Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Moczul97

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Moczul97's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Cześć, Nazywam się Igor i mam 24 lata. Od 16 roku życia zmagam się z falą związkowych niepowodzeń, które odcisnęły duże piętno na mojej osobowości i postrzeganiu świata. Moją największą wadą było to, że zawsze za bardzo się starałem i poświęcałem dla dziewczyn, które darzyłem sympatią. Twierdziłem, że to takie "męskie" i potrzebne, ale okazywało się, że wszystko odwracało się przeciwko mnie. Chciałbym zwrócić się do Was o pomoc, ale najpierw chciałbym przestawić Wam, co mi dolega na przykładzie mojego największego, miłosnego zawodu. Będąc w maturalnej klasie w liceum poznałem dziewczynę, która bardzo mi się spodobała. Zacząłem za wszelką cenę próbować nawiązania kontaktu, nawet wystalkowałem jej facebooka, żeby mieć możliwość popularnego w dzisiejszych czasach "zagadania przez internet". Jednak ona ciągle mnie spławiała, odpisywała lakonicznie lub wcale. Nie demotywowało mnie to i ciągle się starałem (w sumie z pół roku). Co w moim odczuciu jest straszne - przez to, że mnie ignorowała, podobała mi się jeszcze bardziej i jeszcze bardziej chciałem jej zaimponować, aż w końcu z dziwnego powodu nie mogłem przestać o niej myśleć. Po upływie wspomnianego pół roku stwierdziłem, że jestem żenujący i powinienem przestać, bo poniżam się i nie daje jej żyć przez swoje ciągłe próby, które i tak nie przynoszą żadnych efektów. Oczywiście zanim odpuściłem minęło trochę czasu, ale tak naprawdę do teraz nie potrafię przestać o niej myśleć a minęło już dobre 6 lat. Ale przechodząc dalej - przyszedł dzień studniówki. Dziwnym trafem jeden z moich kolegów zaprosił ją jako osobę towarzyszącą (wyglądała ślicznie i czułem się mega niekomfortowo). Podczas studniówki ignorowała mnie, jak to już było w jej zwyczaju, ale ja starałem się nie myśleć o niej za dużo i próbować cieszyć się moim ostatnim wieczorem z tak dużą grupą znajomych. Na studniówce pojawiła się dziewczyna (przyszła jako partnerka mojego kolegi, była z innej szkoły, ale rocznik ten sam), a więc nie zwlekałem i żeby wkręcić ją trochę w zabawę, zaprosiłem ją do tańca (była spięta, bo poza tym kolegą nie znała nikogo). Podczas tańca zaczęliśmy rozmawiać i o dziwo bardzo dobrze nam się rozmawiało. Przegadaliśmy i przetańczyliśmy w sumie całą studniówkę razem i pomyślałem, że to może znak żeby się w końcu ogarnąć i wykorzystać fakt iż poznałem dziewczynę, która jest w porządku i z którą znalazłem wspólny język. Dzień po studniówce zaprosiłem ją na spacer, potem do kina, potem znowu na spacer i w końcu ona zaprosiła mnie do domu (nie uprawialiśmy seksu - do dzisiaj jestem prawiczkiem). Nasza znajomość bardzo kwitła i było miło, dopóki nie odezwał się mój największy crush. Napisała mi, że chce się ze mną spotkać i pogadać. Oczywiście zapominając o wszystkim, jak wariat wsiadłem na rower i pojechałem do niej (mieszkała w sąsiednim mieście jakieś 10 km od mojego). Zostawiłem rower pod jej domem i poszliśmy na spacer. Od początku czułem się bardzo niezręcznie, bo nie wiedziałem dlaczego nagle napisała do mnie (nie pisałem do niej łącznie z 2 miesiące). I w końcu zebrała się na odwagę żeby mi powiedzieć, że jest we mnie zakochana od dawna, tylko bała się to powiedzieć, ale zazdrość którą wywoływała w niej dziewczyna z którą się spotykałem była tak duża, że już nie może dłużej milczeć. Zamurowało mnie. Byłem pewny, że jestem dla niej frajerem i sługusem jak czegoś potrzebowała. Byłem na rozstaju. Nie wiedziałem, co mam postąpić, bo nie chciałem krzywdzić studniówkowej miłości, ale jednocześnie serce rwało się do tej pierwszej. Wyznałem jej, że też jestem w niej zakochany mimo tego, że mnie ignorowała i traktowała jak powietrze. Jednocześnie wzięło ją na te wyrzuty, jak powiedziała, że namieszała i całowała się z jednym z moich kolegów. Nawet to mi nie przeszkadzało. Byłem tak szczęśliwy, że odwzajemniła uczucie, że aż łzy zaczęły mi lecieć z oczu. Przytuliłem ją i poczułem, że jej to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie - podoba jej się. Nie chce rozpisywać się o tym co było dalej, ale jak możecie się domyślić tak zafiksowałem wokół obu dziewczyn, że koniec końców obie się ode mnie odwróciły, a ja zostałem z depresją o której nikomu nie powiedziałem. Kolejny akapit który wyjaśni skąd po tylu latach powrót żalu i smutku. Wczoraj skończyłem oglądać serial Sex Education ( bardzo mądry, poruszający problemy seksualności i moralności, a także pochodzenia młodzieży). Łyknąłem cały serial w jeden dzień, tak mnie wciągnął i wszystko było okej dopóki się nie skończył. Wtedy dziwnym trafem poczułem smutek, przeszywająco pustkę i przypomniałem sobie o wszystkich niepowodzeniach w liceum, a szczególnie o tym które wyszczególniłem w poprzednim akapicie. Uswiadomiłem sobie, że mam 24 lata, jestem wysokim, uprzejmym i inteligentnym gościem, a od kilku lat nie potrafię okazać uczuć kobietom. Przez okres studiów przewinęło się mnóstwo wspaniałych dziewczyn, których nie potrafiłem docenić i wszystkie moje spotkania mimo dobrego początku, kończyły się uczuciem pustki na końcu i wyjałowienia z uczuć, przez co z dnia na dzień przestawałem czuć cokolwiek, bez żadnego konkretnego powodu. Bardzo proszę was o pomoc i ewentualną diagnozę mojej sytuacji, bo ciężko mi tak żyć, a za duży jestem żeby kolejną noc siedzieć w kiblu, płakać, a jak ktoś przychodzi to udawać, że oglądałem "Mój przyjaciel Hachiko" dlatego mam takie załzawione oczy. Wierzę, że ktoś z Was też zmaga się z takimi rozterkami i pomoże mi zdiagnozować problem. Dziękuję.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.