Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

AnonimZ

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

AnonimZ's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Kobieta 22 lata. Zastanawiałam się już od dłuższego czasu czy pójść do psychologa. Ale trochę się zaraziłam, bo byłam parę razy. Ale w ogóle mi nie pomógł. Mam miliony myśli na raz. Ale gdy mam co kolwiek powiedzieć na głos to nagle zapominam co chciałam powiedzieć, nagle wmawiam sobie, że może to jest chwilowe. Ale zaczęłam czytać jakiś tekst o depresji. I uświadomiłam sobie, że faktycznie mogę ją mieć. Moje obawy/uczucia/myśli nie są chwile. Myślę o tym wszystkim dniami i nocami, miesiącami. Pomimo tego że moje życie „z zewnątrz” może się wydawać super to dla mnie takie nie jest. Bo przecież mam narzeczonego który mnie kocha i jest bardzo dobrą osobą, mam wspaniałych rodziców i przyjaciół. Ale jednak cały czas czuję taką pustkę. Hmm nie wiem jak do końca to wszystko nazwać. Ale cały czas wszystko widzę w szarych barwach. Wstaje rano i zastanawiam się po co wstaje. Skoro to całe życie nie ma sensu. Ostatnio stwierdziłam, że człowiek żyje po to żeby umrzeć. Żyje dla pojedynczych szczęśliwych momentów. Tylko to są chwilę, a życie nie składa się tylko z chwil. A mam wrażenie że u mnie tych „chwil szczęścia” jest bardzo mało. Teraz mamy wyjechać za granicę bo nowa praca, większe zarobki, nowe otoczenie i jest ładniej. Ale co z tego. Przez pół roku będzie lepiej. Ale później jest nadal szara rzeczywistość. Brak tolerancji u ludzi, codzienna monotonia. Bo tak przecież wygląda życie. Wstajesz idziesz do pracy, idziesz spać i tak w kółko. To nie ma żadnego większego sensu. Jestem w dobrym związku, ale czy szczęśliwym ? Cały czas czuję że może to nie jest to. Ale czemu by miało nie być. Skoro Szymon mnie wspiera, zawsze mogę na niego liczyć, chcę cały rozwijać nasz związek, stara się, spędzamy miło czas. I nie ma powodu żeby to nie było „to”. A jednak. Nie chcę tak łatwo odpuścic. Bo jesteśmy razem już 4 lata, jesteśmy narzeczeństwem, mieszkamy razem. I wiem, że powodem tego że według mnie nie układa się w związku może być to że może mam depresję. A nie chcę kończyć, a później tego żałować. Bo myślę że mogło by tak być. Problem jest w tym że nie wiem czego chcę. Nie wiem co sprawiłoby żebym była szczęśliwa. Zaczęłam medytować, „bo wtedy jest lepiej/lżej”, ale tego nie czuje. Nie jestem wstanie nawet przez minutę nie myśleć o problemach. Moja siostra mi powiedziała że wie że ciężko się skupić „bo myślisz o tym, że coś bzyczy, że muszę nastawić pranie itd” tylko ja o tym nie myślę przy medytacji. Myślę o tym po co to wszystko ? Po co wstawać rano ? Czemu jestem nie szczęśliwa skoro nie mam do tego powodu ? Czemu inni są szczęśliwi a ja nie, skoro nasze/moje życie jest takie podobne ? Wiem że to strasznie brzmi. Ale hmm nie wiem jak to nazwać „lubię” jak moi przyjaciele mają jakiś problem. Nie dla tego że lubię jak jest im źle tylko lubię to że nie myślę wtedy o swoich problemach tylko o innych. Moim jedynym „sposobem” na to żeby nie myśleć jest spanie. Każdy się śmieje „Jezu Zosia ile ty śpisz. Mógłbyś przespać życie”. Ale to jest jedyne co mi pomaga. To jest jedyny sposób żebym miała spokój. Jestem poprostu zmęczona. Ale nie fizycznie tylko psychiczne. Kiedyś nie rozumiałam co to znaczy. Ale od dłuższego czasu już wiem. Brakuje mi tego kiedy jeszcze jakieś dwa lata temu miałam tak że myślałam o tym „jakie życie jest fajne”. A nie tak jak teraz myślę w kółko „jakie życie jest straszne/jakie życie jest bez sensu”. Mam 22lata. Osoby w moim wieku myślą o pierdolach i „śpią spokojnie”, a ja tak nie potrafię. Wiem że nie można się porównywać do innych, ale w tym przypadku chciałbym mieć jak inni. Chciałbym przez chwilę „nie myśleć”. Kiedy ktoś mnie pyta czy wszystko jest u mnie ok ? Odpowiadam że tak, bo nie chcę słuchać „Zosia życie jest piękne i składa się z szczęśliwych chwil i trzeba je doceniać”. A ja w to nie wierzę. Nie którzy poprostu są naiwni, bo myślą że życie jest takie piękne, albo może poprostu są szczęśliwi. Cały czas nurtuje mnie to że „Czemu ja miałam bym mieć depresję?” Skoro mam takie lekkie i przyjemne życie. Tylko dla mnie ono takie nie jest. Nie widzę jego sensu. Dni/miesiące/lata są dla mnie kolejnymi numerami, które nie mają sensu. Które poprostu mijają i tyle. Nie widzę tego powodu żeby cieszyć się z życia. Myślę, że nie warto mówić o swoich problemach, bo nikt mnie nie rozumie. I tylko usłyszę poraz setny te same bezsensowne pocieszenia lub nudne frazesy z internetu. Moim marzeniem jest być szczęśliwym i poprostu już tyle nie myśleć.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.