Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

marta_1993

Użytkownik
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez marta_1993

  1. 15 minut temu, Małgorzata_Margo napisał:

    Nie wiem czy to co napiszę byłoby dla Ciebie słuszną decyzją, ale na pewno ja zablokowalabym numer kontaktowy bylego męża. Mam świadomość tego, ze nie powinno się tego robić, ale na pewno nie pozwoliłabym, aby były mąż wypisywał do mnie mnie wiadomosci, obrażał wracał do przeszłości a tym samym podważał moje metody wychowawcze. Gdyby to mnie spotkało rozważalabym  skontaktowanie się z prawnikiem. Wasze drogi się rozeszły, fakt łączy Was syn, ale oboje powinniście robić wszystko dla jego dobra. Doskonale wiem, ze starasz sie i pełnisz dwie role   - mamy i taty. Jest ciężko bo sama tego doświadczam tym bardziej ze nie mogę liczyć na wsparcie taty mojego syna bo podobnie jak twój były mąż jest złośliwy i doskonale wie co dla naszego dziecka jest dobre a co złe. Mam syna w podobnym wieku, syn  jest ze mną. Nie zabraniam i nigdy nie próbowałam ograniczać kontaktow telefonicznych bo syn ma swój numer i telefon i dzwoni do swojego taty kiedy tylko ma na to ochotę. Cenie jego prywatność i nie podsłuchuje ich rozmów ani nie sprawdzam korespondencji. Boli mnie jednakże często to, ze syn aby przypodobać sie tacie ukrywa wiele prawdy z codziennego życia a dzieli sie tylko tym co najlepsze jak np dobre oceny a o tych złych nic nie mówi. Często stawia się i pyskuje czego nie czyni wobec drugiego rodzica. Mam wrażenie ze jest pod dużym wpływem i bardzo chce przypodobać się swojemu tacie i babci, która mieszka w tym samym miejscu. Były sytuacje ze za złe zachowanie tata groził ze nie będą się spotykać. Ma robić to co oni chcą i byc grzecznym a to jak zachowuje się przy swojej mamie to go nie obchodzi. Przykre, ale  prawdziwe i wiem co czujesz. Gorzej jest w kwestii spotkan bo moj były mąż twierdzi, ze przez to iż zmieniłam miejsce zamieszkania dowożenie syna do taty jest w mojej gestii, ponieważ on po pierwsze nie ma samochodu a po drugie gdyby miał to paliwo kosztuje a poza tym dlaczego miałby to robić bo przecież to ja wyprowadziłam sie w inne miejsce. Uważam, ze nie ma racji, i w najbliższych dniach mam zamiar sprawdzić ten aspekt z prawnikiem. Mam świadomość tego ze moj syn ma i zapewne będzie mieć mi długo za złe, ze nie jesteśmy kompletną rodziną 2+1, ze nigdy nie pogodzimy sie i nie będziemy mieszkać razem w poprzednim miejscu. Często swoim zachowaniem wyraża bunt choć po dłuższej chwili twierdzi, ze rozumie ze tak jest lepiej bo go kochamy i tak wlasnie jest. Dla syna zrobiłabym wiele ale musze byc czujna i ostrożna bo wiem ze na pomoc od jego taty nie mogę liczyć. Wiele razy próbowałam ale nie jest to człowiek z którym wejdziesz w dialog. Syn rośnie i dojrzewa, nie zastąpię mu ojca bo jak napisał „mih” my „mamy” to inna liga. Niebawem zacznie inną szkołe, zreszta ten temat tez jest na moich barkach bo przecież tata nie potrafi wesprzeć i pomoc w wyborze. Za kilka dni mamy spotkanie z psychologiem. Moze specjalista dopowie mi więcej i podpowie co robię nie tak lub naprowadzi na dobra ścieżkę. Jestem pełna nadzieji, ponieważ na prawdę z tym tematem jestem zupełnie sama. A nikt poza mną nie rozumie codziennych potrzeb mojego syna. 

    Rozpłakałam się czytając to, bo doskonale Cię rozumiem. Mój syn również stara się na wszystkie sposoby zadowolić ojca. W tym roku czeka go wybór szkoły. Chciał z ojcem o tym porozmawiać i pochwalić się jakie szkoły wybrał, ale ojciec jedynie wyśmiał każdy jego wybór mówiąc, że się nie nadaje. Takich historii, które wręcz rozrywają mi serce jest wiele. Zapewne macie rację i chodzi tu o zemstę. Przez bardzo długi czas powtarzał mi, że nigdy sobie bez niego nie poradzę, z takim wyglądem nikt inny mnie nie zechce i inne takie. Uwierzyłam w to i długo byłam od niego zależna a moja samoocena była poniżej zera. W końcu po latach powiedziałam dość i odeszłam w atmosferze gróźb i obelg. Stanęłam na nogi, a niedawno poznałam mężczyznę, z którym staramy się coś zbudować. Mój syn od razu go polubił i mają dobry kontakt, jednak on nigdy nie zastąpi mu ojca. Jeśli chodzi o zainteresowanie się synem to staram się robić co tylko mogę. Często rozmawiamy, spędzamy czas grając w planszówki, oglądając filmy, chodzimy do kina, na spacery, odwiedzany wspólnie rodzinę i robimy wiele innych rzeczy. Chcę w ten sposób pokazać mu, że jest kochany i dla mnie najważniejszy. Niestety bywają takie dni, że nie mam siły np wyjść na spacer kiedy akurat ma na to ochotę, bo jestem wykończona ( pracuję ok 280 godz miesięcznie), mam wtedy ogromne wyrzuty sumienia i poczucie, że go zaniedbuje. Ostatnio dowiedziałam się, że ojciec opowiadał mu bzdury na mój temat. Na szczęście syn przyszedł, powiedział mi o tym i mogłam wyjaśnić, że to nie prawda. Nie rozumiem dlaczego on to robi. Czy naprawdę syn jest mu obojętny i jest dla niego tylko narzędziem do krzywdzenia mnie?

  2. Największym problemem jest to, że pomimo tych sytuacji syn chce jeździć do ojca i utrzymywać z nim kontakt. Rozmawiałam z psychologiem, który rozmawiał również z moim synkiem. Powiedział, że syn jest w takim wieku, że sam musi zobaczyć i zrozumieć, że to co ojciec robi jest dla niego szkodliwe. Powiedział, że jeśli teraz pomimo jego sprzeciwu odbiorę mu kontakt z ojcem to może być gorzej z jego psychiką, bo poczuje się zdradzony. Prawnik powiedział, że można próbować odebrać mu prawa i zakazać kontaktu, ale sąd weźmie pod uwagę głównie zdanie dziecka, a syn jak już wspomniałam chce utrzymywać kontakt z ojcem. Ja sama czuję się bezsilna i serce mi się kraje, kiedy widzę mojego syna przygnębionego i rozczarowanego zachowaniem ojca. Najtrudniej jest chyba kiedy pyta dlaczego tata go nie kocha. 

  3. Witam. Nie wiem już co mam robić. Jestem rok po rozwodzie. Z byłym mężem mamy 14 letniego syna. Jego ojciec zgodnie z wyrokiem sądu powinien zabierać syna do siebie co drugi weekend. Problem w tym, że przed każdym takim weekendem były mąż zaczyna jakąś kłótnie z dzieckiem (np dlatego, że nie odpisał mu na sms o 2 w nocy), grożąc mu, że nie zabierze go do siebie jeśli ten go nie przeprosi. Dziecko chce widywać się z ojcem i dlatego choć najczęściej nie poczuwa się do winy przeprasza go. W trakcie pobytu u ojca nie jest lepiej. Za każdym razem dziecko dzwoni do mnie i mówi, że zamówił sobie Ubera i wraca do domu, bo znowu pokłócił się z ojcem. Tak samo było dzisiaj. Jego ojciec uznał, że nie chce go więcej u siebie, bo ten nieodpowiednio się do niego odezwał. Jednocześnie obwinia o to mnie, bo nie potrafię go dobrze wychować i jestem beznadziejną matką. Rozmawiałam dzisiaj z synem i powiedział mi, że tata nigdy nie rozmawia z nim o tym co on czuje tylko wymaga bezwzględnego posłuszeństwa. Dowiedziałam się, że synek podsłuchał rozmowę ojca z kolegą podczas której stwierdził, że traktuje go tak, bo musi go psychicznie złamać żeby nauczyć go posłuszeństwa. Po powrocie do domu syn dzwonił do ojca kilka razy żeby spokojnie porozmawiać, ale ten nie odbierał telefonu, ale w tym samym czasie wypisywał do mnie. Nie wiem już co robić. Syn chce widywać się z ojcem, ale widzę, że po powrocie zawsze jest przybity. Próbowałam rozmawiać z byłym mężem żeby zamiast się kłócić spróbował porozmawiać z nim o uczuciach i emocjach jakie w nim siedzą, ale mnie wyśmiał i uznał, że jestem tak samo nienormalna jak dziecko. Próbowałam namówić go na wspólną wizytę u psychologa, bo mam wrażenie, że zachowanie syna jest formą buntu przeciwko naszemu rozstaniu. Chciałam żeby psycholog doradził nam co robić i jak rozmawiać z synem, ale powiedział mi, że żaden obcy człowiek nie będzie mu mówił co ma robić, bo sam wie najlepiej. Co robić? Jak z nim rozmawiać żeby zrozumiał, że takim zachowaniem tylko pogarsza sprawę? Ja naprawdę nie mam już siły. Codziennie odbieram od niego kilkanaście wiadomosci o tym jaka jestem beznadziejna w każdej możliwej dziedzinie życia. Jego zachowanie i stres jaki to wszystko we mnie powoduje doprowadziło do tego, że kilka dni temu pogotowie zabrało mnie z pracy z objawami stanu przedzawałowego. Nie daję już sobie rady

  4. Witam. Mój broblem pewnie wyda się błachy, ale dla mnie jest trudny i nie potrafię sobie z nim poradzić. Dlatego potrzebuję pomocy i może wyjaśnienia czy moje obawy są słuszne, a może nie mam się czym martwić i to wszystko siedzi tylko w mojej głowie?

    Jestem z chłopakiem 1,5 roku. Dba o mnie, interesuje się. Jest czuły i opiekuńczy. Sprawy osobiste oraz charakter pracy nie pozwalają nam na częste spotkania i dlatego widujemy się co 2 weekend. Pomiędzy spotkaniami to on codziennie pisze, stara się żebyśmy rozmawiali przynajmniej te kilka minut. Dopytuje się co u mnie, opowiada co u niego. Gdy się spotykamy poświęca mi 100% uwagi. Potrafimy rozmawiać godzinami i tematy nam się nie kończą. Oczywiście nie brakuje również czułości. Ostatnio przechodziliśmy lekki kryzys, ale po długiej rozmowie wspólnie uznaliśmy, że chcemy naprawić to co się zepsuło. Nie tylko ja zauważyłam, że on się stara. Jednak są nadal sprawy, które nie dają mi spokoju.

    1.Doskonale wiedziałam, że przedemną był w 2 letnim związku, znałam powód rozstania i jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało. Do czasu. Niedawno natrafiłam na jednym z portali na jej zdjęcie, zaczęłam szperać i zobaczyłam ich wspólne zdjecie. Co prawda było to sprzed kilku lat, kiedy my nawet się jeszcze nie znaliśmy a i tak zabolało. Od tego czasu mam jakąś obsesję. Stale się do niej porównuje, ona jest dużo ładniejsza,zgrabniejsza i młodsza. Cały czas boję się, że wystarczy jedno jej słowo i on do niej wróci, chociaż mój chłopak zapewnia, że mnie kocha, nie chce nikogo innego i to ze mną chce budować przyszłość (mówi o założeniu rodziny, wspólnym zamieszkaniu, itp). Kiedy próbowałam z nim o tym porozmawiać to powiedział jedynie, że nawet kontaktu z nią nie ma i to jest przeszłość do której on nie chce wracać. Kiedy się rozpłakałam to jedynie mnie przytulił i prosił żebym przestała płakać. I tak tulił dopóki się nie uspokoiłam, nic nie mówił. Każda jego aktywność na komunikatorze zwłaszcza jeśli w tym czasie nie pisze do mnie, czy nieodebrany telefon powoduje u mnie lęk, że właśnie z nią pisze, albo są teraz razem. 

    2.Nie znam nikogo z jego otoczenia, dosłownie nikogo. Żadnych znajomych ani rodziny. Rozmawiałam z nim o tym, ale twierdzi, że on nie ma znajomych, bo przez charakter jego pracy nie ma na to czasu. Faktycznie odkąd się znamy wyszedł gdzieś tylko 2 razy i to na imprezy firmowe. Czas wolny spędza ze mną lub z rodziną. W sprawie rodziny to powiedział, że nie ma kiedy mnie im przedstawić, a ten czas dla nas, którego mamy niewiele woli spędzić ze mną niż w towarzystwie rodziców. Jednocześnie twierdzi, że wiedzą o mnie. Ostatnio powiedziałam mu, że jest to dla mnie upokarzające i chcę ich wreszcie poznać. Powiedział, żebyśmy najpierw naprawili to, co zepsuło się między nami, a na poznawanie będzie jeszcze czas. Wiem, że mieszkają w dobrych warunkach i nie ma tam żadnej patologii, więc rodziny się nie wstydzi. Może to mnie się wstydzi (zapytałam o to, ale twierdzi, że nie)?

    3.Nigdzie też nie wychodzimy. Raptem kilka razy byliśmy na spacerze i u moich rodziców. Co prawda zaproponował raz czy dwa kino, ale odmówiłam.Twierdzi, że mnie kocha, chce być ze mną, snuje plany na przyszłość, a jednak to jego zachowanie mnie niepokoi. Mam wrażenie, że on po prostu nie chce mnie z nikim poznawać.

    Byłam już u psychologa, który twierdzi, że potrzebna mi dłuższa terapia. Nie stać mnie na prywatną wizytę, a terminy na NFZ....wszyscy wiemy jakie są. Problem w tym, że ja nie wiem jak sobie pomóc. Jak przestać ciągle o tym myśleć? A może to, że nikomu mnie nie przedstawia jednak ma jakieś znaczenie? Pomocy!!!

×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.