Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

JiyuuMei

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

JiyuuMei's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Dzień dobry. W tym roku kończę 25 lat. Pracuję od kilku miesięcy w lokalu gastronomicznym (jest to praca niestety na czarno, bez większych szans na chociażby jakikolwiek staż), prowadzonym przez trzech dalszych znajomych mojego męża. Problem polega na tym, że w ostatnim czasie moje relacje z nimi zaczynają coraz bardziej się pogarszać. Na początku znajomości wszystko się jakoś układało, nie licząc jakiś nielicznych spięć na tle zawodowym (co jest dla mnie akurat zrozumiałe, bo w końcu to ich firma, a ja w sumie jestem zielona w tym zawodzie i zdarza się do teraz, że jeszcze popełniam jakieś głupie błędy). Jednakże w ostatnich dwóch tygodniach sytuacja zaczyna robić się ponad moje nerwy i siły fizyczne. Wraz ze mną pracuje jeszcze jedna kobieta w wieku moich dwóch przełożonych (po 40-dziestce) i jest dosłownie ich ulubienicą - do tego stopnia, że czasami mam wrażenie, iż zapominają o moim istnieniu, nawet jak stoję obok. Potrafi ona przy mnie powiedzieć do przełożonych o KAŻDEJ sytuacji z moim udziałem w pracy - w moim odczuciu najczęściej tych krępujących i upokarzających moją osobę. I wtedy najbardziej boli to, że oni się z tego śmieją, a ja jedyne co w takich momentach potrafię zrobić to sztucznie się uśmiechnąć i odwrócić plecami (choć czasami zdarza się, że "odszczeknę się", tylko wtedy reakcje są różne. Wcześniej dało się to obrócić w żart na moją korzyść i jednocześnie nie obrazić reszty. Ale teraz na takie coś w odwecie albo jest konspiracyjna cisza, albo polecenie powrotu do swojego przerwanego zajęcia, lub atak słowny w moja stronę). Przez te ostatnie dwa tygodnie jestem też aby karcona, nawet za to, co robię IDENTYCZNIE jak wcześniej, a wtedy zdobywałam za to pochwały. Jednak to co mnie uraziło, są słowa przełożonej w trakcie randomowej rozmowy, gdy chciałam po prostu się wygadać (a naprawdę staram się nie mówić o swoich problemach zbyt wiele, ale w tamtym momencie czułam, że z natłoku negatywnych emocji trzymanych w sobie po prostu wybuchnę), a nie było mi nawet zacząć - "Ty i Twoje problemy", po czym zaczęła mówić o sobie do drugiej pracownicy, pomijając mnie przy tym (ma problemy w domu z mężem) . Lecz to co mnie najbardziej dobija to zachowanie mojego szefa wzgledem mnie. Doszło wczoraj do sytuacji, że nawet nie mogłam się po uchu podrapać, bo od razu usłyszałam, że podsłuchuję a nie pracuję. Czegokolwiek się nie dotknę przy nim robię nie tak, gdziekolwiek nie stanę to mu zawadzam, a tak normalnie to się bardzo nie odezwie do mnie (wcześniej tak nie było). Najgorsze co od niego usłyszałam to, gdy w krzyku porównał mnie do najgorszej cechy charakteru swojej żony, z którą jest w trakcie rozwodu, bo stanęłam przy stole, aby chwilę odpocząć (czyli w skrócie po prostu na mnie się wyżył. I nie jestem egoistką, bo widzę, że mu ciężko. Wiem też, że wina leży po części po mojej stronie, bo już w nerwach powiedziałam kilka złych słów o nim do kogoś innego, a on to usłyszał. Chcę z nim pogadać na osobności i wyjaśnić sytuację, ale on nie ma czasu, ja mam w pracy pracować, a dodatkowo nie chcę by przy tym była druga pracownica, bo wtedy to już by wszyscy wiedzieli w pracy o tym). Mój mąż jedyne co mi polecił to odejść z pracy, choć ubolewał nad utratą pieniędzy (sytuacja finansowa jest u nas nie za ciekawa i pieniądze po prostu są nam potrzebne). Myślałam też, aby zrezygnować, ale coś mnie tam trzyma i nawet nie chodzi o pieniądze. Niby chcę się zwolnić, ale z drugiej strony na samą myśl aż dosłownie tchu mi brak i łzy w oczach stają. W nocy już nie mogę spać. Wracam bardzo późno z pracy i jeszcze długo nie mogę spać. Na słuchawkach słucham muzyki i łzy leją mi się ciurkiem po twarzy, lub w desperacji otwieram buzię do krzyku, tylko wiem, że nie mogę krzyczeć, bo w domu wszystkich bym pobudziła. Rano mi ciężko wstać z łóżka, ubrać się, ogarnąć włosy i resztę rzeczy porobić. Jak już się "ogarnę" to wraz muszę już do pracy iść i koło się zatacza dzień w dzień, noc w noc... To już zaczyna mnie przytłaczać i zabiera radość z życia. Proszę poradźcie mi co mogę zrobić...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.