Proszę o wsparcie!
29 lipca tego roku urodził się syn 1300g. Apgar 8,8,9,9. Poród spowodowany założeniem szwu przez lekarza. Był zdrowy silny. W trzeciej dobie stwierdzono zakażenie szpitalne gronkowcem. Antybiotyk to zwalczyl. W 6 dobie stwierdzono zakażenie najcięższą bakterią szpitalną klabsiella. Dziecko z dnia na dzień w coraz gorszym stanie. Od poczatku bylam przy dziecku calymi dniami przy inkubatorze. Widzialam wiele bledow lekarskich, pielegniarek i cierpienia synka. Mimo slabego juz serca wywalczylam dialize, ktora sie udala. Jednak godzine pozniej synkowi stanelo serduszko. Jak żyć że świadomością, że twoje dziecko by żyło gdyby nie błędy o zakażenie. Kolezanki z oddziału i ich dzieci też były narażone, ale ich dzieci żyją.
Jak mam zająć się swoimi dziećmi, domem i mężem? Biorę leki i nic nie czuje i nie funkcjonuje wogole. Jak nie biorę to chce zniknąć. Jak mam myśleć nie wierząc w Boga?