Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Dorotka797.

Użytkownik
  • Zawartość

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dorotka797.

  1. Hej. Może po prostu warto szczerze porozmawiać i powiedzieć co kogo boli? Szczerza rozmowa potrafi zdziałać cuda. Zamiast tak bardzo obserwować jego znajomych i znajome, może warto spojrzeć w lustro i zobaczysz, jaką wspaniałą dziewczynę ma Twój chłopak? Oglądanie się na innych i ich obserwowanie nic dobrego nie wniesie. Lepiej skupić się na sobie i waszym związku. Złość nie jest nikomu potrzebna, a Ty zobacz ile tracisz przez to. Przez żal, złość i zazdrość nie zmienisz nikogo, zmienisz tylko siebie. Warto? Na pewno nie. Takie jest moje zdanie.
  2. Witam. Minął rok od Pana wiadomości. Jak ułożyła się Pana historia? Czy miesiąc rozłąki dał pozytywne rezultaty?
  3. Hej. Ja też zachowałam się podobnie, jak Twoja partnerka. Utrzymywałam mailowy kontakt z kolegą z pracy. Sporadycznie tel. W pracy nie rozmawialiśmy bo w innych godz pracowaliśmy. Mój chłopak był bardzo zły na mnie gdy dowiedział się o tym. Dowiedział się raz, drugi, trzeci i czwarty. Ja nie widziałam w tym nic złego, bo uważałam to po prostu za normalną relacje kolega - koleżanka. Ta znajomość trwała 2 lata. Pół roku temu uświadomiłam sobie, że źle robię, że muszę zakończyć tą znajomość. Chciałam przyznać się do wszystkiego chłopakowi i powiedzieć, że tym razem już nie odezwę się do kolegi, chciałam przeprosić i obiecać, że więcej kłamać nie będę, ale nie chciał mnie już słuchać. Czy to, że wyjaśniłam wszystko, przyznałam się do błędów, przeprosilam i obiecałam poprawę, nie daje powodu do dania nam ostatniej szansy na naprawę związku? Dodam, że mój facet też nie był bez winy bo dawał mi powody do zazdrości. Czy znalazłeś odpowiedź na pytanie - czy da się odbudować zaufanie? Ja nadal szukam odp.
  4. Zabrakło zrozumienia, zainteresowania. Ja zawsze interesowalam się jego zdrowiem, pilnowalam wizyt, jeśli było coś nie tak. Gdy w tamtym roku odkrył swoją nową pasję - motocykl, czułam się na drugim planie... Dlaczego wtedy nie myślał o mnie tylko o jeździe? Nie wiem. Ale mógłby sobie przypomnieć i ten czas, gdy coś innego kradlo czas przeznaczony dla nas, a ja czekałam gdy znowu przyjedzie. Co do tematu leczenia? Nie myślę o tym. Tylko jego mam w głowie.
  5. Wiesz... Ja jakiś czas temu dowiedziałam się, że zachorowałam. Diagnoza nowotwór niezlosliwy w sprawach kobiecych. Byłam w szoku, jak się dowiedziałam o tym. Przez jakiś czas nie miałam ochoty na zbliżenia, ale nigdy nie powiedziałam nie dotykaj czy coś w tym stylu. Po pół roku dowiedziałam się, że jestem posądzona o zdradę bo nie kochamy się. Kolejny szok był to dla mnie. Nawet żadnej rozmowy nie było na ten temat, tylko od razu oskarżenie. Ja mam czyste sumienie, żadnej zdrady nie było. Po prostu potrzebowałam czasu żeby zaakceptować swoją chorobę, którą można leczyć i wyleczyć, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Sądzę, że ja też jestem osobą, która się mocno angażuje w temacie ratowania związku. Trwa to już 5 miesiąc i już opadam z sił. Zaczęłam myśleć o terapii i dlatego znalazłam tą stronę. Bardzo szkoda mi mojego związku, nadal go kocham, od 9ciu ponad lat. Już 30 kalendarzy za mną, więc ciężko byłoby znaleźć kogoś. Między nami też temat innych ludzi był bardzo często poruszany. Tak samo i temat pracy, bo wspólnie pracowaliśmy. Teraz wiem, że praca pracą, 8 h i do domu i koniec rozmowy. Po pracy czas dla nas powinien być i na rozmowy o nas, o przyszłości. Więcej rozmów, mniej niedomówień i byłoby dużo lepiej. Tylko czy jeszcze jest na to szansa...
  6. Ciężka sytuacja. Widać, że kochasz swoją partnerkę, bo walczysz o wasz związek. Tylko ile razy można próbować coś zmienić na lepsze, gdy druga osoba nie angażuje się?
  7. Proszę o pomoc, o radę... W lutym nasz 9letni związek dopadł kryzys. Mój partner od 2 lat nie akceptował, tego, że utrzymuje sporadyczny kontakt z kolegą z pracy. Pracowaliśmy na innych zmianach. To była zwykła koleżeńska relacja, po prostu dobrze nam się rozmawiało. Kontakt ten był utrzymywany w tajemnicy. Przeważnie tylko maile, czasami telefon. Nie spotykaliśmy się. Jedynie dałam się namówić 3 razy na krótki spacer. Nie czułam się wtedy dobrze, bo miałam świadomość, że mojemu partnerowi się to nie podoba. 4 razy dochodziło między nami do kłótni z tego powodu, średnio co pół roku. Nie rozumiałam co robię złego rozmawiając, a właściwie pisząc raz na jakiś czas innej osoby. Maile to nie SMSy by non stop je pisać. Bardzo brakowało mi rozmów z partnerem, takich ważnych dla nas. To było głównym powodem do powstania tej "pisanej" relacji. Za każdym razem gdy odkrywal, że nadal utrzymuje kontakt, była kłótnia a ja na kilka tygodni zrywalam kontakt z kolegą i odzywałam się ponownie. Tak było do lutego. Gdy w końcu zrozumiałam swoje błędy, chciałam mu powiedzieć, że definitywnie zakończyłam tamtą znajomość, to mój partner stwierdził, że nie chciałam tego zrobić. Nawet nie dał mi szansy na szczerą rozmowę, o którą prosiłam. Po kilku dniach doszło między nami do rozmowy. Przyznałam się do wszystkiego, bo nie chciałam więcej żyć w kłamstwie. Rok temu po 8 latach oświadczył mi się. Byłam szczęśliwa. Jakiś czas wspólnie mieszkaliśmy bo razem pracowaliśmy. Bardzo często prosiłam o spotkanie, rozmowę. Nie przyjeżdżał, chociaż dawał mi nadzieję, że jednak będzie, pisał "postaram się" i nie był go. Kilka dni temu stwierdził, że będzie lepiej gdy się rozstaniemy, że bardzo go zranilam. Zapytałam czy żegnamy się na zawsze, to odpowiedzil, że możemy się spotykać i po miesiącu lub dwóch zobaczymy co będzie. Jak mam to rozumieć? Czekam już tyle dni tygodni, miesięcy... Jest mi bardzo ciężko, słabo śpię, często jestem zdenerwowana, rozkojarzona. Ciągle myślę o nim. Czy my mamy jeszcze jakąś szansę? Czy zaręczyny nic nie znaczą już? Proszę pomóżcie mi.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.