Mamy z mężem córkę i wynajmujemy mieszkanie. W rodzinie męża trochę się podziało i teście zaproponowali nam wzięcie kredytu i spłacenie z nimi babci i cioci męża, po czym byśmy zamieszkali wszyscy w jednym domu. Wejścia osobne. "Mieszkanie" jest do generalnego remontu. Nie zgadzam się na to żeby iść tam mieszkać, wolę wynajmować niż żyć z kredytem w jednym domu z rodzicami. Niestety mąż myśli inaczej, rodzice stwierdzili, że skoro się nie zgadzamy na taki układ to wyprowadza się 100km dalej. Dodam jeszcze, że oboje pracujemu, a teściowa pilnuje nam córki. Widzę, że męża bardzo to męczy, niestety jest typem człowieka, który dusi wszystkie problemy i emocje w sobie. Ja znów chodzę i płaczę po kątach z natłoku myśli niewiedząc jak rozwiązać ten problem. Zaczyna mnie to wykańczać, wymiotuję z nerwów i nawet nie mam ochoty oddychać. Nie wiem już gdzie szukać pomocy..