Witam, moje życie znowu straciło sens i wywróciło do góry nogami...
Tydzień temu pokłóciłam się ze swoim chlopakiem, z którym byłam w związku od ponad 6 lat (z małą przerwą). Od słowa do słowa on zakończył wszystko co było między nami, tłumacząc że uczucia się w nim wypaliły, że nie czuje już kompletnie nic. Co jest dziwne bo jeszcze kilka dni przed tą sytuacją było między nami dobrze, spędzaliśmy czas razem z naszą córką i rodziną, nic się nie działo i sam mówił że mnie kocha i się cieszy. Powiedziałam parę słów za dużo, czego żałuję w tym wypomniałam mu jego zdradę, którą mu wybaczyłam i nie powinnam była wracać już do tego bolesnego tematu. Jednak przeprosiłam a w ramach tego usłyszałam jedynie że mam już odpuścić, że on już nie wierzy w zmiany i szczęście...
Jest mi strasznie źle, nie wiem co mogę zrobić bo kiedy zaczynam rozmowę to niestety nic z tego nie wychodzi, widuję go cały czas bo mamy razem dziecko i teraz mieliśmy w końcu zamieszkać razem. Nie mam na nic siły, nie potrafię od tak odpuścić ale kiedy widzę jego obojętność to czuję że nic innego mi nie pozostało :( myślę, że nie ma żadnej innej kobiety bo wcześniej spędzaliśmy czas i nic na to nie wskazywało..
Czy ktoś był z podobnej sytuacji i mógłby mi coś doradzić, podpowiedzieć?
Przepraszam za brak składni i logicznego pisania, ale brak snu, ciągły płacz chyba zrobiły swoje :(