Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

samot

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez samot

  1. Witam, Dostałem zaproszenie na imprezę do nowego towarzystwa, dokładniej mój dobry kolega którego poznałem trzy lata temu w pracy zaprosił mnie na imprezę do swoich znajomych gdzie będzie sporo wolnych koleżanek. Od początku jestem singlem, zero związków, generalnie chyba boję się kobiet, a na pewno odczuwam strach w ich towarzystwie i kontroluję się jak na rozmowie kwalifikacyjnej o pracę. Swobodna rozmowa jest wtedy kiedy kogoś znam na tyle dobrze, kiedy jemu/jej ufam. Z nawiązywaniem nowych kontaktów z facetami nie mam problemów. Otóż po tej informacji że dostałem zaproszenie, szukam wymówki żeby nie iść, emocje jakie odczułem to lęk plus kołatanie serca - waliło jak podczas sytuacji stresowych na egzaminie ustnym albo na obronie pracy magisterskiej oraz co śmieszne to moje nogi zrobiły się z gumy. Mam 28 lat, zastanawiam się nad terapią, staram się jakoś z tym walczyć ale od czytania książek i słuchania podcastów nic się nie poprawiło. W sytuacjach codziennych moje relacje są takie minimalne, wchodzę do sklepu, kupuję i wychodzę/uciekam gdy są jakieś kobiety (szczególnie bardzo atrakcyjne), nie umiem prowadzić jakieś gadki w stylu small talk. Często mam żal do siebie, że zachowuje się jakbym zrobił coś złego czego w rzeczywistości nie zrobiłem. Moje social media to kompletne minimum, zanim wrzucę jakieś zdjęcie to dużo się zastanawiam i po jakimś czasie swoje posty usuwam. Ogólnie odczuwam poczucie winy za to że po prostu jestem w czyimś otoczeniu. Z tego co pamiętam to nie byłem taki jako dziecko dopiero okres gimnazjum, szkoły średniej i studiów mocno obniżył moją samoocenę i wyniósł wady na piedestał, a szczególnie te dotyczące wyglądu. Mam dobre relacje z kilkoma kumplami bo wyznaję zasadę że lepiej mieć trzech prawdziwych niż stu fałszywych przyjaciół, nowe relacje w pracy(męskie hermetyczne środowisko). Generalnie nawiązywanie kontaktów z innymi ludźmi dla mnie to długi proces zanim z kimś się zaprzyjaźnię. Koleżanek nie mam wcale nie licząc siostry i dwóch kuzynek nota bene starszych ode mnie. Generalnie nie czuję się szczęśliwy, nie umiem się cieszyć. Cały czas gonię za dobrami materialnymi jak większe mieszkanie, nowe auto itd. Proszę o pomoc gdzie powinienem się udać; psycholog czy psychiatra? Oraz proszę w miarę możliwości o jakiś opis co mi jest Pozdrawiam
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.