Jestem opiekuńcza,i służba,.wiem tak sobie nauczyłam to mam. Mąż zawodzi i przywozi mnie z pracy bo ma po drodze i na te same godziny i gdy wracamy on kładzie się bo jest zmęczony, źle się czuje i ciągle mówi że niedługo umrze, zje obiad ,napali w piecu i odpoczywa po czym zasypia i budzi się o np.21 myje się i wtedy budzi się do życia. I obraża bo ja jestem nie do życia idę spać i tak w kółko. Nic nie dają rozmowy bo on nie słucha. Zawsze jest moja wina zawsze. A jak coś mówię że źle robi to mi mówi żebym się z nim rozwiodla. Już mam dość ale jeszcze za mało siły żeby odejść.