Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

MrNobody

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

MrNobody's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Nie wiem już jak radzić sobie z niepłodnością. Całe życie marzyłam o byciu mamą. Gdy udało mi się poznać mojego męża i oświadczył mi się byłam bardzo szczęśliwa. W wieku 28 lat wzięliśmy ślub i to był najpiękniejszy dzień mojego życia, na który cierpliwie czekałam. Już pół roku przed ślubem zaczelam brać suplementy i dbać o siebie by jak najlepiej przygotować się do ciąży. Marzyłam u dzieciach jak najszybciej po slubie. Wszystkie badania wyszły wzorcowo więc byłam podekscytowana. Niestety gdy tylko zaczęliśmy się starać zachorowalam na endometriozę, która powoduje niepłodność i dolegliwości bolowe. Nagle z ust lekarzy zaczęły padać słowa, że nigdy nie będę mieć dzieci mimo, że miesiąc wcześniej ten sam lekarz mówił że jestem zdrowa jak ryba. Wpadliśmy w maraton leczenia u roznych specjalistów i badan za tysiące złotych. Szybko okazało się, że z moim mężem też nie jest najlepiej. Wszystko zaczęło się krecic w okol jednego. Stratując od naturalnych starań w ciągu roku przeszliśmy bardzo dużo i skończyliśmy w klinice leczenia niepłodności słysząc że nie nadajemy się nawet do in vitro, bo nasienie jest za słabe. Cały ten czas był niesamowicie wyczerpujący psychicznie. Każdy cykl był coraz trudniejszy. Na początku depresja bo się nie udało, później nowa nadzieja, szalone starania, czekania i doszukiwanie się objawów, uważanie na wszystko, a na koniec zawsze biel Vizira na teście i gorzkie rozczarowanie. Mogę powiedzieć że straciłam już cała nadzieję, naturalnie się nie uda a do in vitro narazie nie możemy podejść dopóki nie poprawimy wynikow. Straciła cała radość życia, zainteresowanie ludźmi i praca, zawaliły się moje plany na założenie rodziny, bo nie wiem czy to kiedykolwiek się uda. Nie potrafię wyobrazic sobie życia bez dzieci, nie rozumiem i nie akceptuje sytuacji, która nas spotkała. Dzieci to najpiękniejsza rzecz w życiu i też chcę tego doświadczyc w moim życiu. Każdego dnia zazdroszczę ludziom którzy spacerują z dziećmi po ulicy, znajomym którzy zachodzą w ciążę lub mają dzieci. Czuje że zmarnowałam życie, bo gdybym starała się o dziecko wcześniej to pewnie byłabym teraz mamą. Czuje ze jestem beznadziejna bo wcześniej nikt mnie nie pokochał i nie miałam z kim założyć rodziny. Takie zycie mi już nie smakuje. Siedze w domu, jedyne co mnie trzyma to to to że muszę dbać o siebie żeby być gotowa na in vitro. Więc robię różne rzeczy, a wszystko co robię to robię dla plodnosci. Jeżeli wychodzę to do lekarza, jeżeli jem to zdrowe posiłki bo trzymam dietę, pilnuje godzin suplementow, pilnuje wstawiania o 7 by mierzyć temperaturę, pilnuje robienia odpowiedniej ilości kroków, ćwiczę jogę dla plodnosci, słucham relaksującej muzyki, wartuje fora internetowe szukając sposób na zajście w ciążę. Każdego dnia jak robot wypełniam magiczny plan licząc na to że stanie się cud. Jak ni coś nie wyjdzie to sobie to mam wyrzuty sumienia. Wypominam sobie zjedzonego loda bo cukier i niezdrowe, wypominam sobie każdy stres, zbyt intensywna jazde na rowerze, boję się że wpłynę negatywnie na zapłodnienie w jakich sposób i przekresle swoje szanse w kolejnym cyklu. Często zadaje sobie pytania dlaczego mnie to spotkało, czy to jakaś kara za coś co zrobiłam źle, czy kogoś skrzywdziłam, czy to Bóg postanowił mnie ukarać, czy ja poprostu sie nie nadaje do bycia mamą i moje ciało biologicznie blokuje możliwość zajścia w ciążę, bo byłabym beznadziejna mamą, a może żadnla dziecięca dusza w niebie nie chce żebym była jej Mamą? Jest mi niesamowicie ciężko i przykro i nie wiem już co robić aby było lepiej;-(
  2. Nie wiem już jak radzić sobie z niepłodnością. Całe życie marzyłam o byciu mamą. Gdy udało mi się poznać mojego męża i oświadczył mi się byłam bardzo szczęśliwa. W wieku 28 lat wzięliśmy ślub i to był najpiękniejszy dzień mojego życia, na który cierpliwie czekałam. Już pół roku przed ślubem zaczelam brać suplementy i dbać o siebie by jak najlepiej przygotować się do ciąży. Marzyłam u dzieciach jak najszybciej po slubie. Wszystkie badania wyszły wzorcowo więc byłam podekscytowana. Niestety gdy tylko zaczęliśmy się starać zachorowalam na endometriozę, która powoduje niepłodność i dolegliwości bolowe. Nagle z ust lekarzy zaczęły padać słowa, że nigdy nie będę mieć dzieci mimo, że miesiąc wcześniej ten sam lekarz mówił że jestem zdrowa jak ryba. Wpadliśmy w maraton leczenia u roznych specjalistów i badan za tysiące złotych. Szybko okazało się, że z moim mężem też nie jest najlepiej. Wszystko zaczęło się krecic w okol jednego. Stratując od naturalnych starań w ciągu roku przeszliśmy bardzo dużo i skończyliśmy w klinice leczenia niepłodności słysząc że nie nadajemy się nawet do in vitro, bo nasienie jest za słabe. Cały ten czas był niesamowicie wyczerpujący psychicznie. Każdy cykl był coraz trudniejszy. Na początku depresja bo się nie udało, później nowa nadzieja, szalone starania, czekania i doszukiwanie się objawów, uważanie na wszystko, a na koniec zawsze biel Vizira na teście i gorzkie rozczarowanie. Mogę powiedzieć że straciłam już cała nadzieję, naturalnie się nie uda a do in vitro narazie nie możemy podejść dopóki nie poprawimy wynikow. Straciła cała radość życia, zainteresowanie ludźmi i praca, zawaliły się moje plany na założenie rodziny, bo nie wiem czy to kiedykolwiek się uda. Nie potrafię wyobrazic sobie życia bez dzieci, nie rozumiem i nie akceptuje sytuacji, która nas spotkała. Dzieci to najpiękniejsza rzecz w życiu i też chcę tego doświadczyc w moim życiu. Każdego dnia zazdroszczę ludziom którzy spacerują z dziećmi po ulicy, znajomym którzy zachodzą w ciążę lub mają dzieci. Czuje że zmarnowałam życie, bo gdybym starała się o dziecko wcześniej to pewnie byłabym teraz mamą. Czuje ze jestem beznadziejna bo wcześniej nikt mnie nie pokochał i nie miałam z kim założyć rodziny. Takie zycie mi już nie smakuje. Siedze w domu, jedyne co mnie trzyma to to to że muszę dbać o siebie żeby być gotowa na in vitro. Więc robię różne rzeczy, a wszystko co robię to robię dla plodnosci. Jeżeli wychodzę to do lekarza, jeżeli jem to zdrowe posiłki bo trzymam dietę, pilnuje godzin suplementow, pilnuje wstawiania o 7 by mierzyć temperaturę, pilnuje robienia odpowiedniej ilości kroków, ćwiczę jogę dla plodnosci, słucham relaksującej muzyki, wartuje fora internetowe szukając sposób na zajście w ciążę. Każdego dnia jak robot wypełniam magiczny plan licząc na to że stanie się cud. Jak ni coś nie wyjdzie to sobie to mam wyrzuty sumienia. Wypominam sobie zjedzonego loda bo cukier i niezdrowe, wypominam sobie każdy stres, zbyt intensywna jazde na rowerze, boję się że wpłynę negatywnie na zapłodnienie w jakich sposób i przekresle swoje szanse w kolejnym cyklu. Często zadaje sobie pytania dlaczego mnie to spotkało, czy to jakaś kara za coś co zrobiłam źle, czy kogoś skrzywdziłam, czy to Bóg postanowił mnie ukarać, czy ja poprostu sie nie nadaje do bycia mamą i moje ciało biologicznie blokuje możliwość zajścia w ciążę, bo byłabym beznadziejna mamą, a może żadnla dziecięca dusza w niebie nie chce żebym była jej Mamą? Jest mi niesamowicie przykro, ciężko i nie wiem co robić żeby było lepiej. ;-(
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.