Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Shaadow

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Shaadow's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witam, Mam 22 lata i problem który wydaję się że rozumiem ale jednak nie potrafię go rozwiązać ponieważ trwa już bardzo długo. Pomyślałem że może ktoś tu mnie wesprze, albo ew. wyrzucę to z siebie. Zacznę od tego że nigdy nie miałem wiekszych problemów z dziewczynami, nie byłem nikim specjalnym oczywiście ale powiedzmy że nie martwiłem się czy ktoś bedzie u mojego boku. Wszystko przebiagało tak jak powinno w życiu nastolatka, zauroczenia, błędy, wnioski. Początek tej sytuacji (bo problem pojawił się później) to pozananie przeze mnie w wieku 16 lat takiej fajnej dziewczyny totalnie przypadkiem na internecie jak się później okazało z mojego miasta, troszke rozmowy troszke spotkań - coś było w powietrzu. zaprzyjaźniliśmy się, nawet bardzo, wspólne spacery rozmowy wiadomo wszystko pięknie. W miarę upływu czasu ona się do mnie przybliżała a ja od niej uciekałem, stopa przyjacielska była dla mnie bezpieczna. Aczkolwiek po kilku sytuacjach powiedziałem sobie ze trzeba spróbować, teraz może wybielam wspomnienia ale było najlepiej na świecie - że się mocno zakochałem tego jestem pewien. 2 lata naszego związku skrócę do tego że raz było dobrze raz było bardzo źle. wiele fajnych momentów których do dziś nawet w ułamku nie miałem. Aczkolwiek rozpadło się, Ona do innego miasta ja sam z tą pustką. wydawało mi się że się pozbierałem baa, nawet dziewczyne nową znalazłem, jakby na tym historia się zakończyła byłoby świetnie ale to własnie tu zaczynają się moje problemy. Ona dowiadując się że ja sobię to wszystko poukładałem i radze sobie nagle odnowiła kontakt i była gotowa to naprawiać, myślałem że nowa dziewczyna pomoże mi o niej zapomnieć ale tak sie nie stało i oczywiście ja głupi wybrałem najgorzej, zdrade. Nie wiem co sobie myślałem, że chyba wszystko bedzie jak dawniej, ale nie było bo znowu zostałem sam. nie wiem czy to był taki żarcik czy chodziło tylko o seks. sytuacja zniszczyła mi głowe, skrzywdziłem niczego niewinną osobę i a moja ex już rozglądała się za kimś nowym. znienawidziłem ją a jednocześnie zaczynałem mieć lekką obsesje na jej punkcie, przyglądałem się jak sobie układa wszystko z kimś innym i kombinowałem tylko jak nas razem znowu naprawić - przez rok. cały 1 rok. Był nawet moment że ona zdradziła swojego chłopaka ze mna ( ku**a jak to pisze to widze jakie to było chore ). czas w ciągu dnia w wiekszości przeznaczałem na analizowanie co zrobić zeby było dobrze czego nie robić ogólnie jak ją odzyskać, i tak naprawde robiłem to wszystko bo jakiś kontakt mieliśmy czasem przez 3 msc gadaliśmy codziennie przez tel a czasem była cisza. poprostu byłem szcześliwy jak z nią byłem i chciałem żeby to wróciło. nie wyobrażałem sobie mnie z nikim innym. jakiś syndrom sztokcholmski masakra. praca nawet była ciężka bo myślałem tylko o tym, brałem zwolnienia żeby się nawalić i nie myśleć aż w końcu mnie wyrzucili. było coraz gorzej bo ja tylko próbowałem do niej wrócić, jak dzwoniła to nieważne co robiłem odbierałem jak się spotykaliśmy to gadałem jakieś głupoty udawałem że się ciesze ze wszystko u niej dobrze bo nie chciałem nic zepsuć, ale dziewczyny jak to dziewczyny ich nie oszukasz, ona czuła że mi zależy tylko na powrocie do niej i zawsze mówiła że to się nie stanie. nasza relacja była już dla niej nudna bo tylko jedno i jedno więc straciliśmy kontakt. nie wiem jak ale udało mi się jeszcze bardziej załamać, to było w styczniu tamtego roku. wtedy naprawde sobie uświadomiłem że koniec z tym i trzeba się ogarnąć. było ciężko ale poszedłem na studia i nawet dostałem najlepszą pracę jaką mogłem. myślałem jeszcze o tym ale rzadziej. cały rok była miedzy nami cisza, ja się podnosiłem i nawet fajnie mi to wyszło a ona studiowała. i tak o niej myslałem co jakiś czas. no i dochodze do tego co się dzieje teraz, na początku tego roku odezwała się do mnie, spotkaliśmy się opowiedziała mi o jej nieudanym związku miedzy innymi. nie przyszła po to żeby do mnie wracać, sam z siebie kontakt się odnowił, pomyślałem że może się zmieniła dorosła w końcu już mamy 22 lata, stare nawyki nam zostały i spaliśmy ze sobą... byłem ciekawy jak się to skończy, czy okaże się ze po tylu wybojach i gównie inaczej podejdziemy do sprawy i naprawimy to jak trzeba, ale po jakimś czasie jak dałem po sobie poznać że wgl myśle o tym to bardzo szybko wyjaśniła sprawe że to jest wgl niemożliwe i że to że tam ze sobą 3 razy spaliśmy to był błąd i juz nie mozemy tak robić. ja nie wiem czy to taka prawdziwa miłość czy jakaś choroba psychiczna że ja się daje tak traktować i dalej licze że się kiedyś ułoży. męczy mnie już to, chciałbym żeby było dobrze ale ja już nie wiem co jest dla mnie dobre. jak mam z nią kontakt to jest źle jak nie mam jeszcze gorzej, teraz gadamy i udajemy kumpli. ona jest przekonana że ja się nie zmieniłem i dalej mi na niej zależy. wiem że w tej historii jestem idiotą ale czuje się totalnie bezsilny, tak jakbym to nie ja decydował. ale wiem jedno - nie warto być kumplami po związku...
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.