Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Negai1

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Negai1

  1. Witam. Zaczne może od tego że nie pisałabym tego wątku gdyby nie moja koleżanka, która zasugerowała mi stwierdzenie iż mój były był psychopatą. Poznałam go ponad 2 lata temu, byłam wtedy w kompletnej dolinie emocjonalnej (rozstanie po pierwszym związku który wydawał mi się być idealny), poznali nas wspólni znajomi choć tak na prawdę oni go dobrze nie znali. Na początku chłopak wydał mi się bardzo fajny, ambitny, dużo mówił o jego planach zawodowych (był informatykiem), o tym że kiedyś chce założyć firme (jeszcze nie wie na czym będzie pole;gać je jdziałalność). kręciły go pieniądze wmawiał mi że kiedyś na pewno będzie bogaty. Wiem jak to brzmi, że poleciałam na pieniądze, nie powiem że nie był to wówczas dla mnie duży plus ale szybko przestał nim być. Chłopak był ambitny ale bardzo leniwy, i słabo mu szło w tej informatyce. Chłopak uprawiał dużo sportów, był dość aktywny, jednak to co było zastanawiające to to że utrzymywał tylko bliższy kontakt z rodziną oraz jedną przyjaciółką (która już od roku z nim nie rozmawia, pokłócili się bo miała podobną relacje z nim jak ja. To ona zasugerowała mi napisanie tego tekstu). Już od początku zaczęło się dziwnie bo gdy odkrył że jestem nim związkowo zainteresowana, w zasadzie już drugiego dnia chyba rozmowy zasugerował mi że coś ich łaczy z tą przyjaciółką itd, mówił że kiedyś coś zrobili ale nie chce mówić co (chodziło o to że na imprezie z nią flirtował ale ona to szybko odrzuciła). ogólnie próbował wzbudzić moją zazdrość do niej. Oczywiście łatwo mu sie udało, przedstawił ją jako imprezowiczkę, ale bardzo ładną, a na dodatek cały czas o niej mówił i nas porównywał. Ja już od początku miałam wrażenie że manipuluje moimi uczuciami, ale troche to zlałam. Nie będe już opisywać w szczegółach ale jego przyjaciółka miała z nim tak samo przechlapane jak ja. nastawiał nas negatywnie przeciwko sobie (mnie przedstawiał jako psychopatyczną zazdrosną kobiete), gdy się poznałyśmy szybko się polubiłyśmy bo okazało się że jesteśmy bardzo zgodne charakterowo. I wtedy też okazało się jak bardzo nas okłamywał, przedstawiał nam zupełnie inny obraz siebie. Gdy sie polubiłyśmy groził nam że będzie musiał z jednej z nas zrezygnować jeśli będziemy tak dalej się bardzo lubić. Kolejnym chyba największym problemem było to że on wpędzał mnie w wieczne kompleksy. Porównywał mnie z innymi kobietami (także z show biznesu lub tzw. ,,insta girl"), krytykował nawet to na co nie mam wpływu (np. rozmiar biustu). Ten temat co chwile się powtarzał mimo że mówiłam mu że bardzo mnie tak rani. Zawsze odkręcał tak kota ogonem że wychodziło że to ja jestem ta zła, bo on tylko chce mieć kobiete która mu sie w pełni podoba i chce bym była atrakcyjna. A ja jestem leniwa i mam to w dupie, nie chce mu sie podobać itd. Dałam się bardzo manipulować, przechodziłam na restrykcyjne diety, prawie popadłam w anoreksje itd. Często mówił że np. ,,gdyby miał być ze mną dla wyglądu to by dla mnie nie był". Powtarzał że podoba mu się mój charakter i twarz, no ale ciało to już nie. Potrafił mną szantażować emocjonalnie i często mowił coś w stylu ,,jesteśmy tak samo beznadziejni" ,,jesteśmy siebie warci" ,,gdybym był bogatszy miałbym ładniejszą dziewczyne" itd. Innym aspektem była jego zazdrość, w zasadzie o wszystko. Zazdrościł mi że mam pasje do mojego zawodu, często mówił coś w stylu że nie chce o nim więcej słuchać. Gdy miałam problemy to udawał tylko że mnie słuchał ale nie umiał mnie wesprzeć innymi słowami niż tylko ,,będzie dobrze". Uważał sięza osobę opiekuńczą, ale tak na prawdę był toksycznie kontrolujący. Gdy np. wracałam od niego ale przez 20 minut nie odpisywałam na smsy, już na mnie krzyczał że go olewam, wywoływał poczucie winy że sie martwił że już chciał jechać mnie szukać itd. Gdy spotykałam się ze znajomymi kazał mi mówić o której wróce, jeśli wracałam np. godzine później to cały dzień mi to wyrzucał i zmuszał mnie do przeprosin. Okropnie szantażował mnie emocjonalnie. Nie miał znajomych i nie mógł zrozumieć jak ja mogę mieć, chciał bym była samotna tak samo jak on. Często kupował mi prezenty i rzeczy które były mi bardzo potrzebne (np. modem od internetu), gdy się kłóciliśmy groził że mi je odbierze. Inną bardzo ważną historia o jego manipulacjach było to, jak pewnego wrześniowego wieczoru postanowiłam wybrać się na impreze do najlepszego przyjaciela. Oczywiście był bardzo zazdrosny (był zazdrosny o każdego meżczyzne spoza rodziny w moim życiu), i początkowo manipulował mną bym wgl tam nie poszła. Ale ja poszłam, obiecalam mu że wrócę o 2 w nocy maksymalnie ale ponieważ zabawa była przednia to o tej godzinei wysłałam mu smsa że wracam do domu, a tak na prawdę siedziałam tam do jakoś 4 rano (ponad). Poszłam spać do siebie, o 9 rano ktoś pukał do mnie do mieszkania ale byłam tak śpiąca i skacowana że nie myślałam wgl o tym by otworzyć. Nie miałam sił nawet otworzyć oczu. Po ok. pół godzinie wstałam ale ponieważ pukanie ucichło to spojrzałam na telefon a tam miałam mnóstwo smsów od niego, o tym jak był u rodziny itd i ostatni który mną wstrząsnął ,,kochanie miałem wypadek". Dostałam niemalże zawału, wstałam na równe nogi, miałam już do niego dzwonić ale w miedzyczasie podeszłam do tych drzwi, otwarłam je a już w kierunku windy szedł mój były chłopak (wkurzony niemiłosiernie że nie otwierałam). Byłam w szoku, po chwili wytłumaczył mi że sądził że spałam u tego przyjaciela skoro nikt nie otworzył gdy pukał od prawie godziny, że go zdradziłam itd a tym smsem chciał wywołać moje poczucie winy. Czułam się okropnie, chciałam z nim wtedy zerwać ale byłam zbyt zszokowana by to zrobić. Oczywiście obrócił to tak, że wyszło że to ja jestem zła a nie on. W zasadzie takich historii było kilka, ale te były chyba najbardziej wyraźne. Co ciekawe zawsze gdy opowiadał np. jak inni z jego rodziny mnei postrzegają to pokazywał to tak jakby ci ludzie mnie nie lubili. Nie wiem czy to była prawda czy nie, ale wiem na pewno że w trakcie tego 2 letniego związku ponad, byłam okropnie zmeczona emocjonalnie, żyłam w przewlekłym stresie (odczułam to dopiero po zerwaniu gdy to minęło) bo stresowałam się tym że on powie coś chamskiego i bardzo krytycznego (np. o moim wyglądzie) a ja będe musiała jak zwykle mu wybaczyć, albo że ja powiem coś na co on zareaguje skrajnie źle. Bardzo często były sytuacje że reagował nieadekwatnie do mioch słów, myślał chyba że chce go zranić. W zasadzie krytykował mnie o większość rzeczy jakie powiedziałam, głupia sytuacja np. chciał zmienić materac w swoim łóżku i pytał mnie o moje potrzeby w związku z tym, jaki powinien być czy miękki czy twardy. Ja mówie że wole twarde bo do takich jestem przyzwyczajona ale w sumie to mi wszystko jedno, a on na to że on woli miękkie i wgl jak ja mogę woleć twardę, hurr durr musi zmienić dziewczynę skoro wole inne niż on itd itp. Ogólnie potrafił mi robić problemy nawet o wyrażenie własnego zdania, gdy jednocześnie mi to nie robiło dużej różnicy. W sumie nie wiem, przyjaciółka sugeruje że to psychopata, aja nie wiem, wierzyć mi sięnie chce ale fakt faktem nie spotkałam nigdy dotychczas osoby o tak toksycznym charakterze jak on. Żyłam w wiecznym poczuciu winy, strachu że zrobie/powiem coś nie tak, oraz w licznych kompleksach. Gdy zerwaliśmy pół roku temu ponad, to po zerwaniu jeszcze z 3 miesiące do mnie wypisywał jak to jest mu źle, że przeze mnie sie upija itd. Gdy zrywałam z nim to płakał (więc ma emocje) ale groził że skoczy pod pociąg jeśli go zostawie (dlatego zrywaliśmy 6 godzin bo wolałam by się uspokoił). Potem zrobił mi aferę że oszukałąm go finansowo, chciał mi zabrać wszystkie rzeczy co od niego dostałam, kazał zwrócić całość pieniędzy za zarezerowowane wakacje (zwróciłam tylko połowę, a mianowicie 250 zł ponieważ uznałam że sprawiedliwie będzie podzielić się 50/50). Dał mi spokój dopiero gdy się dowiedział że mam nowego chłopaka (mój najlepszy przyjaciel z którym jestem niesamowicie szczęśliwa :)). Jeśli ktoś to przeczytał do końca to gratuluje, ale miałam potrzebe wypisania tu tego wszystkiego, po prostu ja sama nie wiem co mam o tej sytuacji sądzić bo gdy w tym byłam to wydawalo mi się to normalne. On mi wmawiał że to ze mną jest problem, na tyle że sama już nie wiem co było faktycznym problemem. Co ciekawe zerwałam dopiero gdy zdałam sobie sprawę że moje podejście do niego (nie lubiłam go po prostu i nie umiałam o nim myśleć w pozytywach) jest złe. Nawet zrywając sądziłam że problem jest we mnie a nie w nim, bo on mi to wszystko tak wmówił. Czytałam o osobowościach psychopatycznych, niby wszystko się zgadza ale prócz drobnego szczegółu- on był seksoholikiem (ponoć psychopaci mają wręcz przeciwnie), wszystko co mówił prawie było o seksie, co chwile chciał to robić, na rozmaite sposoby, męczył mnie z tym ciągle i obrzydzał ten temat. Czy to jest osobowość psychopatyczna?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.