Mogłabym opowiadać tysiące sytuacji z NIM w roli głównej. On zawsze krzywdził matkę, mnie i innych a przed innymi zawsze zgrywał ofiarę, potrafił tak odwrócić sytuację, że on jest zawsze pokrzywdzony,zawsze nam dawał do zrozumienia, że to my go skrzywdziłyśmy. On nigdy nie jest niczemu winien. Ostatnio jak się upił, dostał białej gorączki, darł się, że nas nienawidzi, wyzywał matkę od najgorszych, chciał wsiąść w auto, chciałam go zatrzymać bo się bałam, że mu się coś stanie a z drugiej strony...już od dawna się o to modlę. To straszne, bałam się dotąd o tym nawet myśleć, bo są momenty, kiedy jest dobrze, kiedy jemu wszystko się udaje, zarabia, coś mu się uda dobrego załatwić jest ok,ale wystarczy, że go ktoś zdenerwuje, zazwyczaj pracownicy, wyżywa się na nas, w szczególności na mamie. Tyle lat byłam ślepa, do momentu,kiedy zachorowała mama a ja się dowiedziałam, że on jeździ na inne kobiety, nagle zaczęłam widzieć tego człowieka jako kogoś innego, okazało się, że ma dwa oblicza. Nie potrafię rzucić pracy u niego, wszystko tu poświęciłam, całe życie, młodość zmarnowałam, dręczy mnie poczucie winy, poczucie obowiązku. Czasem chcę się zabić ale szkoda mi mamy i chłopaka. Pomocy...