Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Sylwia1212

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Sylwia1212's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad miesiąc
  • Pierwszy Wpis
  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Dziękuję za Twoją odpowiedź. Myślisz że powinnam odejść zanim za bardzo się przywiążę? Na terapię nigdy się zgodzi, prędzej obrazi się za samą sugestię...
  2. Witajcie, Znam mojego chłopaka trochę ponad rok, jesteśmy razem od 9 miesięcy. On ma 28 lat, a ja 24. Niektóre jego zachowania mnie niepokoją, ale nie wiem czy to "czerwone flagi" czy po prostu różnice w charakterze, doświadczeniach i kwestia "dotarcia się." To mój pierwszy poważny związek i nie jestem pewna gdzie jest granica między normalnym zachowaniem a kontrolą i toksycznością. Nie mieszkamy razem, w tej chwili jest to związek na odległość, z perspektywą że za jakieś pół roku będziemy już normalnie razem. I tu pojawia się pierwsza rzecz której nie rozumiem. Piszemy ze sobą codziennie praktycznie bez przerwy. Cieszy mnie, że chłopak chce być ze mną w stałym kontakcie, że w ten sposób chce nadrobić brak kontaktu na żywo, ale czasem myślę że to przesada. On oczekuje, że będę mu odpisywać nawet kiedy przychodzi do mnie przyjaciółka na pogaduchy, kiedy przyjeżdżają do mnie rodzice w odwiedziny, itd.. Sam też nie przestaje do mnie pisać nawet kiedy idzie na siłownię albo kiedy jest w pracy. Uwielbiam rozmowy z nim, ale myślę że każdy człowiek potrzebuje też trochę czasu dla siebie, i że wymaganie od partnera ciągłego kontaktu jest niezdrowe. On rozumie, że nie mogę odpowiadać kiedy jestem na wykładach albo dzwonię do mamy, i nie nalega na to, ale potrafi się rozzłościć jeśli powiem mu że z jakiegoś innego powodu zniknę na kilka godzin i przez ten czas nie będę pisać. Jeśli chcę wyjść gdzieś z koleżankami, reaguje różnie. Czasem nie ma problemu, a czasem mówi toksycznie brzmiące rzeczy w rodzaju "idź, jeśli tak bardzo chcesz." Przy tym, chce wiedzieć jak długo mnie nie będzie i żebym meldowała się w trakcie drogi do domu. Złości się na mnie jeśli wracam do domu po zmroku (nie robię tego często, zdarzyło się może 2-3 razy i nigdy nie wracałam później niż o 23:00), mówiąc że martwi się o mnie, i każe mi co 5 minut przysyłać filmik z drogi "żeby upewnić się że wszystko w porządku." Kiedy próbowałam go uspokoić, mówiąc że okolica jest bardzo bezpieczna, jeszcze bardziej się rozzłościł, mówił, że zachowuję się jakbyśmy byli znajomymi a nie parą i jakbym nie była mu nic winna. Doceniam jego troskę, ale czuję się przez to kontrolowana. Zaczęłam ograniczać spotkania towarzyskie, bo nie mam siły za każdym razem przechodzić przez proces pytania go czy nie ma nic przeciwko i zapewniania go że nic mi się nie stanie. Czuję się jak dziecko które pyta rodzica o zgodę. Uprzedzając pytania, nie jestem typem imprezowiczki i moje życie towarzyskie to spotkania z koleżankami w domu lub w knajpie raz na dwa tygodnie lub rzadziej. W kwestii moich przyjaciółek też ma pretensje. Nie wszystkie aprobuje i mówi otwarcie że jeśli któraś całkiem mu się nie spodoba, będzie przeciwny temu żebym się z nią spotykała. Martwi mnie też jego sposób komunikowania i rozwiązywania nieporozumień. Jeśli coś mu się nie podoba, milknie i przestaje odpowiadać. Zależnie od sytuacji, trwa to od kilku godzin do kilku dni. Zawsze to ja pierwsza wyciągam rękę na zgodę, nawet jeśli nie czuję się winna albo jeśli czuję się niesprawiedliwie skrytykowana. Potrafi obrazić się o błahostki i zdarza się to średnio raz na tydzień. Takie sytuacje bardzo mnie stresują i mówiłam mu o tym, ale on twierdzi że nie potrafi inaczej. Martwi mnie to, bo według mnie obrażanie się i "karanie ciszą" jest dziecinne i świadczy o braku umiejętności komunikacji. Kiedy już go przeproszę i znowu zaczynamy rozmawiać, on nadal nie zachowuje się jakby wszystko było w porządku. Odpowiada 1-2 słowami i to ja podtrzymuję rozmowę. Czuję się wtedy odepchnięta i niedoceniona. Zdaję sobie sprawę, że to co opisuję brzmi jak piekło z którego natychmiast powinnam uciekać. Ale myli mnie fakt, że nie zawsze tak jest. Kiedy jest dobrze, jest naprawdę dobrze. Mamy wiele wspólnych zainteresowań i wartości. Wiem, że on traktuje mnie poważnie i ma co do mnie poważne plany, rozmawialiśmy o tym że jeśli wszystko dobrze pójdzie, za dwa lata będzie można pomyśleć o ślubie i dzieciach. Zdaję sobie też sprawę z tego że jego skłonności do kontroli i stosowania "cichych dni" prawdopodobnie biorą się z zazdrości i jakichś problemów które on ma z samym sobą. Jest dobrym człowiekiem i chciałabym mu pomóc, ale on sam nie widzi problemu i uważa swoje zachowania za całkowicie normalne. Nie wiem co robić. Czy liczyć na to, że wszystko się unormuje kiedy będziemy mieszkać razem i nareszcie będzie mnie miał obok siebie? Czy wtedy wszystko tylko się pogorszy? Jestem jego trzecią "poważną" dziewczyną. Z poprzednią był 6 lat i to on zdecydował o rozstaniu z nią. Wnioskuję z tego, że w codziennym życiu nie jest potworem i że może jego obecne zachowanie to tylko taki etap przejściowy spowodowany związkiem na odległość?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.