Witam
Mam problem i chyba jestem tego świadoma zwlekam z pójściem do psycholog bądź psychiatry ponieważ moi bliscy kojarzą tylko tych specjalistów od naprawdę ciężkich przypadków i od nich wsparcia nie mam "wymyślam". Mam 27 lat. Odkąd poszlam na studia coś w mojej głowie zaczęło się psuć czyli jakies 7 lat temu. Kiedy coś z moim organizmem sie działo, zle sie czułam od razu bylam świecie przekonana, że to rak oczywiście przy jakiejkolwiek diagnostyce towarzyszył mi potworny lęk i strach, musiał byc zbadana teraz zaraz i koniec, jednk bylo to jeszcze to wytrzymania zdarzało sie raz na jakis czas. Niestety gdy zaszlam w ciążę (2019)okropnie się to nasiliło najpierw strach o siebie później o dziecko. Po porodzie zaczęła się jazda jak wróciłam do domu z synem trochę przejść mieliśmy z zoltaczka, ale po 6 dnia wrocilismy do domu, nie spalam, malo jadłam, swiedziało i drętwiało mi całe ciało oczywiście przekonana że to guz mózgu poszlam na rezonans czysto. Trwało to jakieś 3 miesiace. Odkąd syn sie urodzil nie miałam dnia bez jakiegoś takiego uczucia zdenerwowania czy strachu. Moje zdrowie teraz zeszlo na dalszy plan za to synkowi wymyślam coraz to nowsze choroby, raki, autyzm inne choroby genetyczne przy wysypce potrafie go co 5 minut oglądać czy przypadkiem już mu nie zeszła. Najchetniej położyłabym sie z nim do szpitala by zrobili mu wszystkie badania byleby tylko nie odczuwać juz tego strachu. Obecnie mój stan jest taki że jestem ciągle zmęczona, chęci do zycia zero, wszyscy naookolo maja mnie dość bo ciągle gadam o chorobach i to przezywam non stop wyje, mam dziwne myśli i wyobrażenia np. Jak ktos mi mówi np. Ze jak u synek cos co tam znalazlam to jednak rak. Nie mam siły nawet o siebie zadbać, gdyby nie dziecko to nie wyszlbym z łóżka. Nie wiem co robić? Czy ktoś był w podobnej sytuacji?