Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

joaska92

Użytkownik
  • Zawartość

    14
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

joaska92 wygrał w ostatnim dniu 22 Marzec 2023

joaska92 ma najbardziej lubianą zawartość!

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

joaska92's Achievements

Forumowicz

Forumowicz (2/14)

  • 10 Wpisów Rare
  • Pierwszy Wpis
  • Twórca Konwersacji
  • Jest tu ponad tydzień
  • Jest tu ponad miesiąc

Recent Badges

2

Reputacja

  1. Dlaczego syn sie go boi? Bije go? Krzyczy na niego? Czy syn widzi jak tata mame traktuje? Skad w nim ten strach? No bo widzisz... Najlepszym rozwiazaniem jest UCIECZKA od toksyka. Zupelna izolacja. Nie jestes jego wlasnoscia. Do stawiania granic trzeba silnej psychiki, która moze dac terapia. Ale ciezko stawiac granice, jak szantazem roklada Cie na lopatki. Dobrze wie jak manipulowac bo robil to od lat i jestescie oboje w powtarzalnym schemacie postepowania. Ty go nie zmienisz. Mozesz za to zmienic siebie i to jak reagujesz na takie zachowania. Widzisz...kiedys bylam takim dzieckiem panicznie bojacym sie ojca i do dzisiaj mam zal do mamy, ze 'dla dobra dzieci' zaserowala mi koszmarne dziecinstwo. Dalam noge z domu najszybciej jak moglam, majac 16l i juz nigdy nie wrocilam. Rodzice rozwiedli sie, a mama zaluje, ze zmarnowala polowe swojego zycia. Szukaj grup wsparcia, pomocy psychologicznej i nie powtarzaj bledow tysiecy kobiet. W ten sposob dasz dobry przyklad wlasnym dzieciom. Powodzenia
  2. Po pierwsze nigdy bym nie szla bo psychologa z mojego kregu znajomych, gdzie wszyscy znaja wszystkich i latwo cos kolezance chalpnac. Po drugie chyba w wiekszosci szkol panuje plotkarska atmosfera, wiec troche dziwi mnie Twoje zdziwienie. Zapylatas psycholog czy rozmowa bedzie poufna? Jesli nie, to szkolna psycholog mogla potraktowac ja jak ot taka niezobowiazujaca kolezenska rozmowe. Gdybys zapytala, to ona moglaby Ci tez odmowic, bo to byc moze nie jest w jej obowiazkach. Bylabys z tym ok? Po trzecie pamietam z wlasnego okresu szkolnego, gdy moja kolezanka z lawki poszla do psychologa porozmawiac o tym, ze podobaja sie jej dziewczyny i nie wie czy to normalne. 15 min po tej rozmowie wiekszosc nauczycieli wiedziala o sprawie. Kolezanka uciekla ze szkoly i nie widzialam jej chyba z tydzien. Ci szkolni psycholodzy sa o kant d*** rozbic i gdyby byli dobrzy w swoim fachu i naprawde profesjonalni, to nie pracowaliby w placowce szkolnej. Profesjonalna konsultacja niestety slono kosztuje i ludzie zajmujacy sie szeroko rozumianym 'pomaganiem' regularnie i nagminnie maja znajomych oczekujacych darmowej profesjonalnej pomocy. Sama tego doswiadczam gdy ktos sie dowie jaki wykonuje zawod. Problem dotyczy zawodow medycznych, prawniczych, wszystkich w których rozwiazuje sie czyjes problemy. Nikt nie chce rozwiazywac czyichs kompleksowych problemow za darmo poza zakresem swoich obowiazkow czy np. u cioci na imieninach (w czasie wolnym od pracy). Porozmawialabym i z ta 'psycholog' i z kolezanka zeby nie bylo kwasu. Szkoda psuc atmosfere w pracy. A na przyszlosc po pomoc idzie sie do profesjonalistow.
  3. Hania2000, zgadzam sie z przedmowczynia. Premysl, czy dasz rade pogodzic 2 kierunki. Nie musisz ich rzucac, ale mozesz np. wziac dziekanke i zrobic sobie luzniejszy rok. Jak masz licencjat/inz w tym roku to poczekaj z magisterka lub wez dziekanke na tym nowym kierunku. Wiesz...rozne sa kierunki. Czasem jest tak malo nauki, ze da sie bez problemu ciagnac 2. A czasem studia sa tak wymagajace, ze na 1 kierunku doby nie starcza (wiem bo bylam na takich, gdzie mialam laboratoria z 1 przedmiotu po 8.5h ciagiem i 4 inne przedmioty w semestrze, ze po dniu na campusie padalo sie nia twarz. A trzeba bylo zakuwac na cotygodniowe wejsciowki/kolokwia i rzadko zdawalam wszystkie egzaminy bez poprawek uczac sie systematycznie). Studia czasem sa ciezsze niz pojscie do pracy na 8h...a jak pojdziesz na 2 ciezkie kierunki to malo kto da rade to ogarnac i nic w tym dziwnego. Kolejne leki nie pomoga na przepracowanie. Zrzucenie z siebie troche obowiazkow i realistyczne podejscie do swoich mozliwosci moze Ci pomoc. Zastanow sie czemu zaaplikowalas na drugi kierunek. Powaznie tego chcialas? Ktos nalozyl na Ciebie presje? Moze to jest temat wart rozmowy z psychologiem.
  4. Ostatnio rozmawialam z psychologiem i dowiedzialam sie, ze te objawy (sama je mam) swiadcza o zblizajacym sie wypaleniu zawodowym. Nie ma zbyt duzo w polskiej literaturze na ten temat, ale sporo psychologow na youtube go porusza (w tym anglojezyczni). Jakie jest wyjscie? Nie wiem, ale zaczelam od wyslania kilku maili z prosba o kilka zmian w moim grafiku, tudziez zmian w miejscu pracy. Czekam az zareaguja, a jesli nie to skladam wypowiedzenie. Szkoda zdrowia na toksyczne miejsca, gdzie pracodawca ma Cie gdzies. Sa lepsze prace. Ja mam komfortowo, bo jest popyt na ludzi z moim wyksztalceniem, wiec wiem ze cos znajde. Ale jak sie boisz, to probuj juz dzisiaj wysylac CV i szukac czegos lepszego, zanim zlozysz wypowiedzenie. Lepiej zmienic prace niz popasc w depresje i kompletnie sie wypalic. No i warto nauczyc sie pracowac nad stresem. Stres sprawil, ze skontaktowalam sie z psychologiem... Jak inne techniki zawioda to tez pogadaj ze specjalista. Pozdrawiam
  5. Jasia, mam 2 lata stazu, troche mi sie ostatnio w pracy pozmienialo i sama stoje przed widmem zmian. Wiem co czujesz, bo...mam troche podobnie. Przy czym zaczelam od wyslania kilku maili z wyjasnieniem co sie musi zmienic, zebym byla w stanie jakos w firmie funkcjonowac. Jak praca wplywa negatywnie na Twoje zdrowie psychiczne, tak jak to jest u mnie, to nie widze innego wyjscia niz 1) zaproponowac swoje zmiany 2) zwolnic sie, jesli wszyscy sa na nie glusi. Jest jakas 3 opcja? Nie wiem, ale chetnie poznam, jesli ktos ja zna.
  6. Dziewczyno, on traktuje Cie jak swoja wlasnosc majac w dodatku podwojne standardy. To co jemu wolno, to Tobie absolutnie nie (np. dostep do telefonu). Pozbawia Cie znajomych i przyjaciol...w sensie sama sie pozbawiasz, bo sie godzisz na to zeby jego szantaze i chumorki wplywaly na to z kim konczysz relacje(znajomi), z czego rezygnujesz (pies). Jak facet sie na Ciebie wydziera to to przerwij. Wyjdz z domu/auta. Przewietrz glowe i nie pozwol, zeby to sie przeciagalo...bo na samym koncu to Ty stracisz do samej siebie resztki szacunku. Idz do dobrego psychologa i sobie poukladaj to wszystko w glowie, bo facet Cie omamil i przez ta znajomosc porzucilas sama siebie, osoby które lubisz, pasje. Dostosowujesz sie calkowicie do jego oczekiwan. Albo zrobisz krok w tyl i zaczniesz szanowac swoje potrzeby, albo obudzisz sie za x lat nieszczesliwa z zalem, ze stracilas najpiekniejszy czas w zyciu u boku osoby, ktora Cie w ogole nie szanuje i nie liczy sie z Twoim zdaniem. Z kontekstu Twojej wypowiedzi rozumiem, ze 'niezepsuta dziewczyna', to taka, która moze sobie podporzadkowac i mu sie nie postawi. Zastanów sie, czy na pewno chcesz taka byc i jak dlugo mozna w tym wytrzymac...w imie czego? Powodzenia.
  7. Nie wiem czy wiesz, ale wiek dzieci moze duzej roznicy nie robic w kwestii wybaczania. Jako dziecko wielokrotnie pytalam mame kiedy rozwiedzie sie z ojcem, bo nie moge patrzec jak ja poniza i jak jest nieszczesliwa. A ona mówila, ze nie rozwiedzie sie dla dzieci (mnie wliczajac). Czy cos dobrego z tego wyszlo? Na pewno sporo wiecej krzywdy, dzieci ogladaly wiecej cierpienia. Problem pojawia sie gdy dzieci przeszkadzaja w nowym zwiazku i sa niechciane. Czy w doroslosci rozwod rodzicowi i brak domu rodzinnego mniej boli? Nie wydaje mi sie. Za to boli to, ze za dlugo rodzice sie krzywdzili. Chyba najbardziej z tego wszystkiego boli mnie ucieczka mamy na inny kontynent i to, ze rozmawiamy raz na kilka miesiecy. Czasem zastanawiam sie, czy bym ja jeszcze rozpoznala. Jej w moim i rodzenstwa zyciu faktycznie nie ma. Wypisala sie z roli matki. To boli o wiele bardziej, niz samo rozstanie rodziców. Gdybym wiedziala, ze gdzies tam jest, ze zawsze moge do niej zadzwonic, swobodnie porozmawiac, gdybym wiedziala ze mozemy na siebie liczyc...to cieszylabym sie jej szczesciem. Ale ona wypisala ze swojej roli. Telefonow nigdy nie odbiera. Nie czuje sie w zaden sposob odpowiedzialna za mlodsze rodzenstwo, skutki jej nieobecnosci To jest duzo trudniej wybaczyc, niz samo odejscie do meza. Brak obecnosci na slubach dzieci, chrztach wnuków. To sprawia, ze po ilus latach staje sie obca osoba. Nawet jak kiedys chcialaby wrocic do naszego zycia to moze to byc niemozliwe.
  8. Sama jestem osoba, która cale zycie otoczona byla kolegami, a w efekcie lepiej sie z nimi dogaduje niz z kolezankami. Jestem z mezem od wielu wielu lat i nigdy nie mial nic przeciwko moim kontaktom z kolegami...to sa czesto 20+ letnie znajomosci. Zna ich. Czasem z niektórymi gadam/wymieniam wiadomosci do nocy i on o tym wie. Jeszcze nigdy nie powiedzial, zebym przestala/ograniczyla z nimi kontakty. Raz tylko zwrocil uwage, ze jedna relacja sprawia ze pogarsza mi sie nastrój, ze z tej znajomosci nic nie mam bo tylko jestem sluchaczem/pocieszycielka, a w druga strone nigdy to nie dziala. Jak sobie to uswiadomilam, to bardzo ograniczylam kontakt. Ale to byla moja decyzja, nie pod przymusem partnera. Mysle ze maz mi ufa. Jestem z nim od poczatku szczera. Nawet jak kiedys umówilam sie z jakims nowym znajomym na piwo, nieswiadoma, ze on mial jakies plany wobec mnie, to nie ukrywalam co sie stalo. Nie zeby wywolac zazdrosc. Bardziej zeby dac mu do zrozumienia, ze myslalam ze mam kolege... Po jednostronnej 'randce' przewaznie koncze znajomosc. Znajomych moge miec, ale drugiego meza nie szukam. Zaufanie i szczera rozmowa w zwiazku to podstawa.
  9. Obawiam sie, ze nie tylko jego matka moze byc diablem. Prawdopodobnie nie chce sie wyprowadzic bo 1) jego matka moze Cie kontrolowac pod jego nieobecnosc 2) skoro pracuje za granica, to nie chce placic za mieszkanie, z którym go nie ma 3) moze faktycznie nie chce rozstawac sie z matka. Jestes w trójkacie i jesli nie chcesz zeby tak bylo, to jak kolezanka wyzej sygeruje - uciekaj! Mial 5 lat, zeby sie uniezaleznic do mamy. Skoro tego przez tyle lat nie zrobil, to najpewniej tego przez kolejne lata nie zrobi, a Ty go sila nie zmusisz. Tam gdzie w zwiazku jest przemoc, tam najprawdopodobniej nie ma milosci. Kim sa ci wszyscy, którym o Tobie rozpowie? Jego znajomymi? Mówisz, ze nikogo tam nie masz. Wyjedz, znajdz prace w innym miejscu i zacznij zycie od nowa...z daleka od toksyków i nie pozwol sie szantazowac. Polecam i trzymam kciuki.
  10. To wszystko brzmi, jakby Twój maz nie uczyl sie na popelnionych bledach. I wyglada na to, ze popelnia bledy tylko na Twój koszt. Absolutnie nie zgodzilabym sie na finansowanie 3 pomyslu biznesowego z wlasnej kieszeni. Chce prowadzic firme? Prosze bardzo, ale niech najpierw na nia zarobi, a nie wszystko finansuje kredytem(dlugiem) na Ciebie. To nie fair. Skoro on sie nie uczy na bledach, to przynajmniej Ty sie ucz. Ja bym szukala innego zajecia, jako bufor, zeby zycie i finanse nie byly uzaleznione od jego firmy...przynajmniej do momentu az zacznie jakos sensownie prosperowac. Mysle, ze z wlasnymi pieniedzmi wtedy poczujesz sie duzo bezpieczniej i bedziesz splacac dlugi. Ja po wielu latach zwiazku nadal wierze, ze trafilam na swietnego mezczyzne. Zawsze zycie obiera jakis tor, gdy sie z kims wiazesz. Nie wiadomo co by bylo jakbys poznala kogos innego. A moze bylabys dzisiaj panna? To takie bezsensowne gdybanie. Lepiej chyba wziac stery zycia w swoje rece i robic tak, zeby bylo Ci dobrze. Myslac o przyszlosci, a nie tym co moglo byc, ale sie nie wydarzylo.
  11. Moze warto porozmawiac z psychologiem? Jak slysze o przemocy fizycznej w zwiazku to mam ochote kazdej kobiecie powiedziec, zeby uciekala bo osoba która bije nie moze/nie potrafi jej kochac. A mezczyznie który 'kocha ale bije' zeby nigdy nie byl w zadnym zwiazku z kobieta, bo ja tylko skrzywdzi. Niestety moja kolezanka tez niedawno zostala pobita. Wyladowala ze zlamaniem w szpitalu, bo niewinne 'uderzenia', 'podduszania' z czasem nasilily sie. Powod zlamania? 'Bo w pracy mu nie poszlo.' Repelek, przadnie popracuj nad soba i panowaniem nad emocjami, a potem baw sie w zwiazki. Nie na odwrót.
  12. Czesc. Jestem w zwiazku od 9 lat, malzenstwie od kilku. Temat potomstwa zawsze schodzil na dalszy plan, bo studia, bo pierwsze prace, bo przeprowadzka, bo pieniadze. Dzisiaj juz wydaje mi sie, ze wszystko co potrzebne do zapewnienia dzieciom dobrego zycia juz mamy. Ale...on nagle wydaje sie dzieci nie chciec. Mówi, ze lubi swoje zycie takie jakim jest, ze jak slyszy co jego koledzy mówia o dzieciach, to mu sie wszystkiego odechciewa. Przez cale lata bycia razem ani razu nie dal mi do zrozumienia, ze dzieci moze nie chciec, wrecz bywalo odwrotnie. To ja mialam dlugo awersje do dzieci...az po 30-tce mi sie zmienilo. Rozmawialam z psychoterapeuta (który zna rowniez mojego meza) na ten temat. Dowiedzialam sie, ze to prawdopodobnie z powodu jego nieleczonej depresji. Maz zgodzil sie probowac leczyc depresje, przekonalam go do kontaktu z lekarzem. Ale po kilku miesiacach odlozyl leki bo uwaza, ze nie dzialaja. Odkad odstawilam antykoncepcje, to mam wrazenie ze jeszcze badziej unika zblizen...ale z powodu jego depresji generalnie od miesiecy rzadko sie kochamy. Mówi, ze juz go to nie kreci. Czuje, ze sie do siebie oddalamy. On od wielu miesiecy pracuje do poznych godzin nocnych, prawie nie inicjuje jakichs wspolnych atrakcji. Mam niekiedy wrazenie, ze tylko ja ciagne ten zwiazek zeby sie nie rozpadl. To na mnie spada szukanie wspolnych atrakcji, organizowanie urlopow, rozrywek w weekendy. Jak nic nie zaplanuje, to on ucieknie w swoj swiat. Urlopy moglby spedzac pracujac. Do lozka przychodzi w srodku nocy, gdy juz dawno spie. Strasznie sie boje, ze ciaza moze do reszty zrujnowac nasza relacje...bo juz nie bede miala czasu stawac na uszach, zeby jakos uatrakcyjniac nasze wspolne zycie. Z drugiej strony czas mija... Nie mam na co czekac. Pora wybrac czy idziemy w jedna, czy w druga strone. Co jakis czas miewam mysli o rozstaniu, ale go kocham. Boje sie, ze jak odpuszcze temat potomstwa, to bede miala zal do siebie i niego do konca zycia. Z drugiej strony nie chce go do niczego zmuszac. Wiem ze sie boi, ale ja tez. Ja sie boje, ze jak dopne swego to na koniec zostane z tym wszystkim sama. Do leczenia nie moge go zmusic. Z terapeuta rowniez przestal sie kontaktowac, bo nie chcialo mu sie robic cwiczen i postepow. Podobno mial od terapeuty zalecenie kontaktu z lekarzem, które dlugo przede mna ukrywal i nic z tym nie robil. Jak wybrnac z tej patowej sytuacji? Macie jakies pomysly co robic?
  13. Jeśli naprawdę masz myśli samobójcze, zaniedbujesz edukację własnego dziecka to z całą pewnością psycholog dobrze Ci poradził. Idź do psychiatry, bo to być może być poważna depresja. Jednocześnie rozpocznij terapię, żeby popracować nad własnym sposobem myślenia, żeby spojrzeć na swoje życie z innej, mniej negatywnej strony. Dlaczego uważasz, że ojciec Twoich dzieci naprawdę nie chce się nimi zaopiekować? Rozmawiałaś z nim o tym?
  14. Czytam Twój wątek i zastanawiam się co Cię jeszcze trzyma przy boku ojca alkoholika w wieku 31 l? Ja nie miałam ojca alkoholika, ale za to toksycznego. Potrafił mi naubliżać, traktować jak szmatę, a ja chowałam się jak mysz pod miotłą. Dla mnie wyprowadzka w wieku 16 l. do internatu była zbawienna! Od 12 lat nigdy nie wróciłam do domu na dłużej niż kilka weekendów w roku. W międzyczasie wzięłam ślub, rodzice się rozwiedli i zerwałam z ojcem kontakt. I wiesz co? Żyje mi się duuużo lepiej. Spokojniej. Izolacja od toksyków to dla mnie jedyny ratunek. Masz 31 l. więc może pora zacząć układać sobie samemu życie? Choćby biedniej, choćbyś miał zacząć od wynajmowania pokoju w pojedynkę, ale warto spróbować... Nie ma nic gorszego gdy dom staje się piekłem...podczas gdy powinien być bezpiecznym, spokojnym azylem. Powodzenia
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.