Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

czlowieknikt

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

czlowieknikt's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Dzień dobry. Potrzebuję to z siebie wyrzucić, bo rozrywa mnie smutek od środka. Przeszłam wczoraj dość ciężką operację ratującą życie mi i moim nienarodzonym jeszcze dzieciom (ciąża mnoga). Na dzień przed operacją byłam wystraszona, nieswoja, zestresowana. Mój partner, z którym jestem od 4 lat, przebywa obecnie poza krajem. Zostały więc możliwości zatelefonowania czy pisania do siebie. Zadzwoniłam do niego wczoraj, licząc na podniesienie na duchu. Wyszło tak, że opowiedział mi o tym, jaki miał udany spacer. Dobre i to, zajęło mi trochę myśli. Nad ranem musiałam wstać i o 6:00 być już w szpitalu. O 7:00 rozpoczęto operację. W nocy poprzedzającej operację nie mogłam usnąć, czułam coraz większy niepokój. Napisałam mu o tym, a później koło 6:00 Zostawiłam mu dwie wiadomości: że jedziemy (ja i dzieciaczki) do szpitala, że się boję i dodałam już z ośrodka zdjęcie salki, na której mieli mnie położyć po operacji. Nie odpowiedział na to w ogóle. Sam z siebie też nie napisał, chociaż wstał o podobnej porze (był aktywny na komunikatorze). Operacja okazała się trudna. Miałam pełna narkozę, dostalam krwotoku. Lekarze przed kilka godzin starali się zachamowac krwawienie. Wieczorem przewieźli mnie do salki. Telefon leżał obok łóżka . Nie miałam siły po niego sięgnąć. Byłam obolała i podłączona do kroplówek i maszyny z tlenem. Pani pielęgniarka powiedziała mi, że telefon dzwonil i dzownil. I że ona pozwoliła sobie odebrać, bo czuła, że bliscy mogą się martwić. Przekazała im informacje, że operacja wciąż trwa i ze pojawiły się komplikacje. Właśnie mija ponad 1,5 doby od rozpoczęcia operacji. Co się okazało? Dzwoniła moja koleżanka z pracy i mój były narzeczony, od którego odeszłam do obecnego partnera. Kiedy sięgnęłam jakąś godzinę temu po telefon, połączenia były od nich. Wiadomości w ilości hurtowej od nich. I... jeden komunikat od partnera i taty dzieci: który brzmial: będzie dobrze. trzymaj się. I nic poza tym. Moja koleżanka i były chlopak przewieźli mi niezależnie od siebie jedzenie, wodę i po prostu siebie. Co chwile pytają, jak się czujemy. A obecny partner? Zero. Być może to taki stan rozgoryczenia i słabości po operacji, ale wydaje mi się, że to zdarzenie nie pokazuje mi nic dobrego na przyszłość. Dodam kilka rzeczy: - z tym partnerem mam już dziecko (zostawil mnie, kiedy odeszły mi wody plodowe, pojechałam taksówką do szpitala. Po kilku dniach wrocil, prosząc o zrozumienie i przebaczenie. Przebaczylam) - ten czlowiek od 4 lat rozwodzi się, ale nadal mu to nie wyszło. A do tego od jakiegoś miesiąca zozpoczal pracę poza krajem. Mówi, że widzi tam mnie i dzieci i ze nas kocha - ten partner nie dał ni złotówki na dziecko/badania dzieci i moje; mowi do mnie: umiesz zarobić, to zarób i płać. Czasem z kolei wykrzykuje: dam ci 100 tys.! Wystarczy ci!? - byłam u niego niedawno w odwiedzinach (w domu, w którym rzekomo mamy żyć razem z naszymi dziecmi); usłyszałam tam: nie zamykaj się na klucz w łazience, bo to MÓJ dom! I masz stosować MOJE zasady! Nie pij MOJEJ wody z butelki. Możesz pic z kranu! (Żeby nie było, ja nie mam nic przeciwko; akurat pije wodę z kraju jeśli tylko okazuje się zdatna do picia). Pojawiło się jeszcze kilka nieprzyjemnych sytuacji, ale przykryła ja wiadomość, że spodziewam się więcej niż jednego dziecka. Kończąc historię, z którą pewnie od Państwa oberwę w komentarzach, mogłoby się wydawać, że ze mnie jest patologiczny człowiek, niewiele warta osoba. A ja faktycznie zawsze potrafiłam zadbać o swoje byt i godność. O byt malucha również. Nie wyciągnęłam do niego ręki po nic. Jestem dobrze wykształcona. Byłam całkiem fajnym człowiekiem. A zostało byle co. I tak mi przykro, że zgotowałam smutny los własnym dzieciom. Ale i sobie. Bo 4 lata dawałam sobie wmówić, że czeka nas razem piękne życie.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.