Witam. Piszę bo chciałam się wygadac a może nawet poprosić o radę.. Mianowicie chodzi o to że nie radzę sobie że swoimi emocjami,tzn. każda blaha rzecz jest w stanie doprowadzic mnie do szału (dodam że cierpię na mizofonię) Czasem są takie dni że budzę się rozdrażniona,w złym humorze i wiem że będzie tak przez cały dzien. Pracuję w handlu co dodatkowo czasem pogarsza sprawę bo wiadomo jacy są klienci. Ale głównie moje zachowanie odbija się na moim związku. Jestem z narzeczonym 5 lat, jest między nami dobrze ale czasem wystarczy głupie kichnięcie,chrzakniecie czy cokolwiek innego żeby wyprowadzic mnie z równowagi..czuję się wtedy okropnie, robię się agresywna a czasem mam ochotę uciec gdzieś w kąt i płakać z bezsilności. Nie potrafię sobie z tym poradzic a cierpię przy tym ja i moi bliscy także. Jestem taka osoba która długo trzyma w sobie emocje ale jak miarka się przebierze to nie jest wesoło. Narzeczony mówi mi że przesadzam i mam panować nad sobą ale dla mnie to jest naprawdę trudne. Ciągle chodzę zestresowana bo wszystko mnie drażni.
