Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Eozyna92

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Eozyna92's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Dziękuję, szczerze mówiąc problem polega na tym, że wychowałam się na wiosce z myśleniem, że jak nawet jak pije ale nie bije to nie ma problemu. Tym bardziej, że mój ojciec był przykładem tego, który pił i się awanturował. Sama popełniłam pewnie błąd, że nie postawiłam jasnych granic, ale tak jak napisałam związek był ucieczką przed awanturami w domu, więc i tak widziałam pozytywną różnicę pomiędzy tym co było. Najtrudniejsze jest to, że jak wspomniałam nikt z jego najbliższego otoczenia nie widzi najmniejszego problemu i ja już sama pogubiłam się w tym na ile "się czepiam".
  2. Witam, mam 28 lat i od prawie 5 jestem w związku, niestety pojawia się problem pomiędzy mną a partnerem, ponieważ jestem dość mocno wyczulona/przewrażliwiona na punkcie alkoholu. Narzeczony przynajmniej 3-4 razy w tygodniu wypija co najmniej 4pak piwa. Dochodzi do tego, że mamy na tym tle spore kłótnie, w zasadzie zawsze były, bo o ile na początku próby rozmawiania kończyły się na zapewnieniu zmiany, tak teraz słyszę cały czas że to jest moja wina - jestem typem domatora i sporego introwertyka, więc twierdzi, że fakt spędzania czasu w ten sposób rekompensuje sobie piwem. Dodatkowo cały czas powtarza, że to ja szukam sobie dziury w całym i jestem przewrażliwiona bo przecież wypija piwo i idzie spać (faktycznie jestem DDA). Największy problem polega na tym, że ja nie potrafię się z tym pogodzić, i uważam, że jest to juz uzależnienie, natomiast jego rodzina nie widzi w tym najmniejszego problemu i często podczas zwyczajnych wizyt sama kupuje mu piwo i namawia do picia, więc tym bardziej moje zdanie jest przez niego bagatelizowane albo kontrowanie stwierdzeniem, że nie zapewniam mu wystarczającej ilości zbliżeń intymnych i codziennych rozrywek, a pomijając wypicie piwa nie zaniedbuje chodzenia do pracy. Dochodzi do tego, że jak sięga po piwo to czuje do niego wstręt i obrzydzenie, mam wrażenie że graniczące z nienawiścia- do człowieka którego kochałam. Wiem, że ciężko ocenić sytuację pod kątem wyłącznie krotkiego opisu, ale proszę o opinię czy jest to faktycznie możliwe, ze problem leży właśnie we mnie i traumach z dzieciństwa? Przez 3 lata wspólnego mieszkania nie zdarzył się ani 1 tydzień żeby nie sięgnął po piwo, a próby proszenia o wypicie 1/2 w ciągu wieczora kończą się stwierdzeniem jaka to różnica skoro i tak pije a jest spokojny.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.