Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

NowyUżytkownik

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez NowyUżytkownik

  1. Witam. Otóż problem wygląda tak. Poznaliśmy się na portalu. Nie była to jeszcze miłość ale bardzo ceniłem sobie tą znajomość bo jest inna niż dziewczyny z którymi się dotychczas spotykałem: było sporo namiętności, a ona sama była wyjątkowo miła i wyrozumiała, byliśmy jak bratnie dusze, przy niej czułem swobodę i dobroć, która od niej emanowała, można powiedzieć, że byłby to dla mnie związek wymarzony i wtedy nie zamieniłbym jej na nikogo innego. Jest po studiach, ma talent artystyczny, więc jest niegłupia i raczej ułożona. Sama też inicjowała kolejne kroki w znajomości, znacznie częściej to ona mnie gdzieś zapraszała zanim ja zdążyłem to zrobić, nigdy nie białorycerzyłem, ograniczałem kontakt żeby to właśnie ona się starała, przy czym starałem się być uprzejmy i empatyczny, ale... Ma dwa urazy: po pierwsze, kiedy była dzieckiem ojciec zostawił jej mamę (nie ma nikogo innego) i płacił jej alimenty - nie wymyśliła tego bo pod jej nieobecność zerknąłem do folderu na jej pulpicie "sprawa ojca", gdzie były jakieś pliki pdf i skan jego dowodu, po drugie bierze leki na schizofrenię i antydepresanty - brała też przy mnie. Mówiła wcześniej, że już w liceum zerwała z chłopakiem bo się bała, przez co po nim czasem płakała jeszcze kilka lat po fakcie. Inny kłopot jest taki, że jest zależna od opinii niepełnosprawnej matki: powiedziała mi, że mama się z nią pokłóciła i ją "wygoniła" na piętro kiedy usłyszała od niej, że mam zamiar wyjechać za granicę po studiach. Po tej sytuacji stwierdziła, że nie zostawi mamy i moglibyśmy być co najwyżej przyjaciółmi, więc finalnie uznałem, że wyjazd nie jest konieczny. Sama powiedziała, że według terapeutki powinna nad tym popracować. Na jednym z pierwszych spotkań była wycofana i w grobowym nastroju więc zapytałem, jakie ma wobec mnie oczekiwania. Odpowiedziała, żebyśmy zostali znajomymi bo nie umie nawiązywać relacji i mnie zanudzi. Uprzejmie jej to wyperswadowałem i było OK przez kilka miesięcy: wychodziliśmy razem do restauracji, na długie spacery, byliśmy na jednym weselu, oglądaliśmy filmy u niej w domu, graliśmy w siatkę, otwarcie rozmawialiśmy o różnych rzeczach, również osobistych, jak trzeba było wspierałem ją emocjonalnie na co reagowała wzruszeniem. Spotykaliśmy się początkowo raz w tygodniu, potem na jej życzenie nieco częściej. Mówiła, że fajnie że mnie poznała i że dodałem jej pewności siebie. Zdziwiło mnie, że raz określiła mnie "mężem". Aż tu nagle stało się coś dziwnego - z dnia na dzień niespodziewanie wyskakuje z sms-em, że chce skończyć znajomość bo nie spodobało jej się, jak na ostatnim spotkaniu u niej skomentowałem, że, uwaga, ma dużo butów na korytarzu, na piętrze nie ma ciepłej wody i wygłupiam się trzymając klamkę od wewnątrz żeby nie weszła do pokoju (sama się z tego śmiała). Odpisałem jej, że to przecież głupie żarty a ona na to, że ojciec też był żartownisiem i skończyło się to w sądzie. Z przyczyn wyżej wskazanych wykluczam, że kogoś spotkała, zdradziła i to wymówka bo nigdy ich nie miała, zawsze swoje plany dopasowywała pod nasze spotkania. Wcześniej jeszcze dało radę to odkręcić, ale teraz mówi, że nie i przestała odpisywać. Na szczęście jeszcze mamy się spotkać, bo ma do niej przyjść moje zamówienie więc to okazja, żeby zamienić słowo. Piszę to, bo nie ukrywam, że źle się z tym czuję. Liczę na jakieś porady i sugestie.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.