Witam. Jestem 28letnia kobieta mieszkająca z partnerem i nasza prawie 3 letnia córka. Wydaje mi się że mam ze sobą problem i nie potrafię sobie z tym poradzić. Mój partner potrafi mi mówić co robię źle i to nie raz, powtarza to non stop wręcz może chodzić za mną i mówić do mnie po czasie ja nie wytrzymuje, wybucham zaczynam krzyczeć, wyzywać i płakać, ostatnio zaczęłam walić pięściami w łóżko, podłogę cokolwiek, trzaskać drzwiami wiem że niema na to usprawiedliwienia i to ze mną jest cos nie tak ale zrobiłam to np dziś dlatego że miał zabrać nasza córkę na wycieczkę i mówi mi że przez cały dzień będzie jadła paluszki, nie wytrzymałam. Od tygodnia jestem okropnie zmęczona i on o tym dobrze wie, wczoraj byłam u znajomej na herbacie a potem pojechałyśmy do sklepu ogrodniczego. Następnego dnia miała być owa wycieczka i nie miałam ochoty na nią jechać... Zaczął mówić że to przez to że byłam u tej znajomej na herbacie i na dodatku w sklepie bo przecież zmęczone osoby tak się nie zachowują... Znów nie wytrzymałam. Nasze dziecko na to wszystko patrzalo. No mam sił na siebie n to o on mówi. Mam ochotę stąd zniknąć, umrzeć ale nie mogę bo mam córkę która mnie potrzebuje która muszę wychować bo tata uważa że puszczenie dziecka samopas jest ok. Kiedy nie mam sił bo jestem zmęczona mówi abym się położyła i odpoczęła ale jak mam to zrobić z 2,7letnim dzieckiem w domu? Przecież zawsze jest cos do zrobienia, obiad, skianie, przebranie, brudne naczynia i masa innych rzeczy które nie mogą poczekać. Nienawidzę siebie