Witam. Jestem 30-letnią mężatką z dwójką dzieci. Bardzo kocham mojego męża, ale od ok 2 lat ciężko nam że sobą być. Mój mąż jest dobrym człowiekiem, ale nie radzi sobie z emocjami. Nie ukazuje ich nam( przynajmniej tych pozytywnych). Wręcz przeciwnie wszystkie drobnostki go zloszcza. Nauczyliśmy się już z dziewczynkami nie wchodzić mu w drogę gdy ma gorszy dzień. Niestety gorsze dni są coraz częściej. Wiem , że mąż kocha mnie i dziewczynki, ale nie mogę zmusić go do terapii, a nie jestem w stanie funkcjonować z osobą, która mi ubliza i na mnie ciągle krzyczy. Chciałabym też, aby dziewczynki miały ojca na którego Zawsze mogą polegać. Nie ukrywam, że mój charakter nie pomaga w odbudowaniu relacji, ponieważ nie pozwalam mężowi krzyczeć na dzieci i często kłócimy się z tego powodu. Udaję twardą osobę, niewzruszoną obelgami, często nie jestem dluzna w słownictwie. Sytuacji nie poprawia też fakt, że nasza najmłodsza córka jest dzieckiem niepełnosprawnym i wymaga stałej rehabilitacji. Ja zostałam że wszystkim sama , potrzebuję wsparcia, którego mąż mi nie okazuje. Jak nakłonić go na współpracę i kontakt z psychologiem? Moje prośby i groźby na nic się zdały, a ja bardzo chce uratować ten związek, chociażby że względu na dzieci i na wszystkie lata, które przeżyliśmy razem. Dziękuję
jak zachęcić męża do psychoterapii
w Problemy w związkach
Napisano
Witam. Jestem 30-letnią mężatką z dwójką dzieci. Bardzo kocham mojego męża, ale od ok 2 lat ciężko nam że sobą być. Mój mąż jest dobrym człowiekiem, ale nie radzi sobie z emocjami. Nie ukazuje ich nam( przynajmniej tych pozytywnych). Wręcz przeciwnie wszystkie drobnostki go zloszcza. Nauczyliśmy się już z dziewczynkami nie wchodzić mu w drogę gdy ma gorszy dzień. Niestety gorsze dni są coraz częściej. Wiem , że mąż kocha mnie i dziewczynki, ale nie mogę zmusić go do terapii, a nie jestem w stanie funkcjonować z osobą, która mi ubliza i na mnie ciągle krzyczy. Chciałabym też, aby dziewczynki miały ojca na którego Zawsze mogą polegać. Nie ukrywam, że mój charakter nie pomaga w odbudowaniu relacji, ponieważ nie pozwalam mężowi krzyczeć na dzieci i często kłócimy się z tego powodu. Udaję twardą osobę, niewzruszoną obelgami, często nie jestem dluzna w słownictwie. Sytuacji nie poprawia też fakt, że nasza najmłodsza córka jest dzieckiem niepełnosprawnym i wymaga stałej rehabilitacji. Ja zostałam że wszystkim sama , potrzebuję wsparcia, którego mąż mi nie okazuje. Jak nakłonić go na współpracę i kontakt z psychologiem? Moje prośby i groźby na nic się zdały, a ja bardzo chce uratować ten związek, chociażby że względu na dzieci i na wszystkie lata, które przeżyliśmy razem. Dziękuję