Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

annaway

Użytkownik
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

annaway's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Witajcie. W skrócie o mnie. Kobieta po 30stce. W przeszłości diagnoza schizofrenii. Obecnie zaburzenia odżywiania. Pracuje i mieszkam kilka lat za granicą. Mam własną firmę. Pracuję z dziećmi. Po 30 latach odstawiłam wszystkie leki, a trochę ich brałam. Funkcjonuje. Tylko ostatnio się zaczeło pieprzyć. Ale nauczyłam sie że rozwiązanie jest zawze, tylko chwilowo trudno mi je znaleść. Od 4 lat mieszkania samej dużo pozytywnych zmian. ALe i popełniam ciągle te same błędy. Jakbym nie wyciągała wniosków z doświadczeń. Dziś mi jest mega źle i liczę na cud... któy może nadejdzie?
  2. WItajcie. Od ponad roku zmagam się z zaburzeniami odżywiania. W karcie mam wpisaną diagnozę Anoreksja atypowa. W skrócie ją mogę podsumować tak: Jem aby wymiotować, wymiotuję aby jeść... Sama świadomie doprowadzam się do stanu, który mnie niszczy. ALe po co w jakim celu? łatwo powiedzieć - chciałabym umrzeć. NIe wiem. Chciałąbym przestać raczej być problemem i sprawiać problemy. Jestem uzależniona od innych pod wieloma względami. Sama sobie tworzę problemy i jakby oczekuję, że zawsze ktoś mi pomoże. ale to nie tędy droga prawda? Ile można liczyć zawsze na kogoś innego? Udawanie przed sobą, że będzie dobrze, czy przed innymi? Dzisiaj całą noc przepłakałam jak dawno już tego nie robiłam. Wpakowałam się w problemy finansowe i nie umiem znaleść wyjścia. I nie wiem co robić. Po prstu nie wiem. A odwagi aby popełnić samobójstwo po prostu nie mam. Drugie stweirdzienie jakie mi się nasuwa ostatnio to: Umrzeć aby żyć, czy żyć aby umrzeć? Jak można tyle osób wookoło siebie zawodzić, ranić... tak tylko ja potrafię... Nie mam siły ani fizycznie ani psychicznie. A trzeba to przetrwać. Mówią że rozwiązanie jest zawsze. Ja go dziś nie widzę, bo kto mi może pomóc? Z nieba kasa nie spada. Doszłam też do wniosku, że gram rolę ofiary całe życie. Nie ma dla mnie usprawiedliwienia, ale możę tak wygodniej aniżeli wziąć odpowiedzialność za własne życie? Z pozoru moje zycie wyglada ok. Za granicą, praca, własna firma... no idealne życie... ale to pozory. Ok. dużo się zmieniło na plus. Porównując 4 lata wstecz a teraz. Ale jednak cały czas ten sam schemat - umiejętność pakowania się w kłopoty i oczekiwanie że nadejdzie pomoc... bez sensu nie? Jakbym wogóle nie uczyła się na błędach... to se ponarzekałam bo i tak rozwiązanie z nieba nie spadnie... sorry
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.