Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

zmeczonazyciem

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

zmeczonazyciem's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Dobry wieczór.... założyłam konto na tym forum bo już na prawdę sobie nie radze i jestem blisko na skraju załamania nerwowego. Zacznę może od początku.... 2 lata temu poznałam przez internet mojego obecnego partnera, który wtedy aktualnie od 17 lat żył w Belgii. Przez te 2 lata jeździliśmy do siebie co miesiąc, spędzaliśmy każde możliwe wolne, urlopy, poznaliśmy nasze rodziny i zaczęliśmy myśleć o tym, żeby w końcu być razem. Mój zjechał w swoje rodzinne strony gdzie kończy budowę domu, ja przeprowadziłam się do niego na drugi koniec Polski zostawiając stabilne życie, swoje mieszkanie, dobrą pracę, rodzinę i znajomych. Wtedy myślałam, że wiem na co się pisze, zdawałam sobie sprawę że będzie na początku ciężko ale nie wiedziałam że aż tak.... o ile w pracy szybko i bezboleśnie się zaadoptowałam to życie w nowym miejscu, i wspólnie mieszkanie z moim partnerem mnie zweryfikowało. Pierwszy miesiąc zamieszkaliśmy z jego rodzicami, oni na dole a my na piętrze ale mieszkanie z nimi przebiegało bezboleśnie, bardziej zaczęłam się martwić o partnera który po powrocie do ojczyzny dzień w dzień zaczął pić. O ile na początku to potrafiłam zrozumieć ponieważ odwiedzali go znajomi, rodzina i tłumaczyłam to stresem, odreagowaniem na całą tą przeprowadzkę i całkowitą zmianą życia. Przymykałam na to piwkowanie oko. O ile po 1,5 miesiąca to picie nie mijało. Nie było dnia żeby nie wypił piwa a w łikend wódki. Zwróciłam mu o to uwagę, że zaczyna mnie martwić te codziennie piwkowanie i że to nie jest fajne spać z kimś od kogo śmierdzi alkoholem i papierosami na co odpowiedział "że tutaj tak się pije". Po kolejnej awanturze spakowałam się i powiedziałam, że się wyprowadzam bo dłużej tego nie zniose, to dopiero po tej akcji się ogarnął i ograniczył picie. Ponadto od samego przyjazdu mój partner nie miał ochoty na czułości, o stosunku mogłam pomarzyć.... miałam wrażenie że nawet całowanie jest wymuszone. Przytulał mnie, dawał buziaki, trzymał za ręke, przy rodzinie i znajomych okazywał mi czułość i mówił że jestem jego przyszłą żoną ale zostawaliśmy sami to ja inicjowałam zbliżenia niestety bezowocnie.... bo mu nie stawał..... i te nasze czułości tak jakby były wymuszone. Zaczęłam mieć do niego o to pretensje.... to mówił, że nie wie co się dzieje, że czuje się jak pizda bez testosteronu, że jest zestresowany budową domu, i tym czy będzie między nami dobrze, że przestał go interesować seks. Później zaczęliśmy się mijać, praca dom praca dom, coraz mniej porozumień a coraz więcej kłótni. I w końcu po 2 miesiącach jak tu jestem coś we mnie pękło....... codziennie płacze, nie potrafie się tu odnaleźć, nie mam tu nikogo oprócz jego, i jego rodziny, jestem totalnie zdana na siebie. Nie mam ochoty wstawać z łóżka, mam ochotę wrócić do mojego stabilnego bezproblemowego życia i nie prosić się o miłość. Parę razy już myślałam nad rozstaniem, żeby znaleźć sobie mieszkanie i zacząć żyć samej od nowa bo niestety nie mam możliwości rzucenia wszystkiego i wrócenia do swojego rodzinnego miasta. Nie wiem już co mam myśleć, czy to ja jestem taka popie////lona.... pogubiłam się w tym wszystkim. Bardzo mnie boli to, że z moim partnerem nie jestem szczęśliwa tak jak to sobie wyobrażaliśmy, boli mnie to że nie mam tu żadnych znajomych, nikogo bliskiego, jestem w totalnie obcym mieście zdana tylko na siebie. Nie mam już siły żeby żyć....
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.