Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Smutnooki

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Smutnooki

  1. Jestem mężczyzną. Mam 23 lata. Moj problem pojawil sie rok temu gdy wyjechalem za granice zarobic na remont mieszkania. Mialem dziewczyne ktora byla moim idealem. Chcialem zadbac o nasza przyszlosc. Kiedy bylem za granica klocilismy sie, bylem zazdrosny zerwalismy ze soba, nie pisalismy. Zaczalem zarzywac kokaine (wczesniej popalalem marihuanę) . Na poczatku raz na jakis czas. Pozniej co weekend. Wszystko we mnie narastalo stwierdzilem ze zrobilem najwiekszy blad i wrocilem do pl porozmawiac z moja byla. Pojechalismy do zakopanego na weekend. Czulem jakby sie nic nie zmienilo. Moja partnerka powiedziala ze za 3 miesiace do mnie wyjedzie i sprubujemy razem zyc za granica. Czulem sie swietnie nie bralem narkotykow. Jednak koncowo bala sie poleciec. Prawdopodobnie nie chciala zostawic rodzicow z doroslym bratem alkocholikiem. 2 tygodnie przed jej planowanym przylotem powiedziala ze nie przyjedziedzie. Zalamalem sie, cpalem kokaine przez 2 tygodnie dzien w dzien marzac o przedawkowaniu.po 2 tygodniach zarzylem leki nassene w duzej ilosci spalem bardzo dlugo.(mialem dosc zycia i tego wszystkiego) Po obudzeniu dotarlo do mnie ze niszcze swoje zycie zamiast prubowac naprawic co dla mnie wazne. Chcialem wstac na nogi i sie z nia dogadac. Rzucilem narkotyki prubowalem pisac do niej lecz ona odpisywala tylko krotkie wiadomosci, albo nie odpisywala wcale. Pewnego dnia rzucilem wszystko spakowalem sie i wykupilem bilet na samolot na nastepny dzien. Do niej dotarlem po polnocy. Poszlismy na spacer porozmawialismy, ale ona uznala ze nie jestem stabilny emocjonalnir i nie bedzie z kims takim, procz tego powiedziala ze rok sie nia nie interesowalem. Nie umiem sobie z tym poradzic. Obecnie wrocilem do rodzicow, ale moim rodzica nie moge sie zwierzyc z tego ze mam ze soba problem. Ojciec jest po 2 zawalach, Mama nie miala kolorowego zycia z Ojcem ktory ma problem z alkocholem. Moi bracia uznaja ze przesadzam i nie miesci im sie w glowie ze nie mam sil juz zyc. Nawet nie traktuja tego powaznie moze dlatego ze jestem najmlodszy. Przed przylotem mialem zmienne nastroje. Raz bylem super gosciem w swoich oczach, a za 5 minut plakalem ze jestem beznadziejny. Gdy uslyszalem zdecydowany glos mojej ukochanej ze mialem za duzo szans, juz nie pojawilia sie zadna pozytywna mysl. Mysle tylko o tym ze stracilem wszystko na czym mi zalezalo (moja dziewczyna nigy nie leciala na pieniadze) . Nigdy sie nie klocilismy na powaznie bylismy duzo lepszym zwiazkiem niz inne zwiazki naszych znajomych. Teraz Mysle o probie samobójczej przynajmniej 10 razy dziennie nawet w pracy gdy cos robie (jestem elektrykiem). Boje sie ze moja Mama by nie wytrzymala mojej smierci to jedyne co mnie powstrzymuje, nie chce jej dorzucac cierpien, bylem raczej ciezkim dzieckiem w wychowaniu. Zawsze bylem pewny siebie czulem sie lepszy bez powodu, wywyzszalem sie. Dzis jest na odwrot. Nie umiem sobie poradzic boje sie ze pekne i juz nie bedzie szans na poprawienie czegokolwiek. Chce dodac ze nie biore rzadnych narkotykow od 2 miesiecy. A codziennie mysle o swojej smierci. Jestem niewierzacy. Gdy gasnie swiatlo wyobrazam sobie ze tak cicho i ciemno jest po smierci i ze to idealne miejsce dla mnie. Prosze jesli ktos potrafi pomozcie mi. Nigdy nie umialem mowic o swoich problemach w twarz dlatego to pisze tu. Nie chce zeby moja rodzina i dziewczyna ktora nie chce ze mna byc miala pozniej wyrzuty sumienia. A Ja serio juz nie mam sil zyc.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.