Byłam w związku z osoba która (moim zdaniem) może mieć borderline. Chciałam zachęcić go do terapii. Probowalam wszystkiego, delikatności niestety tez szantażu. Teraz okropnie mi wstyd za ten szantaż ale w tamtym momencie nie wiedziałam co robić. Nie byłam świadoma co mu dolega. Po prostu myślałam ze cały czas mną manipuluje i nie szanuje. Zaczęło sie od ataków paniki gdy chciałam z nim zerwać albo krzyczałam ze musi zacząć mnie szanować bo odejdę. Potem ciał sobie reke nożem. Skończyło nie na tym ze mnie zdradził z prostytutka i zrzucił winę na mnie. wcześniej wybaczyłam mu flirty w internecie ale po tej zdradzie nie moglam juz. przez 3 tygodnie plakal dzwonił przepraszal. Teraz mija juz 5 miesięcy ja nadal w rozsypce totalnej. On z racji ze chwycił za noz żeby sie ciac również w pracy, przeniesiono go na inne Pietro, odseparowali od zespołu i skrócili czas robienia doktoratu. Nie może mi tego wybaczyć bo to ja to zgłosiłam do managera. Uważa ze sie na nim zemscilam za zdrade. Prawda jest taka, ze ja nadal go kocham (mimo wszystkiego co zrobil) i nie mogę nie pozbierac :(((( a to juz 5 miesięcy po zerwaniu. byliśmy razem 1.5 roku ja cala poraniona ale nadal z miloscia w sercu. on jednego dnia chce wrócić drugiego mnie nienawidzi bo "go publicznie upokorzyłam". Nie mam juz siły, wstyd mi za to ze chce mu wybaczyć zdrade a on nie potrafi spojrzeć na te sytuacje trzeźwo ze po prostu robiłam wszystko by mu pomoc. To był dla mnie mega interesujący człowiek. wcześniej nie miałam problemu żeby być sama a teraz serce w 1000 kawałków i jest mi okropnie smutno każdego dnia
