Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Maggie9393

Użytkownik
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Maggie9393's Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

0

Reputacja

  1. Dzień dobry, Jestem kobietą, mam 27 lat. Ukończyłam studia na dwóch kierunkach, obecnie pracuję na cały etat. Jest to moja trzecia praca. Z poprzednich firm odeszłam sama powodowana m.in chęcią zmian i rozwoju. Na ogół jestem osobą bardzo radosną, energiczą. Mam wspaniałego męża, przyjaciół, pasje, niczego mi nie brakuje. W życiu spotkało mnie jedno, bardzo ciężkie i traumatyczne doświaczenie, jakim była smierć mojej matki 6 lat temu. Wówczas zostałam sama. Wydarzenie to jednak dało mi ogromnego ,,kopa" i stałam się zmotywowana do tego, aby śmiało przeć do przodu, realizować się u korzystać z życia. Jest jednak jedna rzecz, która niesamowicie mi przeszkadza i rujnuje radość życia. Mianowicie jest to mój gigantyczny, irracjonalny stres...może nawet strach, związany z moją pracą. Pojawił się on już w czasach studiów, kiedy pracowałam na pół etatu w sklepie. Pamiętam, że pewnej nocy doświadczyłam ostrego bólu brzucha spowodowanego paniką, ponieważ nie mogłam sobie przypomnieć, czy aby na pewno kopertę z utargiem włożyłam do sejfu. Oczywiście rano sprawdziłam i koperta była tam, gdzie powinna. Potem pojawiła się praca poważniejsza, bardziej odpowiedzialna. Wracałam do domu i nagle w mojej głowie pojawiały się natrętne myśli pt. czy na pewno wysłałam ten list? A czy ja przypadkiem nie zniszczyłam tamtego ważnego dokumentu? Po nieprzespanej nocy okazywało się, że wszystko jest OK. Moja kolejna praca była totalnym koszmarem. Bardzo łatwo wpadałam w panikę, niejednokrotnie wychodziłam na niekompetentną i niepoważną, bo ze stesu traciłam głowę. Pewne rzeczy sprawdzałam po kilkanaście razy. A w domu? Wystarczyło, że spróbowałam się zrelaksować, a w mojej głowie wybuchały po kolei myśli pt. ,,a czy na pewno?". Nerwowo starałam się przywołać do umysłu wspomnienia tego dnia i analizować krok po kroku moje działania, aby upewnić się czy przypadkiem nie zrobiłam tego, co podsuwała mi głowa. Na szczęście praca ta nie odpowiadała mi z wielu innych powodów, więc zdecydowałam się na poszukanie czegoś innego. Obecnie pracuje w miejscu, na którym bardzo mi zależy. Mocno angażuje się w pracę. Wiem, że jestem doceniana. Niestety, w tym momencie moja ambicja i spore chęci jedynie podbijają stres, nerwy i natrętne myśli, które tak już dobrze znam. Niejednokrotnie budzę się w nocy i analizuję. Jestem PEWNA, że tym razem to już na pewno dałam ciała, nie wywinę się z tego obronną ręką, oj nie. Na pewno pomyliłam adres mailowy i ważne informacje poszły do nieodpowiedniego odbiorcy. Na pewno zrobiłam ten błąd w umowie, o którym myślę. Na pewno zgubiłam ten ważny papier, bo nie pamiętam gdzie go odłożyłam. Warto zaznaczyć tutaj jedną, chyba najważniejszą rzecz- nie przypominam sobie sytuacji, żeby moje czarne ,,wizje" się sprawdzały. To nie tak, że popełniam błędy na każdym kroku i po prostu jestem przygotowana na kolejną porażkę- nie. Ja tych porażek właściwie nie mam, nie licząc potknięć na etapie uczenia się swojej pracy czy innych mało znaczących sytuacji. Nigdy nie zaliczyłam wpadki, która skończyłaby się dla mnie wyjątkowo źle, na tyle, żeby podkopać moją pewność siebie. Z wielką zazdrością patrzę na moje koleżanki z pracy, które podchodząc do pracy z mniejszą lub większą dbałością po prostu się nią nie przejmują. Owszem, realizują polecenia szefa i są odpowiedzialne, ale nie szaleją tak jak ja. Stało się, mam problem? No to myślę jak go rozwiązać. ,,To tylko praca" - bardzo często słyszę. Jakbym mogła podsumować swoje emocje i wskazać źródło strachu to jest to chyba lęk przed byciem odebraną, jako nieodpowiedzialna, spojrzeniem w oczy osobie, którą się zawiodło. Moja mama nigdy nie stosowała wobec mnie kar, szlabanów itp. Wystarczyło, jak powiedziała, że się na mnie zawiodła. Dziesięć razy pomyślałam zanim coś przeskrobałam, bo wiedziałam, że zawiodę tym mamę. Bardzo podobne odczucia mam wobec mojego szefa czy klientów. Proszę sobie wyobrazić co się ze mną dzieje, jak jednak wydarzy się coś, co nie powinno mieć miejsca. W ostatnim czasie miałam kilka sytuacji, kiedy znalazłam swój błąd (albo myślałam ,że znalazłam). Z miejsca pojawiała się panika, uczucie bycia pod ścianą. REALNIE analizowałam za i przeciw odejścia z pracy- bo to dla mnie lepsze niż stanięcie twarzą w twarz z dużym problemem i zmierzenie się z nim. Nigdy nie pomyślę- może nie będzie tak źle? E tam, w końcu się starałam, każdemu może się zdarzyć. Dla mnie takie wymówki nie istnieją- dla mnie to katastrofa. Oznacza, że jednak jestem roztrzepana, niemyśląca, niekompetentna- w razie draki tak siebie widzę i jestem przekonana, że inni widzą mnie tak samo. Mam tego serdecznie dosyć. Mam dosyć kiełkujących, negatywnych i dziwnych tworów mojej głowy. Chce umieć pozwolić sobie na potknięcia i zaakceptować, że jestem tylko człowekiem. Chce potrafić prawdziwie doceniać swoje osiągnięcia. Marze o tym, żeby być dumna z tego, co osiągam i nie chce, aby moje ewentualne błędy przekreślały w mojej głowie wszystko, co jest we mnie dobre. Pozdrawiam serdecznie, M.
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.