Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Rafiko

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Rafiko's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Jest tu ponad tydzień
  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Witam. Mam problem ponieważ staram się odzyskać moją byłą dziewczynę, u której rodzina zrobiła ze mnie potwora, który będzie ją bił w przyszłości. Oto historia: Stworzyliśmy parę prawie 3 lata temu, jesteśmy dla siebie praktycznie pierwszym partnerami związkowymi. Po pewnym czasie stworzyła się zależność Pan-Niewolnica (sado-maso). Zabawy były coraz bardziej brutalne, ale kiedy byliśmy w trakcie i usłyszałem szczere "aua" np z powodu, że źle ułożyła nadgarstek natychmiast przerywałem. W ułamku sekundy. Rozcinałem kajdanki, sznury itd bez chwili zastanowienia, przytulałem i pytałem co się stało? Nic Ci nie jest? Nigdy nie zatraciłem się niezależnie jak brutalnie to robiliśmy. W związku z powodu jej nerwic bywały sytuacje, że groziła mi nożem, rzucała przedmiotami, niszczyła je jak i np panele, o które się owe przedmioty rozbijały, a nawet szarpała czy uderzała mnie. Nigdy nie odpowiedziałem agresją, przemocą niezależnie czy byłem wstanie upojenia alkoholem czy trzeźwy. Wykazuje dużą empatię, ponieważ zawsze starałem się zrozumieć dziewczynę czemu tak robi, a nawet jak sprawiała mi krzywdę to jakie miała intencje. Tutaj dochodzimy do owej sytuacji. Początek wakacji, było dużo stresów i dużo kłótni między nami, nawalała komunikacja. Nie mając doświadczenia jak podstępować w związku to zerwałem z nią, aby może się ogarnęła i po 3 dniach wróciłem. Rozmawialiśmy, że było jej strasznie źle i doceni teraz co ma. Niestety poczuła to, że nie jestem stały. Zaczęła się ode mnie oddalać. Z papuszek nierozłączek zaczął być dystans. Jej rodzina już była źle nastawiona, że niszczę ją psychicznie i mężczyzna nie powinien tak postąpić. Mieli takie samo podejście, gdy odwoziłem jej rzeczy po kłótniach. Sama nie widziała jak mówiła, że się oddala. Niestety to odczuwałem, pod koniec wakacji jak nie chciała okazywać tak dużych uczuć jak wcześniej jak i np zdjęć swoich wysłać (często mi wysyłała). To poszła pierwszy raz na imprezę, gdzie trzy lata nie chciała, a na każdym zdjęciu była z tym samym gościem. Czułem, że może mieć kogoś nowego, jak pytałem nie chciała się tłumaczyć, a mieliśmy się spotkać za kilka dni. W ciągu kilku dni jak widziałem te zdjęcia napisałem, że czuje się zdradzony. Wybuchłą i była wściekła. Sama była z partnerem (jedyny przede mną) co ją niestety zgwałcił i potem dopiero po 3 zdradzie od niego odeszła (trwało to około miesiąc). Zawsze byłą bardzo zazdrosna i podejrzliwa, że ją mogę zdradzić i zostawić. W trakcie związku jak wychodziły jej kłamstwa, a pro po wieku, szkoły itp to zawsze jej wybaczałem licząc, że miała dobre intencje bym nie odszedł. Kiedy przyjechała porozmawiać przyjechała z siostrą, która patrzyła na mnie jak na potwora. Ciągle miałem myśli, że już jest inny. Jak doszliśmy do lasu padło tylko jedno zdanie "ufasz mi" odpowiedziałem "nie" zrobiłem pauze, by mówić dalej, ale wtrąciła się "w takim razie koniec z nami" z pokerową twarzą i obruciła się na pięcie, by pójść do mnie po swoje rzeczy. Po drodze już nie chciała rozmawiać. Nie pozwoliłem jej wejść, a sam je zniosłem. Tu zrobił się punkt zapalny. Kiedy nie chciała dalej rozmawiać to sięgając po rzeczy wyjęła własną reklamówkę. Poczułem, ze od początku nie chciała rozmawiać, a ten spacer był dla teatru. Zdenerwowałem się i stanowczym ruchem posadziłem ją na schody(chciałem zmusić ją do rozmowy). Nie wiem jaka to była siła, ale wstała po kilku sekundach i zaczęliśmy na siebie krzyczeć. Po chwili uderzyła mnie w twarz z całej siły. Wtedy popchnąłem ją na schody, wziąłem cześć rzeczy i wyrzuciłem przez płot. Jak wracałem dopiero wstawała (w jedną stronę z 10m) musiało ją to zaboleć... wstyd mi, że tak zrobiłem. Kiedy chciałem wziąć resztę to rzuciła mi się na ramie chcąc bronic rzeczy. Odepchnąłem ją zamaszystym ruchem, przez co poleciała na samochód i asfalt. Ręka zaczęła boleć po kilku dniach, musiałem użyć dużej siły... wyrzuciłem resztę rzeczy, tata wyszedł i powiedział "zostaw, nie warto" stanąłem załamany, przeszłą obok nas krzyczała i rzuciła butelką pod nogi, zebrała swoje rzeczy i odeszła z łzami, a ja padłem na ziemie i trzęsąc się płakałem. Mój świat po 3 latach się załamał, postrzegałem jej obecność jako pewnik, jako gwarant jako, że sam nie wyobrażałem sobie żyć bez niej. Pierwszy raz ktoś ze mną zerwał (pierwszy poważny związek). To nie jest usprawiedliwienie, postąpiłem bardzo źle... Po tygodniu próbowaliśmy rozmawiać i się pogodziliśmy, wykazałem skruchę i żal. Niestety jej rodzina uznała, że ją uderzyłem (popchnąłem dwa razy) i w każdej chwili znów mogę to zrobić, jestem damskim bokserem i nigdy nie będzie przy mnie bezpieczna. Proszę powiedzieć czy rzeczywiście jestem kimś takim? Czy mógłbym znów ją skrzywdzić i dopuścić się rękoczynów? Całe życie brzydziłem się przemocy.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.