Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Aaa

Użytkownik
  • Zawartość

    24
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Aaa

  1. Witam. Czy jest ktoś kto tak jak ja boi się chorób? Jak sobie z tym radzicie? Bo ja już sobie nie radzę. Kiedyś tak miałam ale jakoś dawałam radę. Po przejściu koronawirusa w listopadzie moje lęki się pogłębiły, boję się ponownego zachorowania, wpadam w panikę i czuję duszności. Wtedy już się nakręcam ze to koronawirus. Mierzę liczbę oddechów i ogólnie jak tylko kaszle czy kichnę to mam paniczny lęk. Trzęsę się cała. Nie mogę sobie już poradzić w tym wszystkim. 

  2. Dnia 4.02.2021 o 15:20, herka napisał:

    Posiadam problem natury... hipochondrycznej? Po operacji wyrostka panikowałam, że zaczęły robić mi się zakrzepy. Dość często najdrobniejsze dolegliwości odbieram jako coś ultra poważnego. Nie dziele się tym z lekarzem, ale potrafię nocami nie spać i płakać, bo w moim mniemaniu jestem bliska udaru mózgu. 
     

    Problem również doskwiera przy najzwyklejszej czynności jaką jest spożywanie pokarmu. Zwykłe jedzenie. Coraz częściej od 6-8 miesięcy mam uczucie „stojącego” czegoś w gardle. Boje się jeść, a gdy już jem(co nigdy się nie dzieje gdy jestem sama w domu, wole głodować) dokładnie przeżuwam każdy kęs, bo z tylu głowy mam, że się zadlawie. 

    Witaj. Też mam podobne problemy. Ciągle myślę, że coś mi się stanie albo jestem na coś chora. Wyszukuję w internecie symptomy chorób. Ogólnie niełatwe to wszystko jest. 

  3. Dnia 12.01.2021 o 18:14, Rafał12202 napisał:

    Witam mam na imię Rafał .Mam 39 lat z moja żona jestem od 8 lat w małżeństwie 3 lata.Mam problem z Zona ponieważ ciagle pisze z obcymi facetami oklamuje ich ze jest sama itd...Wysyla im swoje zdjęcia nawet nagie gdzie dla przy mnie nawet nie chce się przebrać. Gdy odkryje vo robi przyzęka ze juz nie bedzie ale mija czas i tak robi dalej to samo.Wogole nie angażuje się w nasze wspolne zycie i to boli najbardziej Jak z tym sobie poradzić Pomóżcie Zalezy mi na niej i kocham ja Czy poprostu ja zostawić Pomocy!!!

    Wiesz to trudne. Może porozmawiajcie szczerze, poytaj dlaczego to robi, może czuje się niedowartościowana, samotna? Rozmowa szczera jest wam potrzebna. 

    • Podoba mi się to 1
  4. 11 minut temu, Piotr Rokubungi napisał:

    Uhm. Może z czasem zagrasz..na terapii!?😉Powodzenia!

    No może. Fajnie jest spełniać swoje marzenia. Tylko ja mam narazie inne priorytety. Przede wszystkim walczyć o normalność. 

  5. 7 minut temu, Piotr Rokubungi napisał:

    Pewnie, że nie lubisz- tylko wydaje ci się, że musisz. Tak mają osobowości anankastyczne. Więc jaki z tego wniosek? Jesteś raczej na tyle dorosła i dojrzała, że potrafisz sama na to sobie odpowiedzieć. Choć rozumiem, że zaprzestanie tej kompulsywnej pseudo-kontroli wydawać ci się może „końcem świata” twego; ale tak dalej też niezbyt już „pociągniesz”.

    I nie chodziło mi o basen i jumping, lecz o base-jumping; ale to nieważne- to był taki nieco żart.😋

    A myślałam, że brak literki 😆. W sumie to marzy mi się kuppno gitary i nauka. Uwielbiam dźwięk gitary i mówię sobie, że kiedyś spełnię to marzenie. Ale nie wiem czy domownicy to wytrzymają 😜

  6. 1 godzinę temu, Piotr Rokubungi napisał:

    Powinnaś do psychiatry oraz do psychologa. Bo wynika z tego, co napisałaś, że boisz się zmierzyć z rzeczywistością; która nie jest wcale tak straszna, jak ci się wydaje, ale stawia różne nowe wyzwania. W małym stopniu chyba wszyscy tak mają; neurotycy bardziej. Ale w twoim przypadku jest to nasilone: boisz się bać, nakręcasz sama siebie negatywnie i kółko się zamyka.

    Tak na marginesie: może byś spróbowała np. base jumping?😋

    No nakręcam się i to niemożliwie. Sama już nie mam na siebie sił. Mąż twierdzi, że ja tak lubię się ciągle martwić i denerwować ale to nieprawda ja chciałabym wyluzować a nie potrafię. Co do basenu to odpada bo nie lubię a jumping może by się przydał ale nie nam czasu. Naprawdę może to wydać się dziwne ale mam trójkę dzieci, pracę dom, studia i teraz pisanie magisterki. Muszę to ogarnąć a dla siebie czasu nie mam. Każdy mówi, że gdyby się chciało to by się znalazło ten czas. Ale mi go brakuje na podstawowe obowiązki a co dopiero na rozrywkę. 

  7. 1 godzinę temu, Piotr Rokubungi napisał:

    Skonsultuj się z psychiatrą, potem z psychologiem.

    Czyli to co opisuje jest aż tak niedobre że muszę iść do psychiatry? Boję się jyz wszystkiego. Od paru dni dosłownie gniecie mnie w klatce piersiowej. Przed chwilą mierzyłam ciśnienie jakieś 20 razy. Pierwszy pomiar to 159/99 i tak się przestraszyłam że stwierdziłam że będę mierzyć aż spadnie. No i spadało i rosło. Jestem już otumaniona tymi pomiarami. Siedziałam z telefonem i sprawdzałam jakie jest prawidlowe. Za każdym razem było inne. Raz prawidlowe ok. 127/82 za chwilę 138/90 i ponownie mierzyłam i tak w kółko. Teraz miałam 124/83 i już nie mierzę. Ale stres pozostał. Czy takie nerwy mogły mieć wpływ na poziom ciśnienia? 

  8. 5 godzin temu, Piotr Rokubungi napisał:

    Ale jedno i drugie prawdopodobnie ma te same lub zbliżone przyczyny, którymi są obawy o to, co może się stać, a nad czym nie możesz zapanować.

    Może tak. Nie mam pojęcia jak to działa. Wiem tylko, że o wiele łatwiej jest funkcjonować nie martwiąc się o wszystko. Ja ciągle mam jakieś dolegliwości jak nie z sercem to z oddechem albo z żołądkiem. Codziennie mi coś dolega albo wyskakuje na skórze i się stresuję. Nie jest mi łatwo, rodzina i ludzie z otoczenia tego nie wiedzą jak mi ciężko. Nie dziwię się bo ktoś kto przez to nie przechodził nie rozumie to nie jego wina. 

  9. 6 minut temu, Piotr Rokubungi napisał:

    Przewrotnie mógłbym napisać, że skoro lubisz, to masz. Ale czy naprawdę lubisz tak funkcjonować, żeby nie mieć czasu na relaks, dla siebie, na autorefleksje? Takim nadmiernym działaniem chcesz być może „przykryć” głębsze swoje lęki, żeby się w nie nie zagłębiać; ale w ten sposób się ich nie wyzbędziesz. A skutkuje to u ciebie objawami depresji hipochondrycznej.

    Na pewno jestem hipochondrykiem i jestem tego świadoma. I myślę, że to jest moja największa słabość właściwy ten lęk o zdrowie. Natomiast Cała reszta wynika pewnie z charakteru. Jedni mają tzw. luz na wszystko a inni tak jak ja wszędzie i we wszystkim muszą mieć dokładnie poukładane. To mi raczej nie przeszkadza a jak już to napewno nie tak jak hipochondria, która mnie niszczy. 

  10. 21 godzin temu, Piotr Rokubungi napisał:

    Jak sama napisałaś, charakteryzujesz się „wybujałym” perfekcjonizmem. Psycholog dobrze ci powiedziała, ale to nie takie proste odpuścić, gdy w człowieku „siedzą” nieuświadomione „napędy”, zafiksowane motywacje. Taka postawa, taki perfekcjonizm często jest wynikiem wyolbrzymionej potrzeby kontrolowania swoich, a niekiedy nie tylko swoich poczynań. A to z kolei może mieć podłoże nerwicowe, lękowe: bardzo obawiasz się tego, że coś pójdzie „nie tak”, nie po twojej myśli, dlatego chciałabyś jak najmocniej wszystko kontrolować..

    Tak to prawda lubię mieć wszystko pod kontrolą i poukładane. Jednak nie zawsze mi się to udaje. Ciągle też czuję potrzebę "ulepszania" siebie. Teraz kończę studia i jyz myślę o podyplomowe żeby mieć więcej kwalifikacji w zawodzie. A mało tego czuję, że mogłam tą podyplomowke w trakcie studiów już robić i bym już miała teraz kwalifikację. Lubię mieć też wszystko od razu, nie czekać. 

  11. 7 godzin temu, Piotr Rokubungi napisał:

    Być może zmiany w tobie są na poziomie funkcjonowania tkanki nerwowej, na poziomie neuroprzekaźników, hormonów. Więc raczej konsultacja z psychiatrą wskazana. I ewentualnie, jakbyś spróbowała uświadomić sobie, dlaczego się aż tak obawiasz, czego się lękasz naprawdę, co przeżyłaś takiego, że poruszyło cię tak bardzo, że teraz „czekasz tylko” co się złego stanie, czy nawet strasznego..? Być może również chodzi o to, jaki/jakie w przeszłości błędy popełniłaś, czego „nie dopilnowałaś”, a na co- być może- nie mogłaś mieć realnie wpływu.? Może obwiniasz siebie, że kiedyś czegoś nie zrobiłaś albo zrobiłaś źle, ale nie leżało to w zakresie twoich wówczas możliwości. Hm?

    Strasznie boję się szpitali, boję się że mi się coś stanie, zostawię dzieci. To jest mój koszmar. U psychologa byłam i chyba planuję to kontynuować bo już nie daję rady. Raczej nie mam nic sobie do zarzucenia. Raczej mam nadmiar obowiązków i nie daję sobie czasami rady. Lubię być we wszystkim najlepsza i jak np. w pracy ktoś jest chwalony a nie ja to czuję niedosyt, mam wrażenie, że nie zrobiłam wszystkiego tak jak należy. To nie jest kwestia zazdrości bo może to tak wyglądać. Ja poprostu lubię wszystko robić najlepiej i psycholog mi powiedziała, że mam odpuścić. Tylko ja tego nie potrafię. 

  12. Dnia 20.01.2021 o 03:16, Piotr Rokubungi napisał:

    No, cóż... Może nie powinienem tego pisać do osób, które zaglądają na to forum, ale..ogólnie życie grozi śmiercią, i tego się nie uniknie raczej. Sam, pomimo wieku mego niemłodego, nie bardzo wiem, jak żyć. Ale jedna ze słusznych logicznych zasad jest taka: nie ma sensu bać się nieuniknionego, lecz raczej to zaakceptować; oraz nie martwić się na zapas, bo naszemu życiu zagraża właściwie wszystko- lecz bardzo wiele z tych zagrożeń ma bardzo małe prawdopodobieństwo, aby się akurat przydarzyło, przytrafiło np. tobie, czy twoim bliskim, dzieciom. Dobrze też żyć tym, co wnosi, co daje nam teraźniejszość, bo przyszłość i tak jest jedna dla wszystkich: zbawienie od ziemskiego testu.

    Wiem o czym myślisz. Tylko ja bym chciała normalnie funkcjonować i nie martwić się każdym bólem czy ukłuciem. To mnie wyniszcza, ciągle chodzę i myślę o chorobach zamiast normalnie funkcjonować. Nie umiem sobie z tym poradzić. 

  13. Dzięki. Masz dużą wiedzę na niektóre tematy. Ja ostatnio staram się ograniczać przeszukiwanie internetu bo jeszcze coś znajdę i będę w ogóle chodzila znerwicowana. Na mnie to tak działa, że jak coś przeczytam od razu nam objawy. 

  14. 2 minuty temu, Aaa napisał:

    Nie pomyślałam o tym, że mama miała nerwicę. Jest osobą nerwową ja też i myślę, że poprostu taki mamy sposób bycia. A nerwica przyszła z niczego. Poprostu pojawiły się u mnie jakieś dolegliwości i to coraz częściej. Bałam się ale przechodziło. Teraz to we mnie siedzi albo wychodzą nerwy. Byłam u psychologa i chyba chcę iść na terapię. 

    Jeszcze co do koronawirusa to okropnie się boję. Tyle o tym mówią, że jak ktoś miał to nie znaczy, że znowu nie dostanie. Nie wiem czy się szczepić czy nie. Boję się szczepionki ale boję się tego paskudztwa. 

  15. 4 godziny temu, turkuć_podjadek napisał:

    Ma to bardzo wiele wspólnego z nerwicą, a konkretnie właśnie to jest nerwicą. Twoja mama ją miała; nosiła w sobie pewne lęki, które przeszły na Ciebie. Nie wiem czego one konkretnie dotyczyły, i Ty również nie zdajesz sobie sprawy czego dotyczą Twoje, ale one są i objawiają się w zastępczej formie lęku o zdrowie i życie, jak i w postaci duszności i skurczów mięśni międzyżebrowych w okolicy serca. Zawału serca nie dostaniesz, spokojnie. A skoro przeszłaś już zakażenie wirusem, to nie musisz się obawiać ponownego zakażenia, bo Twój organizm go pokonał i się uodpornił. Aby rozwiązać swój problem, musisz poświęcić dużo czasu na poznanie siebie i swoich ukrytych uczuć, a to najlepiej zrobić z pomocą psychoterapeuty. Zadbaj o siebie i będzie dobrze, głowa do góry.

    Nie pomyślałam o tym, że mama miała nerwicę. Jest osobą nerwową ja też i myślę, że poprostu taki mamy sposób bycia. A nerwica przyszła z niczego. Poprostu pojawiły się u mnie jakieś dolegliwości i to coraz częściej. Bałam się ale przechodziło. Teraz to we mnie siedzi albo wychodzą nerwy. Byłam u psychologa i chyba chcę iść na terapię. 

  16. Masz rację w 100%.Tylko ta akceptacja nie jest taka łatwa. Wczoraj byłam i psychologa, trochę mnie nakierowała ale nic od razu nie działa. Poprostu przykro mi, że nie mogę funkcjonować tak jak bym tego chciała. 

  17. Witam. Mam 31 lat i trójkę dzieci. Pierwsze dziecko urodziłam w wieku 18 lat. I wtedy zaczęły się moje lęki. Miałam ukłucia w sercu jakieś nerwobóle, strasznie się denerwowałam. Ciągle myślałam, że dostanę ataku serca. Potem to przeszło i w mniejszym stopniu się stresowałam ale tak do ogarnięcia. Następnie jak się ponownie pojawiło byłam u kardiologa bo mam wysoki puls. Badania echo i holter ok. Później pojawiły się obawy przed nowotworem, białaczką, udarem itd. Jakoś to przeszło. Ale niedawno miałam koronawirusa. Miałam 8 do teraz mam brak smaku i ograniczony węch oraz jadłowstręt. Tydzień dochodziłam do siebie. Przed świętami zaczęły się pojawiać siniaki samoistnie wyczytałam, że to objaw białaczki. Płakałam, trzęsłam się z nerwów ale postanowiłam porobić badania krwi. Wyniki chyba ok. Lekarzowi przesłałam i powiedział, że ok. Ale teraz pojawił się ponownie jadłowstręt, jeśli zmuszę się do jedzenia do mi się odbiła, boli mnie żołądek, mdli mnie poprostu nie mam ochoty na jedzenie. Kilka osób w święta mówiło mi, że schudłam. No i teraz mam nerwy, że to jednak białaczka albo coś z przewodem pokarmowym bo jednak jeść nie mogę. Cały czas o tym myślę i trzęsę się z nerwów. Czy ktoś miał może nerwicę żołądka i wie jak to się objawia? Jestem hipochondrykiem tak mówi mój mąż i faktycznie chyba coś w tym jest. Panicznie boję się chorób, lekarzy, badań. Ciągle myślę, że coś mi jest, mam objawy różne. Tak jak teraz ten jadłowstręt i ból żołądka. Nie mogę już funkcjonować normalnie, ciągle myślę o chorobach i ciągle mam jakieś dolegliwości. Boję się teraz, że mało jem i poprostu nie będę miała siły tak jak było jak miałam koronawirusa. Okropnie się tego boję i wyszukuję w internecie powodów. 

  18. Witam. Od dłuższego czasu mam problemy z nerwami. Właściwie to odkąd pamiętam byłam nerwową osobą. Odkąd urodziłam pierwsze dziecko panicznie zaczęłam bać się o swoje zdrowie. Odkąd pojawiło się klucie w okolicach serca i bóle obawiałam się zawału. Później martwiłam się że nam nowotwór, białaczkę. Ciągle znajduje sobie jakieś symptomy choroby i się nakrecam. Badania robię sporadycznie bo się boję o wyniki. Mam trójkę dzieci i boję się o siebie że coś mi się stanie. Niedawno przeszłam zakażenie koronawirusem. Miałam objawy żołądkowe i zanik węchu i smaku, który utrzymuje się do dziś. Nie było to łatwe doświadczenie, byłam bez sił i się stresowałam. Teraz boję się kolejnego zakażenia. Nie mogę normalnie funkcjonować. Mam ataki paniki bo cała się trzęsę. W pracy staram się jakoś funkcjonować ale jak przychodzi wieczór to odczuwam duszności i nie wiem czy to koronawirus czy nerwica. Naprawdę chciałabym móc się nie martwić tym wszystkim i funkcjonować normalnie. 

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.