Witam. Jestem kobietą 24 lata.
Odkąd pamiętam nie byłam szczęśliwą osobą. Od jakiegoś czasu zaczęłam się zastanawiać czy moje zachowanie jest normalne.
Odkąd pamiętam towarzyszy mi uczycie pustki i strachu. Są momenty, kiedy czuję się dobrze, jestem wesoła, pełna energii, jednak nastrój potrafi mi się zmienić całkowicie i momentalnie (np cieszę się na wyjście, nie mogę zdecydować co założyć i wpadam w histerię). Jednak przeważają dni kiedy czuję się bezwartościowa. Mam wrażenie, że nikt inny nie jest w stanie poczuć takiej pustki. Moje cierpienie sprawia mi w pewnym znaczeniu przyjemność.
Mam również problemy z apetytem. Nie odczuwam głodu nawet po kilka dni. Do jedzenia zmuszają mnie bliscy.
W chwilach gdy mam szczególnie zły nastrój samookaleczam się. To tak jakby ból psychiczny ustępował na rzecz fizycznego. Czuję wtedy ulgę i spokój.
Panicznie boję się odrzucenia ze strony bliskiej osoby.
Mam wrażenie, że każda osoba w moim otoczeniu negatywnie mnie ocenia.
W przeszłości miałam myśli samobójcze. Niedawno pojawiły się ponownie. Powstrzymuje mnie myśl, że tym krokiem zrobię problem mojej rodzinie...
Czy takie zachowania i odczucia są "normalne"?
Czy powinnam zgłosić się na terapię?
Bardzo proszę o odpowiedź.
Z góry dziękuję
Pozdrawiam.