Mam 24 lata, partnerka 21. Jesteśmy razem od roku. Jest to mój pierwszy poważny związek. Problemy ujawniły się w sumie od początku związku, jednakże z czasem narastały. Obecnie jestem zagubiony i nie wiem co zrobić. Nasze problemy w związku dzielą się kilka dziedzin. Seksualność
Uwielbiam seks, żarty o nim, podteksty, ładne ubrania itd., partnerka - w ogóle. Uważa że jej "seks jest do niczego nie potrzebny i może bez niego przeżyć całe życie". Rzadko uprawiamy jakąkolwiek formę seksu, nawet oralny czy zwykły intymny dotyk. Próbowaliśmy wiele razy, a ona nigdy nic nie czuje. Nie ma potrzeby ubierać się kobieco - cały czas chodzi w dresach, omija każdą kobiecą rzecz (sukienki, buty z obcasem, makijaż, nawet golenie - co mnie odpycha). Niestety wina jest też trochę moja - od 10 lat borykam się z uzależnieniem od pornografii, powiedziałem jej o tym i poczuła się "współuzależniona" (dzięki psychologowi który jej to podsunął). Mimo to - umiem odróżnić te światy. Nie chcę porno-gwiazdy. Po prostu oczekuję, aby kobieta była kobietą. Jej wygląd fizyczny już mnie nie pociąga, zachowanie powoli też. Dom
Nigdy nie miałem w domu obowiązków - po poznaniu, partnerka jako że jest pedantką, narzuciła mi całą listę - odkurzanie, zmywanie, gotowanie, pranie. Po wielu przejściach - całkowicie się zmieniłem. Zacząłem dbać o dom, przygotowywać posiłki dla nas - niestety, uważam że partnerka tego nie zauważa, bo nadal wypomina mi drobne potknięcia jak nieumyte naczynia na czas czy niewyniesione śmieci. Jest to trochę frustrujące, ponieważ uważam że zmieniłem całe życie, a ona nieszczególnie chce zrobić coś dla mnie (chociażby ubrać szpilki...). Relacje
Z początku relacje były pozytywne. Moi znajomi przyjeżdżali do nas. Niestety po pewnej kłótni, w prywatnej rozmowie ze znajomym, wyzwałem partnerkę za jej plecami (nie było to miłe, przyznaję, jednakże była to prywatna konwersacja w złości), a ona po odczytaniu jej na moim telefonie - znienawidziła znajomych, którzy przyznali mi rację. Od tego momentu nie mogę zaprosić znajomych do domu. Nawet mam problem z moimi rodzicami. Od zawsze byłem blisko z mamą, dzwoniła często - partnerkę to odpychało, więc przestałem z mamą rozmawiać. Pewnego dnia moja partnerka poznała moich rodziców. Przez kilka błahostek (w moich oczach, typu powiedzenie "ja" zamiast "my"), znienawidziła również moją mamę. Obecnie, partnerka nie chce mieć nic wspólnego z moją rodziną czy znajomymi, mimo że ja z jej rodziną mam bardzo dobre kontakty (często u nich bywamy). Często słyszę, że nienawidzi mojej mamy (po spędzeniu z nią tylko godziny), bo musi "naprawiać jej błędy wychowawcze". Podsumowanie
Uważam siebie za osobę otwartą. Nie mam problemu porozmawiać na każdy temat. Mimo uzależnienia i przebytej depresji, umiem dostrzec radość życia. Partnerka z kolei skupia się na swoich problemach, jest zamknięta na wszystko (wyjście do klubu, modę, ludzi - uważa że ludzie są głupi), dochodzi do absurdów pokroju pomijania scen erotycznych w zwykłych filmach, tworzenie tematów tabu, skupianiu się na obowiązkach domowych (w wieku 20 lat!), odpowiadanie na wszystko "NIE". Niestety różnimy się w kwestii seksualności, podejścia do życia i postrzeganiu świata.
Rozmawiałem z partnerką na każdy z tych tematów, niestety nic się nie zmienia. Ona wymaga ode mnie terapii (ws. uzależnienia), przestania lubienia kobiecych rzeczy (sukienki, szpilki, makijaż). Nie ufa mi (patrz: Relacje). Przeżyliśmy 3 rozstania i powroty, a mimo to cały czas mówi że mnie kocha i jak mnie nie ma to jest jej źle. Ja niestety wracam bo jestem naiwny - wierzę w jej zmianę w przyszłości, no i okropnie boję się samotności (przebyta depresja, ataki paniki, problemy kardiologiczne).
Niestety przez COVID dopadła nas wczesna rutyna - dzień to: praca, sprzątanie, gotowanie, Netflix, spanie. Z drugiej strony partnerka nie znosi ludzi - chodzenie do sklepów (bo za dużo ludzi), kino (bo głośni), kluby (bo same "szmaty"), jakakolwiek impreza... Ja uwielbiam ludzi - po moim epizodzie depresji jestem strasznie otwarty i chciałbym mieć dużo znajomych i interakcji międzyludzkich.
Nie umiem sobie z tym poradzić, bo z jednej strony związek ma też dużo plusów - partnerka uratowała mnie od depresji, dała dużo miłych wspomnień, czułość, bliskość, wypełnia pustkę. Niestety z drugiej strony nie umiem sobie wyobrazić naszej relacji za 5, 10 czy 20 lat, boję się że skończę niezadowolony z życia i nikt nie zwróci mi lat młodości. Uważam że są dziewczyny, które lubią ładnie się ubrać, wyjść na imprezę, porozmawiają na każdy temat, są też pro-rodzinne. Partnerka definitywnie nie chce dzieci - ja nie wiem czy chcę, ale chcę mieć taką możliwość.
Cały czas zastanawiam się nad ostatecznym skończeniem tego związku. Przez większość czasu jestem nieszczęśliwy lub neutralny. Jest to trudna decyzja, ponieważ sam kiedyś byłem zamknięty. Cały czas mam nadzieję, że partnerka w końcu zrezygnuje z feminizmu i otworzy się na życie. Namawiam ją na medytacje, próbowanie rzeczy, z różnym skutkiem. Pytania
- Czy da się zmienić taką osobę? Osobę która uważa że jej światopogląd jest idealny, a każdy inny to debil? Wszystko co robi "większość" jest zła?
- Czy warto zmieniać taką osobę? Wiem że będzie to kosztować dużo emocji, na które nie wiem czy jestem gotów (boję się nawrotów depresji)
- Jak poradzić sobie ze zdecydowaniem, skoro nie umiem porównać plusów i minusów, a każda osoba ma własną subiektywną opinię?
- Czy wymaganie od kobiety - bycia kobietą, to zło? Czy ubranie pończoch lub szpilek to "domena dziwek", bo tak narzuca nam społeczeństwo?
Wiem że np. problemy z seksem mogą wynikać z kłótni w domu, stresu, problemów z dzieciństwa. Brak ładnych ubrań, makijażu czy golenie się to idea "feminizmu", ale mogą to też być problemy z dzieciństwa, gdzie ktoś nazwał ją "brzydką", czy była niezauważana przez innych. Bardzo boję się że z partnerką będę nieszczęśliwy, z drugiej strony boję się pustki, depresji, ataków paniki oraz że popełnię błąd rozstając się.
Nie umiem podjąć samodzielnie decyzji, a nie ma sensu pytać innych osób, bo każdy zna tylko urywek rzeczywistości, w dodatku subiektywny. Jak sobie z tym poradzić?
Dziękuję za wysłuchanie i ewentualne odpowiedzi.
Pozdrawiam