Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Kwiat_muzyki

Użytkownik
  • Zawartość

    18
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Kwiat_muzyki

  1. Naprawdę ciężką sytuację opisałaś. Myślę, że jedynym wyjściem jest po prostu wyprowadzić się z domu i zacząć żyć własnym życiem. Zapewne zachowanie matki się nie zmieni, musisz sama zawalczyć o własny spokój psychiczny. Na Twoim miejscu porozmawiałabym z chłopakiem o tym, że chciałabyś się odciąć od rodziny i poprosiłabym go o wsparcie w tych ciężkich chwilach. Jeżeli mu na Tobie zależy to będzie przy Tobie, nie możesz brać odpowiedzialności za słowa i czyny własnej matki. Ale jeżeli chcesz wsparcia od strony swojego chłopaka to on powinien być świadomy całej sytuacji.
  2. Z jednej strony Twój mąż ma prawo mieć koleżanki w pracy, zaufanie to podstawa, ale z drugiej strony w dzisiejszych czasach od pisania, dzwonienia do siebie, długich rozmów tworzy się bliższa więź, dlatego nie dziwię się Twoim obawom. Myślę, że tylko spokojna, szczera rozmowa z mężem jest najlepszym rozwiązaniem. Ale bez krzyków i wyrzutów, po prostu powiedz mu, co czujesz, opisz sytuację z Twojego punktu widzenia. Może spróbuj usiąść z nim i spróbować po prostu porozmawiać o tym, co robił w pracy, jakie ma obawy, co się wydarzyło, może mu takich rozmów brakuje? Albo o czymś innym... albo wprost zapytać go, dlaczego nie porozmawia z Tobą o tematach, które porusza z koleżanką. Możesz też delikatnie zasugerować jakby on się czuł gdybyś miała kolegę z którym byś prowadziła długie, codzienne rozmowy.
  3. Kiedyś jeszcze na początku związku z moim ex miałam podobnie, że gapił się strasznie na inne dziewczyny idąc ze mną, albo oglądał się za nimi. Powiedziałam mu wprost, że mi się to nie podoba i ma przestać tak perfidnie to robić i w sumie poskutkowało. Twierdził, że robił to nieświadomie i że postara się hamować. Także dla chcącego nic trudnego
  4. Cześć wszystkim, dziękuję za wasze odpowiedzi. Etap milczenia trwa, i muszę szczerze powiedzieć, że jest ok, wiadomo, dziwnie tak bez kontaktu z własną matką, ale po tych przykrościach, które pisała czuję się lżej. Natomiast rozmawiałam z babcią ( matką mojej mamy ) i namawia mnie do tego bym się mimo wszystko do niej odezwała. Powiedziała, że trochę nagadała mojej mamie, żeby przestała się wtrącać w moje życie. Nie wiem czy cokolwiek jest w stanie wpłynąć na moją matkę. Jej partner był zawsze po mojej stronie, jak mu się nie układało z moją mamą to dzwonił się wygadać, i potem oczywiście była awantura z moją matką że " knujemy za jej plecami". Potrafiła nawet rzucać podejrzenia, że może mnie coś więcej z nim łączy, co było dla mnie porażką, bo on zawsze mnie traktował jakbym była jego córką, w końcu trochę lat już są razem. Przez jej awantury to już prawie w ogóle nie mamy kontaktu, tylko życzenia na święta sobie wysyłamy. Z resztą prawda jest taka, że można by napisać książkę o jej dziwnym zachowaniu w stosunku do mnie, to co tu piszę to tylko namiastka. Zbliża się dzień matki, i już wiem, że jeżeli tego dnia nadal się nie odezwę to dostanę wiadomość od niej jaka jestem okropna, bo nie pamiętam o własnej matce. Zastanawiałam się, czy może napisać do niej list, opisać w nim wszystko co myślę, ale powiem szczerze, że nie mam siły ani ochoty na ratowanie tej relacji wbrew sobie. Wiem tylko, że ze strony babci będę cały czas namawiana na to bym się odezwała, bo to moja matka. W mojej osobistej opinii uważam, że alkohol bardzo wpłynął na to jaka jest jak i jakieś poczucie zazdrości, że mi się w życiu jakoś układa, a ona jest nieszczęśliwa, ale przecież to jej nie usprawiedliwia, bo nawet nie chce sobie pomóc. A jak jeszcze kiedyś rozmawiałam z nią o tym, żeby poszła na terapię, że chcę jej pomóc, to był to taki słomiany zapał, poza tym też wiele razy przyłapałam ją na kłamstwie przez co jej nie ufam. Ale to typowe dla alkoholików niestety. Jak myślicie, powinnam napisać jej taki list w którym opiszę co mi nie pasuje? Nie chcę wysyłać sztucznych życzeń byleby tylko je wysłać.
  5. Jestem dokładnie tego samego zdania. Możesz jej również zapytać, że skoro uważa, że jesteś taki okropny i zły to dlaczego zdecydowała się na ślub z Tobą? Zobaczysz sam co Ci odpowie i wtedy będziesz wiedział co dalej robić. Powodzenia!
  6. Co mogę doradzić to przede wszystkim praca nad samym sobą. Już zrobiłeś krok do przodu, że zrozumiałeś swój problem, drugi krok to przyznanie się do błędu. Może spróbuj porozmawiać z żoną, że będziesz pracował nad swoim zachowaniem, zapewnij ją, że bardzo Ci na niej zależy i nie chcesz jej stracić, ale również wysłuchaj co ona ma do powiedzenia, jak się czuje i co uważa, że chciałaby zmienić. Zawalcz o to, co się posypało, by złożyć to w całość, powodzenia!
  7. Nawet nie masz pojęcia jak Cię doskonale rozumiem. Miałam bardzo podobną sytuację, może po krótce opowiem o tym, może w jakiś sposób Ci to pomoże w przemyśleniach. Wynajmowałam mieszkanie w dużym mieście, poznałam faceta, który był rolnikiem mieszkającym w domu ze swoimi rodzicami. Od początku byłam świadoma tego, że to ja będę musiała przeprowadzić się na wieś, ale tak jak piszesz myślało się na początku - jakoś to będzie, coś się wymyśli. Nie prawda. Człowiek zakochany nie myśli racjonalnie, robi wszystko żeby być blisko z tą osobą i nic innego się nie liczy. Po 1,5 roku oświadczyny - niczego nie byłam tak pewna w życiu jak tego, że chcę żeby to on był moim mężem. Znajomi, rodzina ostrzegali - przecież Ty tak kochasz życie w mieście, jak Ty się odnajdziesz na wsi? Nie słuchałam, myślałam, że jestem w stanie się poświęcić i zmienić całkowicie swoje życie dla tej jedynej osoby. Po zaręczynach przeprowadziłam się do niego. Jego rodzice też nie są konfliktowi. Kontakt też miałam z nimi dobry, ale to nie wystarczyło. U nas było jeszcze najgorsze to, że dzieliliśmy 1 kuchnię i 1 łazienkę, oni na dole, my na górze. Nie potrafię odpowiedzieć dlaczego przed ślubem nie zainterweniowałam, że nie jest dobrze. Po 3 latach bycia razem ślub. Po ślubie zaczęło się mocno psuć... Między innymi wpłynęło na to właśnie brak prywatności, brak chęci zmiany żeby np. zrobić oddzielne wejście czy chociaż drzwi na schodach, by nie było wolnej przestrzeni. On tez był mocno związany z rodziną, wszystkie urodziny, imieniny, święta trzeba było spędzać razem. Dla mnie było to mega męczące. Te dwa lata były na tyle chwiejne, że skończyły się rozwodem. A teraz? Wróciłam do swojego ukochanego miasta, znalazłam fajną pracę, znalazłam faceta, który chce ze mną tutaj żyć, mamy wiele wspólnych zainteresowań, wszystko się ułożyło tak jak zawsze tego chciałam. Podsumowując - porozmawiajcie poważnie razem na ten temat, nie ma co siebie zmuszać do wchodzenia w życie, którego Ty nie chcesz, bo to nic dobrego nie wróży. Przed ślubem warto ustalić takie ważne rzeczy jak wspólna przyszłość. Kochacie się, chcecie razem być więc na pewno wspólnie znajdziecie jakieś rozwiązanie, ale musicie być wobec siebie szczerzy. 3mam kciuki!
  8. Dziękuję za odpowiedź. Był taki czas, w którym tak jak piszesz starałam się zachować neutralny kontakt nie pisząc zbyt wiele na swój temat. Niestety po dłuższej konwersacji zawsze dochodził ten moment, kiedy sama zaczynała mnie prowokować negatywnymi wiadomościami. Gdy przestawałam odpisywać na nie, to schemat był taki sam, po czasie przepraszała mnie, obiecywała, że postara się już tak nie pisać, a potem znowu to samo. Wygląda to trochę jakby celowo chciała mi sprawić przykrość. Od miesiąca nie odpowiadam na jej wiadomości oraz telefony, jedynie wysłałam na święta suche ' Wesołych Świąt Wam życzę". Pewne dni byłam bombardowana telefonami, wiadomościami z cyklu - że jestem zadufana w sobie, że nie dostanę żadnych pieniędzy jak umrze ( z ubezpieczenia zdrowotnego, które sama chciała opłacać, mi na tym w ogóle nie zależy ), że Matkę która mnie urodziła mam w dupie, zachowuje się jak dziecko, że jestem tchórzem, bo jej wprost nie powiem, że nie chcę z nią kontaktu, jestem samolubem, itp... Szczerze już nie mam pomysłu na to, co dalej robić. Czy dalej milczeć, czy tłumaczyć się, dlaczego milczę, nie wiem... Strasznie męcząca jest ta relacja. Rozmawiałam na ten temat z moją ciocią, czyli siostrą mojej mamy, przyznała mi racje, że ona też miała podobnie, jak ich kontakt się zrobił częstszy, to były momenty, kiedy była atakowana jakimiś nieprzyjemnymi wiadomościami, typu jakieś brudy wyciągane z przeszłości, jakieś niemiłe wiadomości na temat mojej cioci rodziny, dzieci, tak jakby szukała tylko gdzie jej wbić coś w plecy. Nie rozumiem tego kompletnie.
  9. Szczerze współczuję Ci, jesteś po prostu nieszczęśliwie zakochany i nie uwolnisz się od tego uczucia dopóki będziesz miał z nią kontakt. Aby się uwolnić musisz całkowicie urwać kontakt, bo ona traktuje Cię jako pocieszyciela. Gdy jest jej źle, zadzwoni, spotka się ale nic poza tym. Trochę taki pies ogrodnika - sama nie weźmie, a drugiemu nie da. Ta znajomość działa toksycznie na Ciebie. Nie łódź się, związku z tego nie będzie, bo niestety ale jesteś dla niej tylko zabawką, przykre to, że ludzie potrafią sobie nawzajem sprawiać taką krzywdę.
  10. Myślę, że dobrze by było ustalić zasady widywania się z córką, żeby ona jak najmniej odczuła tą separację. Dzieci bardzo przeżywają rozstania rodziców. Po takiej wyprowadzce będziesz mógł spojrzeć na wszystko z boku, zastanowić się, czego byś chciał, gdzie Ci lepiej. Zobaczysz, czy żona próbuje nawiązać z Tobą kontakt, czy się interesuje. Gdybym była na Twoim miejscu skupiłabym się na sobie i swoim szczęściu oraz oczywiście szczęściu dzieci. Jeżeli faktycznie czujesz się nieszczęśliwy w tym małżeństwie i Twoja żona nie wykazuje chęci poprawy tego stanu to myślę, że warto zacząć wszystko od nowa. Nikt za Ciebie nie przeżyje życia, to Ty masz czuć się szczęśliwy, dąż do tego. Już zrobiłeś duży krok, reszta z czasem się ułoży tylko trzeba być cierpliwym i na spokojnie poukładać sobie wszystko w głowie. Zmiany są nie raz niezbędne w naszym życiu, spróbuj to odebrać jako nowy, lepszy początek.
  11. Witam serdecznie, Myślę, że w Twoim przypadku dobrym rozwiązaniem byłoby po prostu usiąść na spokojnie i wypisać sobie dobre i złe strony: zostania w tej relacji jak i wyprowadzki i rozpoczęcia nowego życia. Przemyśl sobie dokładnie czy aby na pewno uczucie do żony wygasło, zastanów się co kiedyś sprawiło, że wybrałeś właśnie tą kobietę na żonę, a jak jest teraz. Może wspólna szczera rozmowa wiele by zmieniła, może ona też czuje wypalenie w tym związku? 20 wspólnych lat to ogrom czasu, może jest jeszcze szansa aby to uratować. Na spokojnie zastanów się nad całą sytuacją, najlepiej wspólnie z żoną, może dojdziecie oboje do jakiś wniosków? 3mam kciuki
  12. Witam serdecznie, Odnośnie opisanej historii: wydaje mi się, że Twój były facet może mieć depresję, tłumione w sobie emocje z przeszłości, z którymi się nie uporał sam, na pewno kluczowa byłaby w jego wypadku terapia. Odreagowuje nerwami, czuje bylejakość życia, nic go nie cieszy... W tym wszystkim najważniejsze jest to, że to on sam musi chcieć pomocy i chęci zmiany. Co mogę poradzić Tobie? Myślę, że jedynym rozwiązaniem to starać się pogodzić z tym jak jest. Zdaję sobie sprawę, że jest to mega ciężkie uczucie, i może ono potrwać długi okres, ale nie jest to nieuleczalne. Potrafię sobie wyobrazić co czujesz, bo też zderzyłam się z odrzuceniem. Pogodzenie się z tym zajęło mi ponad rok czasu. Cały czas wracałam myślami do tej osoby mimo, że nie mieliśmy w ogóle kontaktu. Teraz minęło mało czasu, więc przechodzisz okres najgorszy, bo czujesz ogromną tęsknotę i niezrozumienie. Może Ci się nawet wydawać, że nic lepszego w życiu Cię już nie spotka - a to błąd. Uwierz mi, życie zaskakuje na każdym kroku, spróbuj zająć głowę czymś przyjemnym. Może zacznij czytać książki, wychodź z psem dalej na długie spacery, delektuj się przyrodą, może jakiś rower... Powrót do tej znajomości byłby ciężki, ten facet nie ma szacunku do Ciebie, a na takie traktowanie nikt nie zasługuje. Zatroszcz się o siebie, swoje dobro. Jeszcze zaświeci słońce
  13. To, co przeżyłaś jest straszne. Podziwiam, że mimo wszystko radzisz sobie i układasz sobie życie. Tego typu ciężkie przeżycia z przeszłości zawsze zostają w człowieku mimo upływu lat, dlatego warto rozmawiać z kimś o tym, co się czuje by móc pogodzić się z przeszłością. Myślę, że niezbędna jest tu terapia, to dobry krok do przodu. Tobie będzie lżej, może nawet relacja w związku się polepszy. Zastanawiam się czy tak wielka chęć posiadania dzieci nie jest spowodowana tym, że chcesz stworzyć model rodziny, której sama nigdy nie miałaś. Jeżeli mogę coś w tej kwestii doradzić, to myślę, że w pierwszej kolejności dobrze by było najpierw ustabilizować swoje emocje, myśli, uczucia poprzez terapię, a dopiero 'świeżym okiem' planować rodzinę. Jesteś młodą kobietą, masz czas na założenie rodziny, a może po studiach uznasz, że chcesz coś zmienić w swoim życiu, albo jeszcze pokorzystać z niego, np. podróżując? Skup się na sobie i swoim szczęściu.
  14. Dziękuję Ci za Twoją opinię. To fakt, da się z tym problemem żyć, często udaję, że go nie ma, tak jak ostatnio trochę urwałam kontakt z matką i funkcjonuję mimo, że gdzieś tam z tyłu głowy są różne myśli. Zobaczymy co życie przyniesie, na razie staram się ukrócać ten kontakt dla własnego spokoju psychicznego. Może coś do niej też dotrze, chociaż wątpię, bo już wcześniej próbowałam tą metodę, a i tak zwalała winę na mnie i nastawiała jeszcze rodzinę przeciwko mi robiąc z siebie ofiarę, szkoda gadać.
  15. Cześć wszystkim, mam 29 lat, mieszkam w dużym mieście z obecnym Partnerem. Po różnych przeżyciach z przeszłości udało mi się ułożyć sobie życie tak, bym czuła wreszcie spokój i radość. W ubiegłym roku wzięłam rozwód, spotkałam mężczyznę, z którym układa mi się naprawdę dobrze, mam pracę, mieszkam w miejscu, którym zawsze chciałam - generalnie czuję się ok. Moim problemem jest relacja z matką. Opisując w skrócie moją przeszłość - Moja mama wychowywała mnie sama, często zmieniała partnerów gdy byłam dzieckiem. W domu również pojawiał się alkohol. Jestem jedynaczką, więc od najmłodszych lat musiałam być samodzielna, nikt mi nie pomagał w niczym, wszystkie problemy musiałam nauczyć się rozwiązywać sama. W wieku 15 lat wyjechałam z mamą do Anglii, czas, który tam spędziłam wspominam jako jeden z najgorszych. Gdy tylko skończyłam 18 lat i mogłam o sobie sama decydować, postanowiłam wrócić sama do Polski. Poszłam do szkoły, znalazłam pracę, naprawdę radziłam sobie. Nie było łatwo, w między czasie miałam sporo nieudanych związków, w tym ostatni związek - małżeństwo, które skończyło się rozwodem. Teraz czuję, że wreszcie moje życie nabrało barw, wreszcie jestem w odpowiednim miejscu, z odpowiednią osobą. Ale moja mama wiecznie mnie krytykuje. Pomijając fakt, że żadnego z moich poprzednich facetów nie akceptowała, próbowałam utrzymać z nią kontakt chociaż neutralny - w końcu to moja matka. Ale co raz częściej mam ochotę po prostu ją zablokować na komunikatorze. Nie mogę jej nic powiedzieć, bo wszystko potrafi obrócić w coś negatywnego. Pisze do mnie z taką złością, jakby mi zazdrościła normalnego życia. Wypomina mi jakieś sytuacje, typu nieudane małżeństwo, teksty typu: "po co ten cały ślub był? Ta cała 'szopka'? Wszyscy mówili, że do siebie nie pasujecie, a Ty wiesz lepiej oczywiście. Nie wdepnij w kolejne gówno. " Dosłownie tu piszę. Kłamie, że reszta rodziny nie za bardzo chce do domu zapraszać mnie z moim aktualnym Partnerem. A wszyscy naprawdę go lubią. Wypomina mi, że kiedyś wysyłała mi pieniądze na utrzymanie... a to bardzo dawne dzieje były, bo już od kilku lat sama się utrzymuję. Jak napisałam o czymś pozytywnym co się wydarzyło to pisze, że nie mam pisać jakiego to zaje**stego życia nie mam... że później nie mam płakać jej w rękaw jak mnie skrzywdzi... Człowieka nie miała okazji nigdy poznać, a go ocenia. Bije od niej negatywna energia. Zastanawiam się, czy pisze to na trzeźwo do mnie, czy nie. Tak, moja mama jest alkoholiczką. Zdarzało się, że nawet była zazdrosna, że pisałam z jej obecnym partnerem ( jest z nim już kilka lat i ja mam z nim naprawdę dobry kontakt). Dla świętego spokoju przestałam. Raz pożyczyłam od niego pieniądze to miałam piekło jak się dowiedziała, mimo że przy najbliższej wypłacie od razu wszystko oddałam. Ubliża, potem przeprasza i tak w kółko. Jest mi przykro, że nie mam wsparcia u własnej matki, że nie mogę z nią normalnie rozmawiać na różne tematy. Nasze rozmowy staram się ukracać do minimum, o tym, co u mnie piszę bardzo ogólnikowo. Wcześniej już były takie momenty, że strasznie się kłóciłyśmy, aż uznałam, że musze z nią urwać kontakt, bo źle to na mnie wpływa, po takich wymianach zdań płakałam i byłam bardzo nerwowa. Ale czy to ok nie mieć z własną matką kontaktu? Nie mam ojca, a teraz mam nie mieć matki? Nie wiem jak mam reagować, co robić. Dziękuję za przeczytanie mojej krótkiej historii. Może ktoś podsunie mi jakiś pomysł jak oczyścić tą relacje.
  16. Jej zachowanie może być spowodowane tym, że coś przed Tobą ukrywa. Z jednej strony lubi Cię, ale nie chce się angażować w coś więcej, bo np. dawne uczucie do ex nie wygasło, lub jest ktoś inny. Wygląda to tak jakby jej było wygodnie być z relacji, której jesteś przyjacielem ' na zawołanie'. Jesteś wtedy, gdy czuje się samotna, bądź brakuje towarzystwa. Albo szczerze porozmawiacie na jakim etapie jest ta relacja albo wycofaj się z tego dla swojego spokoju.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.