Jestem studentem, mam ok 20 lat. Moja mama od kiedy pamietam miala problem pieniedzmi. Kupowala wiecej na ile mogla sobie pozwolic, czesto pakujac sie w chwilowki. Tak naprawde, utrzymywali mnie jej rodzice, a moja mama takze polega na ich ''pomocy'' finansowej. Tak jest do dzisiaj i gdy mamy rodzice odmawiaja pozyczki, mama szantazuje ich emocjonalnie i wychodzi z ich domu. Dziadkowie 'miekna' i nastepnym razem daja znow pieniadze. Kolo sie zamyka.
Nie zyje w nedzy, ale uwazam, ze gdyby nie dziadkowie, mialbym niemaly problem. Dziadkowie nie beda zyli na zawsze, a mama juz od parunastu lat nie zmienia zachowania: kupuje nowe rzeczy, ktore za chwile sprzeda za wiele mniejsza cene (jak np. samochod) lub wyrzuci.
Kiedy pytam sie co zrobila z pieneidzmi ktore dostaje z rzadu, obraza sie i mowi, ze jestem gowniarzem, ktory nie moze pyskowac. Potem juz nie chce rozmawiac, przerywa rozmowe.
Mama przeszla przez maleznstwo z alkoholikiem i rozwod. Dziadkowie mowili, ze w mlodosci byla bardziej promienna. Teraz moja babcia zachowuje sie 'mlodziej' niz moja mama ktora sie latwo obraza, przejmuje czyms i ma problemy ze snem.
Kiedy tlumacze mamiem, zeby poszla do psychologa, ona nie widzi problemu z tym pseudo-zakupoholizmem, a jedynie rozwaza tabletki na depresje, gdyz jest czesto zestresowana. Neurolog powiedzial, ze nie jest tabletki nie sa wymogiem dla niej i nie przepisal jej nic.
Probowalem ja przekonac do jakiejs terapii albo przynajmniej diagnozy, ale ona sie chce chodzic na zadne terapie 'bo nie jest nienormalna'. Znow sie obraza i przestaja ze mna rozmawiac.
Jak moge przekonac taka osobe do diagnozy i ewentualnej terapii? Uwazam, ze musi jej pomoc profesjonalista ktory wytlumaczy jej co robi zle albo sprawi ze sama to zrozumie.
Jak sprawic, by matka poszla na terapie (zakupoholizm)
w Problemy w związkach
Napisano · Edytowano przez Hottthot
Hej!
Jestem studentem, mam ok 20 lat. Moja mama od kiedy pamietam miala problem pieniedzmi. Kupowala wiecej na ile mogla sobie pozwolic, czesto pakujac sie w chwilowki. Tak naprawde, utrzymywali mnie jej rodzice, a moja mama takze polega na ich ''pomocy'' finansowej. Tak jest do dzisiaj i gdy mamy rodzice odmawiaja pozyczki, mama szantazuje ich emocjonalnie i wychodzi z ich domu. Dziadkowie 'miekna' i nastepnym razem daja znow pieniadze. Kolo sie zamyka.
Nie zyje w nedzy, ale uwazam, ze gdyby nie dziadkowie, mialbym niemaly problem. Dziadkowie nie beda zyli na zawsze, a mama juz od parunastu lat nie zmienia zachowania: kupuje nowe rzeczy, ktore za chwile sprzeda za wiele mniejsza cene (jak np. samochod) lub wyrzuci.
Kiedy pytam sie co zrobila z pieneidzmi ktore dostaje z rzadu, obraza sie i mowi, ze jestem gowniarzem, ktory nie moze pyskowac. Potem juz nie chce rozmawiac, przerywa rozmowe.
Mama przeszla przez maleznstwo z alkoholikiem i rozwod. Dziadkowie mowili, ze w mlodosci byla bardziej promienna. Teraz moja babcia zachowuje sie 'mlodziej' niz moja mama ktora sie latwo obraza, przejmuje czyms i ma problemy ze snem.
Kiedy tlumacze mamiem, zeby poszla do psychologa, ona nie widzi problemu z tym pseudo-zakupoholizmem, a jedynie rozwaza tabletki na depresje, gdyz jest czesto zestresowana. Neurolog powiedzial, ze nie jest tabletki nie sa wymogiem dla niej i nie przepisal jej nic.
Probowalem ja przekonac do jakiejs terapii albo przynajmniej diagnozy, ale ona sie chce chodzic na zadne terapie 'bo nie jest nienormalna'. Znow sie obraza i przestaja ze mna rozmawiac.
Jak moge przekonac taka osobe do diagnozy i ewentualnej terapii? Uwazam, ze musi jej pomoc profesjonalista ktory wytlumaczy jej co robi zle albo sprawi ze sama to zrozumie.
Z gory dzieki za kazda profesjonalna porade!