Skocz do zawartości
  • PODCASTY.jpg

Paweł K.

Użytkownik
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Paweł K. wygrał w ostatnim dniu 6 Maj 2022

Paweł K. ma najbardziej lubianą zawartość!

Ostatnio na profilu byli

106 wyświetleń profilu

Paweł K.'s Achievements

Początkujący forumowicz

Początkujący forumowicz (1/14)

  • Twórca Konwersacji
  • Jest tu ponad rok Rare
  • Jest tu ponad tydzień
  • Jest tu ponad miesiąc

Recent Badges

1

Reputacja

  1. Dzień dobry Nazywam się Paweł jestem z mam 37 lat wykształcenie wyższe pedagogiczne: wychowawca więzienny, kurator sądowy. Pracuję obecnie Urzędzie Państwowym. Od 12 lat jestem żonaty mamy 2 dzieci 8 letnią córkę oraz 16 letnią żony z 1 małżeństwa. Postanowiłem do Państwa napisać z uwagi na problemy osobiste /domowe/małżeńskie i już nie daje sobie rady sam poradzić. W naszym małżeństwie nie było może nigdy idealnie lecz od kilku lat jest coraz gorzej i jestem już naprawdę w desperacji. Nasze problemy małżeńskie nie wiem z czego się wywodzą może to wina tego ze faktycznie jestem trochę leniwy czasem zdarza mi się powiedzieć żonie, że w danej chwili czegoś nie zrobię albo przełożę coś na drugi dzień. Był czas, że straciłem stała pracę kierowniczą posadę i słabiej zarabiałem w tamtym czasie szczególnie żona upokarzała mnie przedstawiała jako nieroba ze jestem nikim bo zarabiam mniej niż ona ze jestem beznadziejny do niczego itp. Często wywyższała się, że to ona zarabia więcej nawet jeśli było to o 100zł nie pozwalała mi nic kupić np. gazety czy napoju mówiąc ze jak zacznę zarabiać jak dyrektor to sobie będę mógł kupować. Mamy kredyty więc nie mamy nadwyżki gotówki lecz raczej nigdy na nic nie brakuje dzieci maja różne zajęcia pozalekcyjne i co tylko potrzebują. Takie podejście żony mocno we mnie uderzyło i choć było to dość dawno to do tej pory we mnie siedzi. Poza kwestiami finansowymi chodzi przede wszystkim z resztą o jej podejście do mojej osoby. Fakt jest taki, że żona ma sporo na głowie zajmuje się finansami (ja raczej nie mam dostępu do naszego konta każda moja wydana złotówka musi być uzasadniona i uzgodniona) ogólnym zarządzaniem czy to organizacją zajęć dla dzieci korepetycjami, rachunkami, reklamacjami. Staram się udzielać jak tylko potrafię sprzątanie gotowanie pranie zawożenie wszędzie (tylko ja mam prawo jazdy) zakupy, jestem dość zamknięty w sobie i bojaźliwy dlatego jakiekolwiek sprawy zazwyczaj załatwia żona jest przebojowa i świetnie załatwienie każdej sprawy jej wychodzi. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwej. Kwestia w tym, że od kilku lat miedzy nami jest coraz gorzej uważam że żona traktuje mnie co najmniej źle wręcz jak wroga. Ciężko opisać uczucie jakie mi towarzyszy. Zona mówi ze mnie nie kocha a wręcz nienawidzi ze ma mnie dość ze jestem nikim obibokiem leniem, że nie jestem prawdziwym facetem że ciągle się źle czuje itp. (mam dość poważne problemy zdrowotne astma, nadciśnienie, cukrzyca, migreny, wręcz codziennie mnie boli praktycznie głowa) cały czas mówi mi ze jestem nic nie wart , że każdy inny jest lepszy a jeden położył sam kostkę brukową, drugi sam położył trawnik, kolejny zbudował huśtawkę. (przyznaje nie mam pojęcia o takich technicznych rzeczach wiem moja wina i faktycznie nie zabieram się za takie rzeczy bo zawsze mi nie wychodziło poza tym wychodzę po części z założenia , że od tego są zawody różne że ludzie są wyszkoleni w pewnych kwestiach i mają o tym pojęcie. Jak by tak każdy wszystko robił sobie sam no to niepotrzebni są lekarze piekarze murarze wystarczył by youtube ale ci ludzie tez muszą z czegoś żyć). Codziennie czuje się przez takie traktowanie wręcz upodlony sprowadzony na margines. Nie wolno mi się w domu praktycznie odzywać zazwyczaj od razu żona mnie upomina i sprowadza na ziemię, nie wolno mi zwracać uwagi dzieciom czy ich w pewnym stopniu wychowywać. Żona nie okazuje w stosunku do mnie żadnych najmniejszych uczyć jest jak zimny głaz, nigdy nie zdarzyło się jej powiedzieć cos dobrego, pochwalić powiedzieć miłe słowo. Słowo Kocham Cię wypowiedziała chyba tylko raz na naszym ślubie od tamtej pory nie przechodzi jej przez gardło, nie umie powiedzieć przepraszam bo uważa ze nic nigdy nie jest jej winą zawsze i wszystkiemu jestem winny ja. Potrafi doskonale manipulować ludźmi i wszystko przekładać na swoją stronę nie potrafię zrozumieć jak można być tak nieuczciwym i tak manipulować wszystkimi sytuacjami i ludźmi. Wszystko co robię jest źle nie tak jak sobie życzy, nigdy nie była zadowolona z wykonanej przeze mnie pracy/zadania zawsze wytyka co jest źle. Np. posprzątałem salon tak jak to przed świętami kurze witryny podłoga odkurzona zmyta wypastowana, i specjalnie w rogu zostawiłem malutki paproszek. Wchodząc do domu stanęła w drzwiach w kurtce rozglądnęła się no i zrobiła awanturę ze nie posprzątane ze do niczego ze tak niedokładnie ze tak na odwal jak robię to sobie mogę wcale nie robić. Nie zauważyła tego że naprawdę włożyłem w to 9 godzin pracy tylko zauważyła to że był ten paproszek. Albo np. jak z rana chcę zrobić śniadanie dla rodziny czy dla dzieci i kuchnia jest nieposprzątana do końca z wieczora to jest wielka awantura , że najpierw się sprząta a później dopiero można coś robić. W ty momencie osobiście dla mnie ważniejsze jest nakarmienie głodnych dzieci. Ale może faktycznie źle robię. Po powrocie z pracy (wracamy o 16.30) tez jeśli cos jest w kuchni to jak żona się zabiera za porządki najpierw to obiad jemy dopiero po 18 i dzieci często czekają głodne. Osobiście uważam ze z takim sprzątanie nic się nie stanie jak by się poczekało do czasu po obiedzie. Z żoną tak naprawdę nic nas nie łączy strasznie boli jej traktowanie wyśmiewa mnie, że zgrywam ofiarę ale naprawdę jej zachowanie do mnie jest takie podłe to poniżanie ubliżanie od jakiegoś czasu bo takich kilku godzinach ataku na mnie niestety zdarza mi się nie wytrzymać nie powstrzymać emocji i powiedzieć żonie „zamknij się” itp. albo strasznie ją wyzwać od kur… ale to jest kompletnie niekontrolowane i strasznie tego żałuje . Ale nie potrafię znieść takiego traktowania Joseph Goebbels powiedział „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą” i faktycznie to jest prawda bo czuje ze jestem zerem, śmieciem, nikim, nie jestem męski i to wszystko co mi mówi żona stało się moją prawdą. Z żoną nie łączy nas czułość , namiętność ani uczucie nigdy sama z siebie nie przytuliła nie pocałowała o czymś więcej to mogę tylko marzyć. Gdzieś tak od 6 lat praktycznie jakiekolwiek pożycie ustąpiło tzn. jest jakieś 3-4 razy w roku łącznie jakies kilkanaście minut. Żona mówi że musi się do tego zmuszać. Ubliża mi ze mam takiego małego ze każdy inny ją lepiej zaspokajał i takie rzeczy. Ehh. Kiedyś opowiedziała mi że po rozwodzie była z facetem i tez się zmuszała że robiła to z nim kiedy tylko sobie tego życzył . To bardzo we mnie siedzi. Wiem to głupie ale niestety. Ja niestety ale potrzebuje zbliżenia czułości miłości po prostu bliskości wiem że to nie męskie ze taki jestem rozlazły jak to ona mówi ale żona jest tak zimna i oschła. Często siedzę w nocy ze łzami w oczach i nie wiem co ja mam zrobić żeby było lepiej żeby zobaczyła we mnie człowieka nie wroga i śmiecia. Nie potrafi wyrażać uczuć ona nie ma uczuć. Na dzieci też ciągle krzyczy. Zawsze tylko krzyczy i ma pretensje o wszystko nie umie rozmawiać, nie wiem może nie chce. Żona potrafi być strasznie złośliwa kiedyś np. pytałem czy mogę na chwile laptopa leżał nie używany, nie pozwoliła mi ja niestety go wziąłem żona mi go wyrwała i rozbiła. Bardzo interesuję się piłką nożną w weekendy wieczorem lubię obejrzeć mecz bywało często że jak się zapytałem czy mogę włączyć mecz to żona nie pozwalała i złośliwie włączała na aplikacji jakąś powtórkę programu albo kolejny serial. Zdarzyło się że próbowałem zabrać pilota błagałem prosiłem ale wtedy biła i wyrywała kable. Kiedyś tak mi wybiła bark że od kilku lat zdarza się ze mi wypadnie ze stawu. Kilka razy już myślałem o odebraniu sobie życia. Nie raz szukałem w internecie odpowiedniej mieszanki i dawki leków ale bezskutecznie,albo może za słabo sie starałem. Kiedyś też trzymałem już nóż w ręku na szczęście w tej chwili przychodziły mi na myśl moje dzieci… i odkładałem nóż. Ale nie wiem jak ja długo tak jeszcze wytrzymam. Cóż żona jednak twierdzi że to ja jestem oprawcą nie powiem nie jestem idealny zostawiam ubrania na krześle czy np. przekładam cos do zrobienia na później ale chyba nie jestem, aż tak złym człowiekiem. Nie wiem jakie miałbym zadać konkretne pytanie co do mojej sytuacji. Co mam zrobić ? rozwieść się ? to by dzieci ucierpiały najbardziej .A tam to żona dopiero pokaże na co ją stać i jak zmanipuluje wszystkimi. Bardzo proszę o jakąś poradę choćby najmniejszą. Przepraszam że zawracam głowę. Pozdraiwam Paweł .
  2. Bardzo dziękuje za podpowiedz. W miare możliwości będe chciał skonsultować się z psychologiem. Mam nadzieje ze to wystarczy. Nie chce żonie robić jakichś problemów czy kłopotów.
  3. Dzień dobry Nazywam się Paweł jestem z mam 35 lat wykształcenie wyższe pedagogiczne: wychowawca więzienny, kurator sądowy. Pracuję obecnie w Państwowej Agencji zajmującej się majątkiem Skarbu Państwa oraz finansami publicznymi. Od 11 lat jestem żonaty mamy 2 dzieci 8 letnią córkę oraz 16 letnią żony z 1 małżeństwa. Postanowiłem do Państwa napisać z uwagi na problemy osobiste /domowe/małżeńskie i już nie daje sobie rady sam poradzić. W naszym małżeństwie nie było może nigdy idealnie lecz od kilku lat jest coraz gorzej i jestem już naprawdę w desperacji. Nasze problemy małżeńskie nie wiem z czego się wywodzą może to wina tego ze faktycznie jestem trochę leniwy czasem zdarza mi się powiedzieć żonie, że w danej chwili czegoś nie zrobię albo przełożę coś na drugi dzień. Był czas, że straciłem stała pracę kierowniczą posadę i słabiej zarabiałem w tamtym czasie szczególnie żona upokarzała mnie przedstawiała jako nieroba ze jestem nikim bo zarabiam mniej niż ona ze jestem beznadziejny do niczego itp. Często wywyższała się, że to ona zarabia więcej nawet jeśli było to o 100zł nie pozwalała mi nic kupić np. gazety czy napoju mówiąc ze jak zacznę zarabiać jak dyrektor to sobie będę mógł kupować. Mamy kredyty więc nie mamy nadwyżki gotówki lecz raczej nigdy na nic nie brakuje dzieci maja różne zajęcia pozalekcyjne i co tylko potrzebują. Takie podejście żony mocno we mnie uderzyło i choć było to dość dawno to do tej pory we mnie siedzi. Poza kwestiami finansowymi chodzi przede wszystkim z resztą o jej podejście do mojej osoby. Fakt jest taki, że żona ma sporo na głowie zajmuje się finansami (ja raczej nie mam dostępu do naszego konta każda moja wydana złotówka musi być uzasadniona i uzgodniona) ogólnym zarządzaniem czy to organizacją zajęć dla dzieci korepetycjami, rachunkami, reklamacjami. Staram się udzielać jak tylko potrafię sprzątanie gotowanie pranie zawożenie wszędzie (tylko ja mam prawo jazdy) zakupy, jestem dość zamknięty w sobie i bojaźliwy dlatego jakiekolwiek sprawy zazwyczaj załatwia żona jest przebojowa i świetnie załatwienie każdej sprawy jej wychodzi. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwej. Kwestia w tym, że od kilku lat miedzy nami jest coraz gorzej uważam że żona traktuje mnie co najmniej źle wręcz jak wroga. Ciężko opisać uczucie jakie mi towarzyszy. Zona mówi ze mnie nie kocha a wręcz nienawidzi ze ma mnie dość ze jestem nikim obibokiem leniem, że nie jestem prawdziwym facetem że ciągle się źle czuje itp. (mam dość poważne problemy zdrowotne astma, nadciśnienie, cukrzyca, migreny, wręcz codziennie mnie boli praktycznie głowa) cały czas mówi mi ze jestem nic nie wart , że każdy inny jest lepszy a jeden położył sam kostkę brukową, drugi sam położył trawnik, kolejny zbudował huśtawkę. (przyznaje nie mam pojęcia o takich technicznych rzeczach wiem moja wina i faktycznie nie zabieram się za takie rzeczy bo zawsze mi nie wychodziło poza tym wychodzę po części z założenia , że od tego są zawody różne że ludzie są wyszkoleni w pewnych kwestiach i mają o tym pojęcie. Jak by tak każdy wszystko robił sobie sam no to niepotrzebni są lekarze piekarze murarze wystarczył by youtube ale ci ludzie tez muszą z czegoś żyć). Codziennie czuje się przez takie traktowanie wręcz upodlony sprowadzony na margines. Nie wolno mi się w domu praktycznie odzywać zazwyczaj od razu żona mnie upomina i sprowadza na ziemię, nie wolno mi zwracać uwagi dzieciom czy ich w pewnym stopniu wychowywać. Żona nie okazuje w stosunku do mnie żadnych najmniejszych uczyć jest jak zimny głaz, nigdy nie zdarzyło się jej powiedzieć cos dobrego, pochwalić powiedzieć miłe słowo. Słowo Kocham Cię wypowiedziała chyba tylko raz na naszym ślubie od tamtej pory nie przechodzi jej przez gardło, nie umie powiedzieć przepraszam bo uważa ze nic nigdy nie jest jej winą zawsze i wszystkiemu jestem winny ja. Potrafi doskonale manipulować ludźmi i wszystko przekładać na swoją stronę nie potrafię zrozumieć jak można być tak nieuczciwym i tak manipulować wszystkimi sytuacjami i ludźmi. Wszystko co robię jest źle nie tak jak sobie życzy, nigdy nie była zadowolona z wykonanej przeze mnie pracy/zadania zawsze wytyka co jest źle. Np. posprzątałem salon tak jak to przed świętami kurze witryny podłoga odkurzona zmyta wypastowana, i specjalnie w rogu zostawiłem malutki paproszek. Wchodząc do domu stanęła w drzwiach w kurtce rozglądnęła się no i zrobiła awanturę ze nie posprzątane ze do niczego ze tak niedokładnie ze tak na odwal jak robię to sobie mogę wcale nie robić. Nie zauważyła tego że naprawdę włożyłem w to 9 godzin pracy tylko zauważyła to że był ten paproszek. Albo np. jak z rana chcę zrobić śniadanie dla rodziny czy dla dzieci i kuchnia jest nieposprzątana do końca z wieczora to jest wielka awantura , że najpierw się sprząta a później dopiero można coś robić. W ty momencie osobiście dla mnie ważniejsze jest nakarmienie głodnych dzieci. Ale może faktycznie źle robię. Po powrocie z pracy (wracamy o 16.30) tez jeśli cos jest w kuchni to jak żona się zabiera za porządki najpierw to obiad jemy dopiero po 18 i dzieci często czekają głodne. Osobiście uważam ze z takim sprzątanie nic się nie stanie jak by się poczekało do czasu po obiedzie. Z żoną tak naprawdę nic nas nie łączy strasznie boli jej traktowanie wyśmiewa mnie, że zgrywam ofiarę ale naprawdę jej zachowanie do mnie jest takie podłe to poniżanie ubliżanie od jakiegoś czasu bo takich kilku godzinach ataku na mnie niestety zdarza mi się nie wytrzymać nie powstrzymać emocji i powiedzieć żonie „zamknij się” itp. albo strasznie ją wyzwać od kur… ale to jest kompletnie niekontrolowane i strasznie tego żałuje . Ale nie potrafię znieść takiego traktowania Joseph Goebbels powiedział „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą” i faktycznie to jest prawda bo czuje ze jestem zerem, śmieciem, nikim, nie jestem męski i to wszystko co mi mówi żona stało się moją prawdą. Z żoną nie łączy nas czułość , namiętność ani uczucie nigdy sama z siebie nie przytuliła nie pocałowała o czymś więcej to mogę tylko marzyć. Gdzieś tak od 6 lat praktycznie jakiekolwiek pożycie ustąpiło tzn. jest jakieś 4- 5 razy w roku żona mówi że musi się do tego zmuszać. Ubliża mi ze mam takiego małego ze każdy inny ją lepiej zaspokajał i takie rzeczy. Ehh. Kiedyś opowiedziała mi że po rozwodzie była z facetem i tez się zmuszała że robiła to z nim kiedy tylko sobie tego życzył . To bardzo we mnie siedzi. Wiem to głupie ale niestety. Ja niestety ale potrzebuje zbliżenia czułości miłości po prostu bliskości wiem że to nie męskie ze taki jestem rozlazły jak to ona mówi ale żona jest tak zimna i oschła. Często siedzę w nocy ze łzami w oczach i nie wiem co ja mam zrobić żeby było lepiej żeby zobaczyła we mnie człowieka nie wroga i śmiecia. Nie potrafi wyrażać uczuć ona nie ma uczuć. Na dzieci też ciągle krzyczy. Zawsze tylko krzyczy i ma pretensje o wszystko nie umie rozmawiać, nie wiem może nie chce. Żona potrafi być strasznie złośliwa kiedyś np. pytałem czy mogę na chwile laptopa leżał nie używany, nie pozwoliła mi ja niestety go wziąłem żona mi go wyrwała i rozbiła. Bardzo interesuję się piłką nożną w weekendy wieczorem lubię obejrzeć mecz bywało często że jak się zapytałem czy mogę włączyć mecz to żona nie pozwalała i złośliwie włączała na aplikacji jakąś powtórkę programu albo kolejny serial. Zdarzyło się że próbowałem zabrać pilota błagałem prosiłem ale wtedy biła i wyrywała kable. Kiedyś tak mi wybiła bark że od kilku lat zdarza się ze mi wypadnie ze stawu. Kilka razy już myślałem o odebraniu sobie życia. 3 razy trzymałem już nóż w ręku na szczęście w tej chwili przychodziły mi na myśl moje dzieci… i odkładałem nóż. Ale nie wiem jak ja długo tak jeszcze wytrzymam. Cóż żona jednak twierdzi że to ja jestem oprawcą nie powiem nie jestem idealny zostawiam ubrania na krześle czy np. przekładam cos do zrobienia na później ale chyba nie jestem, aż tak złym człowiekiem. Nie wiem jakie miałbym zadać konkretne pytanie co do mojej sytuacji. Co mam zrobić ? rozwieść się ? to by dzieci ucierpiały najbardziej .A tam to żona dopiero pokaże na co ją stać i jak zmanipuluje wszystkimi. Bardzo proszę o jakąś poradę choćby najmniejszą. Przepraszam że zawracam głowę. Pozdraiwam Paweł .
×
×
  • Utwórz nowe...

Ważne informacje

Używając strony akceptuje się Warunki korzystania z serwisu, zwłaszcza wykorzystanie plików cookies.