Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Kwiatuszek7

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Kwiatuszek7's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Pierwszy Wpis

Recent Badges

0

Reputacja

  1. Mam sporo ale jest zakaz wychodzenia z sal i odwiedzania się. Mogę wyjść jak dziecko śpi, a pielęgniarka zajży jak na monitorze będzie migało na czerwono czyli jak dojdzie zaburzeń serca. Wychodzimy za dwa dni, zaciskam zęby i daję radę ale boję się, że jak wrócimy do domu to się posypię
  2. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży nie mogłam uwierzyć, że można być tak szczęśliwym. To była radość nie do opisania. Razem z mężem poczuliśmy pęłnię szczęścia. Z każdym dniem jednak było mi co raz gorzej. To były złe przeczucia. Nie chciałam dzielić się z nikim tą wiadomością, cieszyłam się ale wiedziałam co jest nie tak. Radość trwała 3 miesiące. Potem diagnoza ciężka wada serca u płodu. Tysiące badań, lekarzy, pandemia Covid 19 i jedna wielka niewiadoma. Urodziłam ślicznego synka, zobaczyłam go dopiero po 12 godzinach w inkubatorze pod tysiącem rurek w oczekiwaniu na operację. Byłam sama w szpitalu bo reżim wz z pandemią. Potem 8 miesiący radości i znowu szpital. Operacja na otwartym sercu trwała 7 h. Wszystko ok, ale odwiedzać dziecko można tylko przez 15 min i to tylko jeden rodzic. I tak 2 tygodnie, a on tam sam leży i płacze. Teraz jestem z nim na oddziale w oczekiwaniu na zabieg bo serduszko nie działa tak jak trzeba. On płacze, marudzi, nie mogę go przytulić bo mostek jeszcze nie zrośnięty, może tylko leżeć. Odleżyny ma. Mało je. Marudzi. A ja jestem w rozsypce bo mimo, iż tu jestem z nim nie mogę mu pomóc. On tak cierpi, a my razem z nim. Mąż nie może nas odwiedzać. Jesteśmy tu sami, bez wsparcia rodziny, znajomych bo dla nich to wszystko się udało, już po operacji, mały dochodzi do siebie. Ale jak dojść do siebie gdzie non stop Cię kłują, mierzą ciśnienie, badania. Nie możesz się wyspać bo non stop ktoś cos od Ciebie chce dzień i noc. Nie wiem ile tu jeszcze będziemy, tydzień, dwa, miesiąc. Nie wiem co będzie dalej i czy wgl będzie dobrze. Lekarze mówią, że potrzevba czasu Nie mogę pogodzić się z tym co się dzieje. Mały już pewnie zacząłby chodzić, coś więcej mówić. Są wakacje, a nie możemy cieszyć się z ciepła bo jesteśmy w SZPITALU. Mały się nudzi, mimo wielu zabawek źle jest mu tutaj. Ja nie mogę się pozbierać. On idzie spać, a ja zawijam się w kłębek i płacze słuchając od pielęgniarek, że przecież wiedziałam, że mały będzie chory i powinnam się przygotować na to wszystko. Jestem zła na siebie, na wszystko i na wszystkich. Nie mogę pogodzić się z tym, że moje dziecko jest chore, bo serduszko jest naprawione ale nie uleczone. Poprosiłam o psychologa w szpitalu to mi odmówili bo są pilniejsze przypadki. Poprosiłam o księdza to zakaz wstępu. Mogę iść do kaplicy do księdza, ale jak mam zostawić dziecko, które non stop płacze. Nie mam już sił na to wszystko.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.