Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

mgogula

Użytkownik
  • Zawartość

    5
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez mgogula

  1. Dziękuję za informację. Wczoraj wieczorem musiałem podjechać do znajomych, żeby zrobić zdjęcia. Znowu miałem to samo, ale jak zacząłem mieć duszności i chwytać się za serce powiedziałem, że mam taką dolegliwość. Oni to oczywiście zrozumieli, dali napić się wody. Przeszło mi dopiero po 15 - 20 minutach.
  2. Może się stresuję, ale właściwie nie ma czego się stresować. Nie byłem u psychologa. A nie lepiej do psychiatry z czymś takim? Dodam jeszcze, że od szkoły podstawowej obgryzam paznokcie. Udało mi się rzucić na 2 lata w 2015 roku. Czytałem, że z tym może już pomóc psychiatra. Myślę, że to muszę sobie poradzić z tymi problemami, ale co wybrać? Psychiatra, czy psycholog?
  3. Czy byłby ktoś w stanie mi pomóc? Coś podpowiedzieć? Dodam, że dziś byłem na placu zabaw z dziećmi. Spotkałem dawnego kolegę. Normalnie rozmawialiśmy i po około 15 minutach zacząłem mieć znowu napięcia. Na szczęście po około 5 minutach przeszło. Zaczyna się to pojawiać codziennie w normalnych sytuacjach :(
  4. Witam drogich forumowiczów. Chciałem się podzielić z dolegliwością, która mi się ostatnio coraz częściej przydarza i prosić o pomoc, doradztwo co mogę z tym zrobić, by to rozwiązać, jeśli to możliwe. Mam obecnie 38 lat. Zonę, dwójkę dzieci, firmę prosperującą w miarę dobrze, ale oczywiście idzie to w parze ze stresem, jeśli coś idzie nie tak - trzeba rozwiązywać różne problemy. Jestem osobą towarzyską, lubię spotkania. Lubię ludzi, ludzie lubią mnie. Nie mam większych problemów z nawiązywaniem kontaktów, ale mimo to mam pewien problem, który znowu się zaczął nasilać, ale w innej postaci niż kiedyś. Moja mama zmarła, kiedy chodziłem do 7 klasy podstawowej. Tata zmarł, kiedy studiowałem. Oboje na raka. Po jakimś roku, kiedy mój tata zmarł miałem straszne napady duszności, szczególnie w nocy. Nie mogłem zasnąć. Zasypiałem czasem o 4, czy 5 nad ranem. Żeby nie mieć duszności starałem się odwrócić jakoś uwagę i grałem na kompie, czasem się masturbowałem - dosłownie. To mi pomagało. Potem to się nasiliło i kiedy jechałem pociągiem musiałem wychodzić z przedziału, zdarzyło się też, że wyszedłem z zajęć z moim promotorem - mówiłem, że muszę wyjść, bo jest mi bardzo duszno. Na początku promotor myślał, że jestem po jakiejś imprezie, ale dotarło do niego, że jednak mam takie dolegliwości. Zdarzało się, że jadąc autobusem wysiadałem na wcześniejszych przystankach, bo duszności były bardzo duże. Wiedziałem, że jestem zdrowy, bo próbowałem to rozwiązac u lekarzy. Miałem różne badania EKG, wytrzymałościowe i różne takie, których nie pamiętam nawet, ale wyszło, że po prostu mam nerwicę. Pewnego dnia jadąc autobusem, kiedy miałem spore duszności powiedziałem sobie "KONIEC, albo zejdę, albo to przetrzymam". Przetrzymałem! I miałem spokój na kilka lat. Potem się ożeniłem. Przez jakiś czas było ok. Wróciły duszności np. podczas prowadzenia samochodu. A po imprezie, gdzie było więcej alkoholu to na kolejny dzień wyskakiwałem z łóżka i trzymałem się za serce, bo wydawało mi się, że mam zawał. I tak było po prawie każdej imprezie z alkoholem. Po 3 latach rozwód. Po roku poznałem obecną żonę. Ten stan rzeczy, czyli wydawające się zawały serca (oprócz duszności w samochodzie) utrzymywał się cały czas. Ale tylko po imprezach z udziałem alkoholu (większej ilości). Więc 3 razy w roku. Pijąc nie zastanawiałem się, że na drugi dzień będę się źle czuł. Dopiero zasypiając kolejnego dnia miałem już świadomość co może mnie spotkać, więc może sam się nakręcałem. Nie wiem, jak to się stało, ale jakoś sobie z tym poradziłem - przeszło mi na kilka lat. Stan obecny: Wyskauje z łóżka trzymając się za serce. Podobnie, jak wcześniej podczas tego incydentu ledwo łapię oddech. Dopiero po uspokojeniu się jest ok. Takie coś już nie dotyczy sytuacji po większych imprezach, ale w nomralnym dniu w tygodniu nie pijąc alkoholu nawet kilka tygodni. Ale co mnie martwi najbardziej to ta sytuacja, która mi się zdarza coraz częściej Przyjeżdza do mnie handlowiec na umówione spotkanie, żeby podpisać ze mną umowę ws dystrubucji jakiegoś tam produktu, czy mam spotkanie z doradcą kredytowym, czy jestem u znajomych, których dawno nie widziałem i mam takie uczucie, jakby zaraz mi serce się miało zatrzymać. Uczucie, jakby lewa strona klatki piersiowej była napięta. Zaczynam się tam dotykać. Głęboki oddech nic nie daje. Muszę wstać, przeprosić i wyjść do okna. Albo zdarza się, że nie zdążę i chwytam się za serce i zachowuje się, jakbym miał jakąś padaczkę, ruchy, jak robot. Wtedy również przepraszam i się jakoś tłumaczę. Czasami podczas spotkania już myślę o tym, by mi się coś takiego nie przydarzyło (wiem, że to nie pomaga), ale finalnie to się dzieje To moja historia. Co radzicie?
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.