Dzień dobry,
Zwracam się z następującym problemem. Bardzo proszę mnie nie oceniać, chociaż wiem, że moje zachowanie nie byłoby dobrze oceniane społecznie.
Noc sylwestrowa była chyba najgorsza w moim życiu. Chłopak w którym się podkochuje oświadczył się mojej dobrej koleżance – na moich oczach. Mój mąż przyjaźni się z tym chłopakiem, kolega był też świadkiem na naszym ślubie. Pobraliśmy się w 2020 roku.
Wiem, że nie powinno tak być. Uczucia moje do tego chłopaka były chyba od zawsze od 2016 roku, ale dopiero na pół roku przed ślubem zyskały na sile. Myślałam, że to stres przedślubny, że to nic takiego i mi się wydaje. W 2021 roku zapoznałam koleżankę z tym chłopakiem, mimo ,,ukłucia w sercu”, próbowałam się pogodzić z rodzącym się u nich uczuciem. Nie pogodziłam się. Nie miałam pojęcia, że to wszystko tak przybierze na sile, że będą narzeczeństwem. Dobrze znam moją koleżankę, wiem że teraz nasze spotkania – również te we czwórkę będą opierały się na rozmowach o weselu, które oczywiście będzie pewnie za max. rok, bo dziewczyna bardzo narzuca mu swoje zdanie.
Męża kocham, nie wyobrażam sobie końca małżeństwa. Nie chciałam żeby tak wyszło, nie chciałabym żeby mnie spotkało to samo z jego strony, broniłam się przed tym uczuciem, ale tak jest. Chcę wiedzieć czy były jakieś uczucia po drugiej stronie, wiem że nie wybaczę sobie gdy się nie dowiem. Nie mam zamiaru też robić scen, bo nie jestem nastolatką, chcę zacząć wreszcie żyć i mieć te ,,drzwi” zamknięte.
Podczas zaręczyn czułam jak grunt wali mi się pod nogami. Minęła chwila zanim miałam siłę wstać i im pogratulować. Spojrzał na mnie od razu kilka razy - te oczy mówiły: ,,Tak się widzisz to życie ułożyło” – widziałam smutek w tych oczach.
Chcę zerwać znajomość z kolegą, nie chce już dłużej tego wszystkiego przeżywać. Chociaż też chciałabym, żeby ten chłopak pozostał w życiu męża, jest dla niego bardzo ważny. Chcę sobie z tym wszystkim poradzić, dlatego też zapisałam się za tydzień do psychologa – na moją pierwszą w życiu wizytę. Na ich weselu chcę już mieć to rozpracowane.Moje myśli nie dają mi jednak teraz funkcjonować i muszę coś z tym zrobić.
Czuję tylko, że aby zacząć żyć, muszę spotkać się z nim, równocześnie z tym spotkaniem – powiedzieć sobie: koniec. Chce mu powiedzieć, że coś do niego czuję – i tyle - nie rozmawiać o tym. Chcę go poprosić, aby uniknąć spotkań we czwórkę, bo rozmowy o weselu będą mi teraz sprawiały ból. Chcę go poprosić żeby pomógł mi ukrócić ten kontakt. Rzecz polega na tym, że mimo moich uczuć, zawsze super nam się we czwórkę spędzało czas. Chciałabym jednak zadbać też o siebie, nie przeżywać już tego wszystkiego i dbać o swoje małżeństwo. Czy takie spotkanie to dobry pomysł?