Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Drzazga

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Drzazga's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Mam 21 lat. Jestem studentką. W wakacje przed rozpoczęciem studiów poznałam chłopaka. Wydaje mi się, że poznałam "bratnią duszę". Dobrze się dogadywaliśmy, mieliśmy takie samo zdanie na wiele tematów itd. Miał on 2 dzieci. Nie ukrywał tego przede mną, a mi to nie przeszkadzało. Zbliżał się czas rozpoczęcia roku akademickiego. Wyjechałam z rodzinnej miejscowości i przeprowadziłam się do miasta, w którym studiuje. Podjęłam studia zaoczne by w tygodniu moc zapracować na swoje utrzymanie. Niestety w połowie października zwolnili mnie z pracy z powodu covid'a. Od tego czasu nie mogłam znaleźć pracy. Przez pierwsze dwa miesiące rodzice przesyłali mi pieniądze na studia i wynajem pokoju. Niestety wiedziałam, że nie mogę ich obciążać takimi kosztami. Chłopak zaproponował mi, abym zamieszkała z nim. (sytuacja przedstawiała się tak, że od czasu przyjazdu do tego miasta spędzałam każda wolna chwile w sumie u niego, ponieważ zajmowałam się jego dziećmi gdy był w pracy, jak przyjeżdżał chcieliśmy spędzić czas razem, a potem na noc nie opłacało się jechać do siebie aby rano znów jechać do niego aby pilnować dzieci). Ja rozpamietywująca wydarzenia poprzedniego związku nie chciałam tak szybko zamieszkać razem. Wiedziałam że się dogadamy itd. Ale no, nie chciałam wolałam trochę poczekać. Więc formalnie przeprowadziłam się do niego w styczniu a praktycznie siedziałam tam cały czas od przyjazdu tutaj. Wszystko było okej. Rodzicom pasowało to że nie muszą mi już wysyłać aż tyle pieniędzy, tylko że z czasem zaczęli mi wysyłać tylko tyle na studia. Ja chciałam się dorzucać do rachunków, jedzenia itd chłopakowi. Ale nie miałam skąd. Szukałam pracy, ale podświadomie chyba wiedziałam że lepiej byłoby ( dla mnie i dla chłopaka) żebym tej pracy nie miała póki co bo on w swojej pracy zarobi więcej niż ja, a problem rozchodził się o dzieci. Poszły do przedszkola ale nie miały odporności i wyglądało to tak że tydzień w przedszkolu tydzień w domu. (dopiero od stycznia poszły do przedszkola, w okresie listopad-styczeń ja z nimi siedziałam cały czas w domu, oczywiście studia, dom na mojej głowie.) z czasem wszystko zaczęło wyglądać na 'normalne', dzieci zaczęły mówić do mnie mamo, chłopak naprawdę się starał żebym się dobrze czuła u niego w domu. Ja dalej wiem że nie mogę podjąć się normalnej pracy na etat bo sytuacja z dziećmi się jeszcze nie uspokoiła. Więc probuje się złapać takiej dorywczej pracy która mogę wykonywać w domu. Ale często jest tak że nie mogę się zająć swoimi sprawami bo właśnie maluchy są chore. I wtedy w dzień się zajmuje nimi, Domem, obiad itd. A gdy oni idą spać chwilę spędzam z chłopakiem i wtedy siedzę po nocach aby nadrobić swoje sprawy. Lub po prostu nie mam już na to siły i zostawiam to i po prostu zaniedbuje. Ostatnio zaczęło mnie bardzo dobijać to że siedzę w domu, nie mam tutaj znajomych, nie mam dokąd wyjść, z kim pogadać. Dodatkowo chłopak od jakiegoś czasu mam wrażenie że zrzuca swoje obowiązki, które są wynikiem jego wcześniejszych decyzji na mnie. Rozumiem za pracuje żeby jakoś wyrównać budżet domowy ( jest mi naprawdę bardzo źle że nie mam pieniędzy i mogę śmiało powiedzieć że mnie utrzymuje), ale przez to czuje ze jestem sama z jego obowiązkami, przyjeżdża po pracy. Zali się ze jest zły na to tamto. Ze zmęczony ( rozumiem to bo naprawdę ma do tego prawo) ale mam wrażenie że nie widzi ile ja robie i mogę śmiało powiedzieć że ile robię dla niego. Czuje się po prostu przemęczona, mam wrażenie że wszystko nie ma sensu, nie mam motywacji do niczego, jestem ciągle zmęczona, nie mam cierpliwości do dzieci. I tak jak kiedyś marzyłam żeby mieć swoje dzieci (takie swoje swoje) tak teraz już nie chce (tzn chce, ale jak widzę ile 'zdrowia' kosztują mnie nie moje dzieci. To jestem w stanie porzucić swoje marzenia o swoim dziecku i poczekać aż te urosną i mieć 'macierzyństwo' z głowy.) mój chłopak oczywiście by chciał ze mną dzieci. Ale jak widzę co teraz się dzieje. Nie mam zamiaru znów ponosić całej odpowiedzialności. Ciężaru sama. Po prostu mam dość. Zastanawiałam się już czy po prosty tego nie zakończyć, ale nie mogę. Tak bardzo go kocham, wiem że możliwe że to jest 'ten". Nadal można powiedzieć że mamy super kontakt (jeżeli w grę nie wchodzą dzieci) i jest moja bratnią dusza. Wiem to. Nie chcę go zostawiać bo wiem że już takiej drugiej osoby nie znajdę. Poza tym nie jestem samodzielna finansowo, nie mam dokad pójść, a do domu nie mogę wrócić. Nie mogę sobie poradzić z moimi emocjami. Jak spędzamy czas we dwoje jest super. Poświęca ki czas uwagę, wygłupiamy się jak małe dzieci itd. Ale gdy są dzieci to automatycznie podświadomie się odsuwam ( wcześniej tak nie miałam) jakoś zaczęło mnie bardzo to dobijać. Nie wiem co mam zrobić.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.