości, a zawsze robiłam to z dużą radością.

    Odzyskałam jednak pewność siebie, a co przyniesie życie to nikt tego nie wie. 

     

     

  11. Niestety, mam jeszcze dni, w których myślę o tej zdradzie w każdej wolnej chwili. 2 dni prawie nie myślę, 2 dni myślę bardzo często., To już prawie 2 miesiące od kiedy się dowiedziałam.

    Powoduje to , że czasami nie mam ochoty patrzeć na mojego męża, ale jednocześnie potrzebuję, żeby mnie przytulił. Dużo rozmawiamy o naszych aktualnych uczuciach. Ja jednak nie mogę się wyzbyć tych myśli, zwłaszcza jak na niego patrzę. 

    Dziś mam ten gorszy dzień...

     

     

  12. Dziękuje za wsparcie, słowa otuchy, ale i sprowadzenia na ziemie. Tak, to zakrawa na obsesję, co więcej ja tez to widzę w neutralnych chwilach. Z dnia na dzień jest jednak lepiej, spokojniej.

    Bardzo mi jest przykro, bo ja zawsze wspominałam przeszłość z uśmiechem. Nie żałowałam żadnego przeżytego dnia. Teraz tak nie umiem. 
    Poczekam, aż czas wygoi rany.

     

  13. Jestem 39letnią żoną (od lat 15), matką 2 córek. Z mężem znamy się od dziecka, w wieku ja 17, on 18 zaczęliśmy być parą- czyli juz ponad 20 lat jesteśmy razem. Początki były różne, od kiedy wyjechaliśmy na studia, zawsze co weekend się spotykaliśmy, było nam razem bardzo dobrze.

    Teraz, po 18 latach, dowiedziałam się, że w czasie studiów całował się i obmacywał 3 krotnie i to wszędzie (!) (1 raz po pijanemu po imprezie w akademiku, 1 raz po pijanemu na wyjeździe studenckim, raz na trzeźwo w pokoju akademickim) koleżankę poznaną na studiach - mieszkali w sąsiednich pokojach w akademiku. Byliśmy wtedy jeszcze po prostu parą. Nie przyznał mi się wtedy do takiego zachowania. Wyszło to teraz przypadkiem, po oglądaniu starych zdjęć - na jednym była ona w grupie z innymi osobami. Zaczęłam wracać do tematu, bo wtedy jeszcze na studiach nie podobało mi się , że ona przewija się w jakiś jego opowieściach. Prosił, żebym nie wracała  do historii sprzed lat. Wtedy zadałam mu pytanie, o co chodzi, czy się z nią całował. Przyznał się. Potem przez 3 tygodnie próbowałam co jakiś czas dowiedzieć się czegoś więcej o tej relacji, choć prosiłam, żeby powiedział  mi od razu wszystko co powinnam wiedzieć. Zarzeka się, że seksu nie było. 

    Wiem to już od ponad miesiąca, ale tak strasznie ciężko się oswoić z myślą, że on mnie kiedyś tak oszukał i nie uszanował. Jesteśmy bardzo szcześliwym małżeństwem, ale to wynika też z faktu, że moja wewnętrzna siła tkwiła w tym, że nasz związek jest "czysty", że przez tyle lat nasza miłość pokonywała wszelkie pokusy. A teraz okazuje się to farsą ... Nie mogę przestać o tym myśleć, zwłaszcza wieczorami, ale i rano gdy się budze i okazuje się, że to jest nowa rzeczywistość. On wiedział zawsze, że jestem bardzo wrażliwa na takie tematy. 

    Teraz mi mówi, że gdyby mi wtedy powiedział to na pewno bym go zostawiła. Myślę, że tak by się stało, bo ja nie zniosłabym myśli o tym, co zrobił. 

    A teraz... po tylu latach....

    CZuję się poniżona, niewarta szacunku...

    Mąż żałuje, ja to widzę, prawie nosi mnie na rękach, płacze, gdy i ja płaczę, ale mnie prześladuje myśl, że on obmacywał i całował się z inną. Dla mnie to była zdrada.

    Są dni, kiedy już o tym nie myślę, ale te wieczory i poranki - one są najgorsze.

    Czy ja mam szanse pogodzić się z poznanymi faktami? Wiem, że czasu się nie cofnie, ale nie potrafię nawet sobie wyobrazić , że mam nad tym przejść do porządku dziennego.

    Proszę o radę - jak nie zwariować, jak przestac o nich myśleć, jak zaufać mężowi?

    A.

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.