Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Annabelle

Użytkownik
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Annabelle

  1. Historia bardzo zawiła az za. Zacznę od tego ja mieszkałam w UK, w czerwcu mimo koronawirusa i tego, ze w UK miałam pracę wróciłam do Polski z tytułu iż tęskniłam. Spotkałam swojego obecnego partnera. Też początkowo pracowałam w gastronomii, później w zawodzie poniekąd nie wyszło mi. Z braku dostatecznych środków finansowych też nie możemy niczego wynająć, poniekąd nikt mi z tego tytułu nie ubliża, nie podcina skrzydeł. Kolejna analogia do Twojej historii , mój chłopak też jeździ w delegację od października, jest w domu tylko w weekendy, poniekąd rozumiem, taką ma prace, ma stabilizację, szansę rozwoju, lubi to. Każdy czas jaki ma do dyspozycji poświęca nam (oczywiście racjonalnie, mamy znajomych ,rodziny o nich też dbamy). Wracając do Cb, przepraszam, nie wiem czy mam prawo do tak radykalnej opinii, ale Twój związek nie jest według mnie dobry. Ludzie którzy się kochają szanują się, dopingują, dbają, starają, dają poczucie bezpieczeństwa. Jesteś ambitna widziałas z tym nie wyszło to próbowałaś co innego, nawet wyjazd za granicę, wiadomo pieniądze na drzewie nie rosną, miałabyś chociaż zastrzyk finansowy, zdobyty swoją ćwieka pracą, z tego co Ty przedstawiasz zasługujesz na lepszą przyszłość i relację. Oczywiście zawsze trzeba rozmawiać, ale jeśli ktoś działa na Twoją niekorzyść musisz to naprawdę przemyśleć. Co będzie później, jak pojawią się dzieci np? Czasami to jedna osoba w rodzinie jeśli może utrzymuje resztę, nie mówię o patologii, że komuś się nie chce nic robić, ale poprostu czasami nie ma możliwości, ale partner rozumie. Sytuacja z teściową, nie wiem jak dorosły człowiek może się tak zachować? To upokarzające dla Cb i Twój partner też na to pozwala? Pozdrawiam 🌷
  2. Co więcej na początku próbowałam przejść nad tym do porządku dziennego, myślam, że się dogadamy, że to się jakoś unormuje, że ja mu pokażę swoje podejście. Nie chciałam go w żaden sposób ranić. Później zasugerowałam konsultacje z lekarzem, swoją pomoc, cierpliwość, zaczęłam tłumaczyć, że to też jego życie i coś traci, z tytułu, że może mieć głębsze przeżycia z tym związane. On nie chce brać żadnych leków. Jednak uważam, że problem jest na tyle poważny, że wymaga jakieś reakcji. Nie wiem jakie ma podłoże. Zastanawiam się czy też poprostu jesteśmy niedobrani w tej kwestii, bo są kobiety dla których to temat tabu, robią w tej kwestii minimum i są szczęśliwe. Mówiłam mu o moich fantazjach, nie chciałam opisywać jak wcześniej wyglądało moje życie erotyczne. Jednak nigdy nie zauważyłam jakieś chęci realizacji, inicjatywy z jego strony. Co gorsze nie dostrzegam jego przyjemności z seksu. Czasami mam wrażenie, że to ja do tego dążę, a dla niego ten element mógłby nie istnieć, nie wiem już jak o tym rozmawiać, ani co mogę więcej zrobić.
  3. Nie chcę zostawiać tego problemu bez rozwiązania, ale też nie chciałabym wywierać żadnej presji. Co do jego podejścia wydaje mi się, ze wynika z braku doświadczenia, ale też on sam mówi iż przyzwyczaił się żyć bez strefy seksualnej,bo nie miał wcześniej bardzo długo partnerki. Próbowałam/ próbuję w nim to zmienić,pytam go o fantazje, mówię o swoich, poniekąd to stoi w miejscu. On mnie zapewnia, że mu się podobam jako kobieta, że traktuje to wszystko poważnie i widzimi nas razem, ale ja nie potrafię tego poczuć. Szukam jakiś gestów, słów pożądania, bo dla mnie to ważny element związku, próbuję mi pokazać moje podejście, poniekąd nie wiem już co więcej mogę zrobić.
  4. Witam, Po swojej poprzedniej burzliwej relacji spotkałam 6 miesięcy temu wspaniałego, miłego, niedoświadczonego faceta (28 lat). Sama jestem 26, latka, mam poważne podejście do związków i chciałbym stworzyć trwała relację dająca szczęście i mi i partnerowi. Ze swoim partnerem dogaduje się bardzo dobrze, mamy wspólne poglądy, słuchamy siebie na wzajem, mamy podobne pasje, cele w życiu. Dzieli nas jedna przepaść, dla mnie przynajmniej to ogromny problem - sfera seksualna. Moj partner cierpi na przedwczesny wytrysk, bardzo się stara, szuka rozwiązań, ale od pol roku nie zmieniło się nic. Od początku wiedziałam, że ma małe doświadczenie, a dla mnie seks jest spoiwem reakcji, dającym wspólne doznania i wspomnienia, a ja jako kobieta będąca wcześniej z kimś kto widziałam, że mnie pragną, w łóżku również, czułam pociąg do mojego partnera, docenienie, iskrę i pasję. Bardzo staram się być dla mojego obecnego partnera wyrozumiała, chcę mu pomóc, ale tkwimy w martwym punkcie, co gorsza mam wrażenie iż seks jest dla niego sferą nieistotna, a czasami stara się inicjować jakiekolwiek igraszki tylko z tego tytułu, że ja tego potrzebuje. Uważam, że mi tego będzie brakowało, będę czuła, że to relacja przyjacielska, będę miała niezaspokojone potrzeby i fantazję, nie umiem zabardzo znaleźć zamiennika, żyje jakaś nadzieja na poprawę sytuacji, ale nie zmienia się nic, ani podejście mojego partnera, ani specjqlne prezerwatywy nie pomagają. Zaczęłam sobie zadawać pytanie czy tworząc dalej taka relację nie akrzywdzimy siebie na wzajem, bo ja cały czas nie będę czegoś czuła, będę chciała więcej, a on nie będzie mógł mi tego dać. Nie chcę być egoistką, chciałam nad tym pracować, wiem, że ludzie mają różne podejście do seksualności, ja w przeszłości kochałam eksperymentować, jak najbardziej z miłością, ale i pasja. Nie wiem jak podejść do tej relacji. Facet jest dobry, troskliwy i poważny. Z góry dziękuję, za każdą wypowiedź.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.