Matka po ostatniej mojej wizycie napisała mi cos takiego:
Po raz drugi i jednoczesnie ostatni zrobiłeś mi awanture. Dla mnie przestajesz istnieć. Prosze zapomniec ze masz matke. Rachunki i pieniądze przekaze przez marcina. Żegnam.
link do zrzutu ekranu okna dialogowego: https://ibb.co/Yj5xFVJ
Mam przygotowaną odpowiedz. Niewiem czy powinienem jej to wysłać:
(wiadomość):
Biłaś mnie po niemal każdej wywiadówce, teraz powołujesz sie na dojrzały język i zachowanie.
Wpadałaś we wściekłość, podnosiłaś głos nawet przy wspólnym, odrabianiu prac domowych, teraz mówisz że idzie cokolwiek załatwić na spokojnie.
"Świeciłas oczami", wstydziłaś sie... wybudowałaś poczucie: gorszego, głupiego, kogo wstydzi sie matka. Świeciłaś oczami... za TYLKO I WYŁĄCZNIE, rezultaty swojego wychowania.
Wyzywałaś od bękartów, kazałaś żreć, wyraźnie i agresywnie pokazywałaś swoje humory, emocjonalną huśtawkę faworyzowania jednego syna nad drugim w zależności od potrzeby. Moje dzieciństwo było wypełnione stresem, i konfliktami wewnętrznymi... "teraz masz syna czuba".
Dziwisz sie że mam braki w postawach, kiedy to nie umieliście z tym pijakiem zagwarantować stabilnego gruntu. Mam 37 lat a nie potrafię swojego życia wziąć do kupy, nie widzę sensu w złożeniu rodziny,nienawidze autorytetów, o czym to świadczy?
By najlepiej oddać wasze rodzicielstwo przypomnę ci sytuacje:
Któregoś dnia z jakiegoś powodu dziecko powiedziało że ucieknie z domu. To nie był buntowniczy okres dojrzewania... miałem z 11 lat? Ty wtedy zaczęłaś płakać... Roman wpadł do pokoiku i mnie pobił pierwszym co miał pod ręką. Była to metalowa miska. Wychodząc z pokoju powiedział do dziecka że: Rzygać mi sie chce jak sie patrze na twoją gębę.
Po krótkim czasie, kiedy sie uspokoiło, powiedziałem ci o tym, że tata powiedział do mnie taką rzecz. Przy następnej awanturze kiedy zrobiłem coś złego.... nachyliłaś sie nade mną płaczącym w fotelu i powiedziałaś by poszło mi w pięty z wyrazem wściekłości na ustach: rzygać mi sie chce jak sie patrze na twoją twarz!! Nigdy nie zapomnę po tych słowach twojej usatysfakcjonowanej buzi.
Czy ty jesteś normalna? Czy wiesz jak ta sytuacja odbiła sie na mojej samoocenie i samotności? Teraz mi mówisz że ja sie nie umiem zachowywać?
Kiedy jako dorosły człowiek do ciebie przychodziłem, te wszystkie mniejsze i większe konflikty były jakimś tam wyrazem niepozałatwianych spraw... a ty kasujesz cały temat, wypraszasz z domu kiedy człowiek jest zbyt emocjonalny? Widzisz swoją hipokryzje?
Nie wytocze ci sprawy o bicie dziecka bo sama pochodzisz z patologicznego domu. Żałuje że dorosła osoba która sama miała podobne doświadczenia, nie umie w: realizacje.
(koniec wiadomości)
Zastanawiam sie... czy po prostu sobie odpuścić? Zdaje sobie sprawę ze nie jestem święty... Wiem ze sprawa jest być może zbyt duża na internetową poradę. Mimo to prosze o pare fachowych słów.