Witam.
Przepraszam że nie jestem w stanie opisać tego w prost. Postaram się to opisać w kilku ogólnych wątkach.
Sytuacja jest dla mnie ciężka więc proszę o wyrozumiałość.
Miałem ciężkie dzieciństwo. Brak akceptacji wśród rówieśników, gnębienie. Brak pomocy społecznej. Efekt tego jest taki że w moim życiu nie jestem w stanie z nikim rozmawiać o moich problemach. Nie jestem w stanie pójść po pomoc do specjalisty gdyż nie mam zaufania. A cichy głos w głowie odpiera mnie od tej decyzji.
Ale problem jest aktualnie inny u mnie. Kilka miesięcy temu zacząłem projekt charytatywny. Z początku sprawiał mi wiele przyjemności. Niestety. Nic nie trwa wiecznie. Osoby które miały mi pomóc wykorzystały i mocno manipulowały. Zorientowałem się że te osoby nigdy nie chciały mi pomóc w momencie eskalacji konfliktu. Te osoby oczerniają mnie i powtarza się sytuacja z dzieciństwa. Gdy byłem gnębiony i zamknąłem się w sobie.
Różnica jest jedna której nie rozumiem.
Aktualnie kiedy to trwa a osoby próbują mnie zniszczyć, i mimo odsunięcia się od konfliktu oni na siłę go próbują zaognić.
Stało się coś czego nie rozumiem.
Pojawiły się u mnie :
Ataki paniki (co najmniej dwa w trakcie dnia)
Huśtawki nastrojów.
Myśli samobójcze.
I najgorszy z możliwych problemów. Natłok setek myśli. Nie pozwalają mi skupić się na zadaniu i dekotywują mnie do wstania nawet z łóżka.
Najgorsze w tych obawach które u siebie zaobserwowałem,że nie rozumiem skąd ta zmiana.
Czuje się jak wrak człowieka a myśl że miałbym poprosić o pomoc i obarczyć kogokolwiek moim problem przyprawia mnie o chęć płaczu i dreszcze.
Co miałbym zrobić?
Czuję się kompletnie zagubiony. Dlatego piszę ten post. Z góry dziękuję za każdą odpowiedź.